Ogłuszający
ryk, pisk i podekscytowanie spowodowane ciągnącym się w nieskończoność oczekiwaniem,
tak dobrze wyczuwanym w gorącym i dusznym powietrzu. Adrenalina, krążąca szybko
w żyłach przyspieszała bicie serca, które boleśnie obijało się o żebra i co chwilę
gubiło swój rytm. Szczupłe drżące dłonie ledwie mogły utrzymać mikrofon i
obracały go nerwowo między długimi palcami. Cichy urywany oddech świszczał
pomiędzy uchylonymi wąskimi wargami, ulatując w gęste powietrze. Drobnym ciałem
co chwilę wstrząsały dreszcze strachu, a jednocześnie radosnego podniecenia.
Stopy same rwały się, by w końcu wstąpić po małych schodkach na scenę i zacząć
show.
Światła się
zmieniły, wrzask wzmógł i rozbrzmiały pierwsze mocne dźwięki gitary. Zielone
oczy zniknęły pod zamkniętymi powiekami, powietrze dostało się do płuc przez
spokojny wdech przez nos i wyleciało ustami. To właśnie jest to, już czas. Coś,
co kiedyś wydawało się kompletnie nierealne teraz nabierało wyraźnych
kształtów, działo się naprawdę. Drzwi, które do tej pory były tylko uchylone
teraz stały otwarte na oścież i do spełnienia marzenia dzielił tylko jeden
krok. Jeden mały krok, niosący za sobą tyle szczęścia, euforii i miłości do
tego, co się robi.
Cudowny sen
za chwilę miał się zacząć, który z biegiem czasu zamieni się w koszmar.
Właśnie natrafiłam na te opowiadanie i myślę, że zostanę przy nim na dużej. Chętnie je przeczytam gdyż zapowiada się naprawdę ciekawie. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń