21 listopada 2012

15


               Pech? To ma być pech?! Może jeszcze zbieg okoliczności! Słowo daję, oni są NIENORMALNI jeżeli tak myślą, a tym bardziej mają nierówno pod kopułą jeśli myślą, że tak to zostawię! Nigdy! I udowodnię, że mam rację. Jasna sprawa!

A tam, kicham na to witanie się. Jak tak dalej pójdzie to moje genialne plany z opchnięciem pamiętnika na e-bay’u jak już będziemy sławni szlag trafi. W takim wypadku wyląduje w pudle na strychu w domu moich rodziców, bo w swoim nie będę chciała go mieć. Żeby kiedyś go znaleźć i rozgrzebać ranę po tak sromotnie pogrzebanych marzeniach? Dziękuję, postoję.

Dawno tu nie pisałam, a działo się sporo ostatnio. Przede wszystkim: nasz pierwszy koncert! O człowieku, co to były za emocje! Ledwie stałam na nogach, wszystko słyszałam i widziałam jak przez mgłę. Weszliśmy na scenę, a ja miałam wrażenie, że moje serce za chwilę eksploduje! Wciąż nic nie widziałam, jakby tych wszystkich ludzi nie było. A potem… To było straszne. Koszmar! Nic nie działało! Chłopaki nie mogli grać, a mój mikrofon jakby ogłuchł. No naprawdę! I wtedy spadło na mnie wiadro zimnej wody, zamrugałam i dopiero w tamtej chwili zobaczyłam tych wszystkich ludzi. Trybuny wykupione prawie w komplecie, płyta pękała w szwach, a ja stałam przed setkami par oczu i czułam, że drętwieję. Kompletny odjazd! Patrzyłam jak oni wszyscy powoli wychodzą z szoku i zaczynają się buntować. Nie miałam pojęcia czy ktoś coś robi, żeby to naprawić, czy Adrien nastraja gitarę czy padł już jak długi. Obserwowałam z sercem w gardle sprzeciw fanów TH – bo przecież nie naszych – i nagle wezbrała się we mnie taka siła i determinacja, której nabieram wtedy kiedy mam kogoś stłuc. To te silne emocje musiały tak na mnie podziałać, bo na co dzień działam na spontanie. Co ma być to będzie, choćbym miała pomyśleć dwie minuty czy dwie godziny to i tak powiem to, co miałam powiedzieć. A wracając do koncertu to kiedy poczułam pod palcami jak do mikrofonu wraca moc po prostu zaczęłam śpiewać. Nawet się nie zająknęłam! Odlot. I wiecie, co było w tym najlepsze? Że ja śpiewałam, a fani buczeli coraz ciszej i ciszej. Aż w końcu przekrzyczałam ich skutecznie i może nawet im się spodobało! To ciężko mi było ocenić, bo wiem, że czekali na Tokio, a my tylko zabieraliśmy im czas. Niemniej jednak myślę, że jak na pierwszy raz i na TAKIE problemy poszło nam naprawdę dobrze. Mhm, myślę, że nie było źle, a z czasem będzie coraz lepiej! Pozytywne myślenie, na na na na…

O! już miałam napisać, że nadrobiłam kapitana Jowisza i w końcu jestem na bieżąco, ale przypomniałam sobie o naszej wodnej bitwie! Ha ha ha, to była moc! Zalaliśmy cały pokój, nawet ściany były mokre. Za każdym razem jak sobie przypomnę widok zmoczonego Matthiasa to ogarnia mnie taki śmiech, że masakra! Nawet ciężko jest mi go do czegokolwiek porównać, to widok jedyny w swoim rodzaju! Bezcenny. Ale już widok miny Davida… Uuu. Sama nie wiem czy chciało mu się śmiać czy powiesić nas wszystkich za włosy pod pachami. A nie, zaraz, ja nie mam. Czuję, że mogłabym cierpieć bardziej. Ale warto by było, żeby zobaczyć jak Szczota prawie zalicza glebę! Potem jak ryknął to można się było przestraszyć, ale szczerze? Ja się go nie boję. Poważnie! Wszyscy to kurczą się pod jego spojrzeniem, byleby go z równowagi nie wyprowadzić, a mi to lata. Lubię to robić, jest śmieszny jak się złości. A jak już jest tak bardzo wściekły to mu włosy jeszcze bardziej stają. Chociaż nie wiem, bo Tom powiedział, że jeszcze nie widziałam go naprawdę wściekłego. Podobno kiedyś dostał takiej furii, że zdemolował pokój i potem Jost musiał się nieźle nagimnastykować, żeby to ukryć. A Bill… czasem tak dziwnie się zachowuje, jakby coś brał. Ręce mu się trzęsą, prawie nie kontaktuje. Ale wtedy Tom zabiera go do pokoju i zamykają się od środka. Może jest chory? Raz spojrzałam mu w oczy i… nie spodobało mi się to, co zobaczyłam. Ale to nie mój interes.

Co dalej… A, wiem już. Okazało się, że Georg też lubi Kapitana Jowisza! Fajnie, że będę miała w końcu z kim dzielić się emocjami, bo do tej pory jak tylko zaczynałam ten temat to Matthias wychodził, Adrien udawał zaczytanego w książce, a Frodo zakładał słuchawki. Sympatyczni są, no nie? Całkiem.

Trochę tęsknię za domem… Za mamą, tatą, Jas, Bruderem… Za moimi gwiazdkami na suficie nad łóżkiem, które świecą w nocy, za pomazaną markerem ścianą, za plakatami. Za wszystkim, ale jeszcze nie jest tak źle. W sumie cały czas coś się dzieje i przypominam sobie o tym jak już leżę w łóżku. Wtedy myślę o tylu różnych rzeczach, w mojej głowie jest tyle różnych obrazków aż mnie czasem zaczyna boleć. To jest niesprawiedliwe, że ja leżę w wygodnym łóżku pięciogwiazdkowego hotelu, a Jas śpi na jednoosobowym łóżku z siostrą. Jak już będę mieć dużo pieniędzy to kupię jej łóżko, żeby miała swoje własne.

Trochę zasmuciłam na koniec, ale to nic. Teraz super wiadomość! Dzisiaj mamy swój pierwszy wywiad! Ojeeeeju, już nie mogę się doczekać, ciekawe, o co będą nas pytać. Czy będą kamery, światła i inne bajery jak w telewizji. A może też będzie publiczność? Rety, to byłby odjazd! Będziemy stać czy siedzieć? Może siedzieć na takich super kanapach. Albo nie! Na eleganckich fotelach, a prezenterka będzie mówić bardzo ozdobnym językiem. Prestiżowy wywiad! Na wyłączność! „Tylko naszej telewizji popularna już na całym świecie grupa Killing Pleasure z energetyzującą Sam Fischer na czele pozwoliła wejść za kulisy ich światowej trasy koncertowej. Byliśmy z nimi wszędzie: na koncercie, na wywiadach, na rozdaniach autografów, a nawet… w studio nagraniowym! Bowiem już za miesiąc ujrzy światło dzienne ich trzeci krążek!”

Okej, trochę mnie poniosło. Muszę kończyć, bo już mnie wołają. Pewnie dziennikarze już przyjechali! To cześć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz