21 listopada 2012

Prolog


Ogłuszający ryk, pisk i podekscytowanie spowodowane ciągnącym się w nieskończoność oczekiwaniem, tak dobrze wyczuwanym w gorącym i dusznym powietrzu. Adrenalina, krążąca szybko w żyłach przyspieszała bicie serca, które boleśnie obijało się o żebra i co chwilę gubiło swój rytm. Szczupłe drżące dłonie ledwie mogły utrzymać mikrofon i obracały go nerwowo między długimi palcami. Cichy urywany oddech świszczał pomiędzy uchylonymi wąskimi wargami, ulatując w gęste powietrze. Drobnym ciałem co chwilę wstrząsały dreszcze strachu, a jednocześnie radosnego podniecenia. Stopy same rwały się, by w końcu wstąpić po małych schodkach na scenę i zacząć show.
Światła się zmieniły, wrzask wzmógł i rozbrzmiały pierwsze mocne dźwięki gitary. Zielone oczy zniknęły pod zamkniętymi powiekami, powietrze dostało się do płuc przez spokojny wdech przez nos i wyleciało ustami. To właśnie jest to, już czas. Coś, co kiedyś wydawało się kompletnie nierealne teraz nabierało wyraźnych kształtów, działo się naprawdę. Drzwi, które do tej pory były tylko uchylone teraz stały otwarte na oścież i do spełnienia marzenia dzielił tylko jeden krok. Jeden mały krok, niosący za sobą tyle szczęścia, euforii i miłości do tego, co się robi.
Cudowny sen za chwilę miał się zacząć, który z biegiem czasu zamieni się w koszmar.

1 komentarz:

  1. Właśnie natrafiłam na te opowiadanie i myślę, że zostanę przy nim na dużej. Chętnie je przeczytam gdyż zapowiada się naprawdę ciekawie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń