Pech? To ma być pech?! Może jeszcze zbieg
okoliczności! Słowo daję, oni są NIENORMALNI jeżeli tak myślą, a tym bardziej
mają nierówno pod kopułą jeśli myślą, że tak to zostawię! Nigdy! I udowodnię,
że mam rację. Jasna sprawa!
A tam,
kicham na to witanie się. Jak tak dalej pójdzie to moje genialne plany z
opchnięciem pamiętnika na e-bay’u jak już będziemy sławni szlag trafi. W takim
wypadku wyląduje w pudle na strychu w domu moich rodziców, bo w swoim nie będę
chciała go mieć. Żeby kiedyś go znaleźć i rozgrzebać ranę po tak sromotnie
pogrzebanych marzeniach? Dziękuję, postoję.
Dawno tu
nie pisałam, a działo się sporo ostatnio. Przede wszystkim: nasz pierwszy
koncert! O człowieku, co to były za emocje! Ledwie stałam na nogach, wszystko
słyszałam i widziałam jak przez mgłę. Weszliśmy na scenę, a ja miałam wrażenie,
że moje serce za chwilę eksploduje! Wciąż nic nie widziałam, jakby tych
wszystkich ludzi nie było. A potem… To było straszne. Koszmar! Nic nie
działało! Chłopaki nie mogli grać, a mój mikrofon jakby ogłuchł. No naprawdę! I
wtedy spadło na mnie wiadro zimnej wody, zamrugałam i dopiero w tamtej chwili
zobaczyłam tych wszystkich ludzi. Trybuny wykupione prawie w komplecie, płyta
pękała w szwach, a ja stałam przed setkami par oczu i czułam, że drętwieję. Kompletny
odjazd! Patrzyłam jak oni wszyscy powoli wychodzą z szoku i zaczynają się
buntować. Nie miałam pojęcia czy ktoś coś robi, żeby to naprawić, czy Adrien
nastraja gitarę czy padł już jak długi. Obserwowałam z sercem w gardle sprzeciw
fanów TH – bo przecież nie naszych – i nagle wezbrała się we mnie taka siła i
determinacja, której nabieram wtedy kiedy mam kogoś stłuc. To te silne emocje
musiały tak na mnie podziałać, bo na co dzień działam na spontanie. Co ma być
to będzie, choćbym miała pomyśleć dwie minuty czy dwie godziny to i tak powiem
to, co miałam powiedzieć. A wracając do koncertu to kiedy poczułam pod palcami
jak do mikrofonu wraca moc po prostu zaczęłam śpiewać. Nawet się nie
zająknęłam! Odlot. I wiecie, co było w tym najlepsze? Że ja śpiewałam, a fani
buczeli coraz ciszej i ciszej. Aż w końcu przekrzyczałam ich skutecznie i może
nawet im się spodobało! To ciężko mi było ocenić, bo wiem, że czekali na Tokio,
a my tylko zabieraliśmy im czas. Niemniej jednak myślę, że jak na pierwszy raz
i na TAKIE problemy poszło nam naprawdę dobrze. Mhm, myślę, że nie było źle, a
z czasem będzie coraz lepiej! Pozytywne myślenie, na na na na…
O! już
miałam napisać, że nadrobiłam kapitana Jowisza i w końcu jestem na bieżąco, ale
przypomniałam sobie o naszej wodnej bitwie! Ha ha ha, to była moc! Zalaliśmy
cały pokój, nawet ściany były mokre. Za każdym razem jak sobie przypomnę widok
zmoczonego Matthiasa to ogarnia mnie taki śmiech, że masakra! Nawet ciężko jest
mi go do czegokolwiek porównać, to widok jedyny w swoim rodzaju! Bezcenny. Ale
już widok miny Davida… Uuu. Sama nie wiem czy chciało mu się śmiać czy powiesić
nas wszystkich za włosy pod pachami. A nie, zaraz, ja nie mam. Czuję, że
mogłabym cierpieć bardziej. Ale warto by było, żeby zobaczyć jak Szczota prawie
zalicza glebę! Potem jak ryknął to można się było przestraszyć, ale szczerze?
Ja się go nie boję. Poważnie! Wszyscy to kurczą się pod jego spojrzeniem,
byleby go z równowagi nie wyprowadzić, a mi to lata. Lubię to robić, jest
śmieszny jak się złości. A jak już jest tak bardzo wściekły to mu włosy jeszcze
bardziej stają. Chociaż nie wiem, bo Tom powiedział, że jeszcze nie widziałam
go naprawdę wściekłego. Podobno kiedyś dostał takiej furii, że zdemolował pokój
i potem Jost musiał się nieźle nagimnastykować, żeby to ukryć. A Bill… czasem
tak dziwnie się zachowuje, jakby coś brał. Ręce mu się trzęsą, prawie nie
kontaktuje. Ale wtedy Tom zabiera go do pokoju i zamykają się od środka. Może
jest chory? Raz spojrzałam mu w oczy i… nie spodobało mi się to, co zobaczyłam.
Ale to nie mój interes.
Co dalej…
A, wiem już. Okazało się, że Georg też lubi Kapitana Jowisza! Fajnie, że będę
miała w końcu z kim dzielić się emocjami, bo do tej pory jak tylko zaczynałam
ten temat to Matthias wychodził, Adrien udawał zaczytanego w książce, a Frodo
zakładał słuchawki. Sympatyczni są, no nie? Całkiem.
Trochę
tęsknię za domem… Za mamą, tatą, Jas, Bruderem… Za moimi gwiazdkami na suficie
nad łóżkiem, które świecą w nocy, za pomazaną markerem ścianą, za plakatami. Za
wszystkim, ale jeszcze nie jest tak źle. W sumie cały czas coś się dzieje i
przypominam sobie o tym jak już leżę w łóżku. Wtedy myślę o tylu różnych
rzeczach, w mojej głowie jest tyle różnych obrazków aż mnie czasem zaczyna boleć.
To jest niesprawiedliwe, że ja leżę w wygodnym łóżku pięciogwiazdkowego hotelu,
a Jas śpi na jednoosobowym łóżku z siostrą. Jak już będę mieć dużo pieniędzy to
kupię jej łóżko, żeby miała swoje własne.
Trochę
zasmuciłam na koniec, ale to nic. Teraz super wiadomość! Dzisiaj mamy swój
pierwszy wywiad! Ojeeeeju, już nie mogę się doczekać, ciekawe, o co będą nas
pytać. Czy będą kamery, światła i inne bajery jak w telewizji. A może też
będzie publiczność? Rety, to byłby odjazd! Będziemy stać czy siedzieć? Może
siedzieć na takich super kanapach. Albo nie! Na eleganckich fotelach, a
prezenterka będzie mówić bardzo ozdobnym językiem. Prestiżowy wywiad! Na
wyłączność! „Tylko naszej telewizji popularna już na całym świecie grupa
Killing Pleasure z energetyzującą Sam Fischer na czele pozwoliła wejść za
kulisy ich światowej trasy koncertowej. Byliśmy z nimi wszędzie: na koncercie,
na wywiadach, na rozdaniach autografów, a nawet… w studio nagraniowym! Bowiem
już za miesiąc ujrzy światło dzienne ich trzeci krążek!”
Okej,
trochę mnie poniosło. Muszę kończyć, bo już mnie wołają. Pewnie dziennikarze
już przyjechali! To cześć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz