Nic nie poszło tak, jak powinno.
Gdy tylko
Sam zbliżyła usta do mikrofonu ten zaczął przeraźliwie piszczeć, wbijając się w
uszy słuchaczy nieprzyjemnym dźwiękiem. Dopiero po chwili opanowano usterkę i
mogli zacząć. Adrien pomylił się już przy pierwszej zwrotce, wybijając ich z
rytmu, Sam, chodząc po scenie pociągnęła za kabel przy basie Matthiasa, przez
co ten się wyłączył, a Frodo z nerwów wypadła pałeczka z ręki, uderzając z
impetem w szybę, za którą byli David i reszta. Postanowili zacząć jeszcze raz,
jednak Sam już zaczęła się mocno denerwować, przez co drżał jej głos i
zniekształcała każdy wers. Nawet nie mogła wyciągnąć jednej linijki. Polegli na
całej linii.
Ich szansa
przepadła i doskonale o tym wiedzieli. W dodatku resztki optymizmu skutecznie
wyplenił z nich pogardliwy wzrok Billa. Swoim występem, a raczej porażką nie
mogli mu zafundować lepszej rozrywki i niezbitego argumentu, by wybić
producentom support z głowy. Bo teraz już nie mieli nikogo, było za mało czasu,
żeby szukać dalej. Próby zaczynają zaraz po skończeniu medialnej promocji
płyty, także Killing Pleasure było ich ostatnią nadzieją. I przepadło.
- Chyba
musisz iść do laryngologa, David - powiedział Bill, z trudem hamując śmiech,
kiedy za Sam i resztą zamknęły się drzwi - Przecież oni są jakąś pomyłką, a nie
‘bombą’.
Jost wciąż
patrzył się przez szybę, za którą dopiero co Killing Pleasure poniosło porażkę
i kręcił powoli głową.
- Nie
rozumiem - odpowiedział cicho - Przecież przesłali fantastyczne demo coveru
Green Daya… Nie rozumiem.
Bill prychnął.
- Zamiast
mieć coś swojego to nagrywają covery? I to Green Daya? Wysoko mierzą, za
wysoko.
- Sprawa
jest jasna - dodał Tom, przeciągając się - A mogłem przez ten czas zrobić tyle
dużo ciekawszych rzeczy.
Spojrzał
wymownie na Georga, a kiedy ten przewrócił oczami zaśmiał się. W pomieszczeniu
zapadła cisza, którą przerywało tylko zniecierpliwione szuranie buta Toma po
podłodze.
Bill
odchrząknął.
- Nie
jesteśmy już ci do niczego potrzebni, co? Chyba, że nadal będziesz się przy
nich upierał, chociaż wątpię. Istotnie, pokazali na co ich stać i to powinno
wam uświadomić, że nie będziemy mieć supportu na trasie. Koniec, kropka.
Odkręcił
się i wyszedł, a za nim Tom i Georg. Gustav stał zamyślony, marszcząc lekko
czoło, aż w końcu podszedł do Davida.
- Dasz mi
do przesłuchania ich demo? - zapytał nieśmiało.
Ten
wzruszył ramionami, wręczył mu opakowanie z płytą i westchnął.
- Oszaleję -
mruknął i również opuścił pokój, zostawiając Gustava samego.
On
zakołysał się delikatnie na piętach, w dłoniach obracając demo Killing
Pleasure.
A oni sami zrezygnowani
wracali do samochodu. Na samym początku szedł wściekły Matthias, za nim Sam, a
potem Adrien i Frodo.
- Co za
poniżenie… - mruczał pod nosem Matthias, otwierając furtkę i wychodząc na ulicę
- Przecież to był jakiś żart. Po co my tu w ogóle przyjechaliśmy?
Sam
zmarszczył brwi, stając przy jego samochodzie.
- Przecież
ten David powiedział, że się zdzwonimy…
- Nie bądź
naiwna, nic takiego nie będzie - powiedział Adrien, a Matthias parsknął.
Ona
podrapała się po głowie i wbiła dłonie w kieszenie rurek.
- To po co
to powiedział? - zezłościła się - Nie mógł po prostu walnąć: jesteście do bani,
utopcie się?
Nikt się
nie odezwał tylko wsiedli do samochodu. Frodo usiadł z przodu, a Adrien i Sam z
tyłu.
- Do kitu
ta twoja skarpeta - powiedział Frodo, odkręcając do niej głowę - Może gdybyś
nosiła ją częściej to smród powaliłby ich na kolana i nie widzieliby naszej
porażki.
W
samochodzie rozległ się głośny śmiech.
- Po prostu
daliśmy ciała - rzucił spokojnie Adrien, patrząc przez okno.
Można by
pomyśleć, że nie robiło to na nim żadnego wrażenia gdyby nie dłonie, które
nerwowo zaciskał na kolanach. Matthias ruszył.
Nikt się
nie odzywał, nie wiedzieli, co powiedzieć po podsumowaniu Adriena. Taka była
bolesna prawda.
Kiedy stali
na światłach Sam nie wytrzymała. Wychyliła się do przodu, złapała dłońmi
zagłówek przy siedzeniu Matthiasa i powiedziała:
- Zobaczycie,
to nie koniec - popatrzyła kolejno na każdego z nich, a potem spojrzała przed
siebie, mrużąc oczy - Jeszcze kiedyś dopniemy się na szczyt. Fani będą piszczeć
na nasz widok, będą nas kochać, przychodzić na koncerty! Wyobraźcie sobie
wielkie hale po dwadzieścia tysięcy ludzi, a oni wszyscy przyszli tylko po to,
żeby nas zobaczyć!
Chłopcy
milczeli, a przed ich oczami mimowolnie ukazał się obrazek Sam. Ona ciągnęła
dalej.
- Wszyscy
krzyczą, śpiewają razem z nami i słychać dokładnie każde słowo! Miliony
sprzedanych płyt! Tysiące koncertów! Hale pękające w szwach, bilety wyprzedane
na każde show! A na scenie… my. Killing Pleasure. Zobaczycie, jeszcze
zawojujemy świat bardziej niż to Tokio Hotel!
- Sam,
zamknij się wreszcie! - krzyknął Matthias.
Zatrzymał
się gwałtownie na poboczu, ścisnął mocno kierownicę i patrzył się przed siebie.
W aucie ponownie zapadła cisza.
- Jeszcze
nie zauważyłaś, że jedyna szansa na te twoje chore wyobrażenia właśnie przeszła
nam koło nosa?! Po co się głupio łudzisz? Nic takiego nigdy nie nastąpi, więc
daruj sobie tą kretyńską gadkę i zejdź na ziemię. Nic nie osiągniemy, zrozum
to!
W Sam aż
się zagotowało.
- Sam… -
zaczął powoli Adrien, widząc jak złość występuje na twarz siostry.
- Wiesz co,
ja ci bardzo współczuję! Jesteś ograniczonym pesymistą z tak ciasnym umysłem,
że nie mieści się w nim więcej priorytetów niż to, żeby się najeść, wysrać i
wyspać! Gdyby każdy z nas myślał tak jak ty to wcale by nas nie zaprosili do
siebie! Bo po co wysyłać demo, skoro i tak nikomu się nie spodoba? Po co grać,
skoro nie ma dla kogo, tak?
- Masz
takie infantylne poglądy, które doskonale odzwierciedlają twoją osobowość! -
warknął Matthias - Chodzisz z głową w chmurach, karmisz się tymi swoimi
wybujałymi wyobrażeniami i nie widzisz, jak jest naprawdę. Dorośnij!
Sam mocniej
ścisnęła zagłówek, zacisnęła szczękę i zatrzęsła się ze złości.
- Nie mam
zamiaru dorastać. Żeby być taka sztywna i pusta jak ty? Wolę się karmić
marzeniami niż zdechnąć z nudów, mając tak ciasne horyzonty jak ty!
Walnęła
pięścią w zagłówek i wyszła z samochodu, trzaskając drzwiami. Żaden z nich się
nie poruszył, słychać było tylko głośny oddech wściekłego Matthiasa. Frodo
spojrzał na nich obu i westchnął.
- I znowu
ja muszę ją ugłaskać - mruknął, kładąc dłoń na klamce - Wy jeźdźcie, my się
przejdziemy. Sam akurat zdąży ochłonąć w drodze do domu.
I wyszedł.
Matthias zaraz odjechał, a on rozejrzał się. Dostrzegł rudą czuprynę, znikającą
za rogiem odrapanej kamienicy. Przyspieszył kroku, by móc ją dogonić. Podbiegł
kawałek, skręcił w uliczkę, gdzie widział Sam i krzyknął:
- Poczekaj!
Nawet się
nie obejrzała, ale zauważył, że zwolniła. Zaraz się z nią zrównał i popatrzył
uważnie na naburmuszoną piegowatą twarz.
- Cześć.
Gdzie idziesz? - zapytał niewinnie, jakby przypadkiem spotkał ją na ulicy.
Sam
wzruszyła ramionami, nawet na chwilę nie zwalniając kroku.
- Mogę iść
z tobą?
- Możesz -
burknęła.
Szli w szybkim
tempie, aż w końcu Frodo się zasapał i złapał ją za ramię.
- Dobra,
starczy tego sprintu - sapnął, zatrzymując ją - W godzinę doszlibyśmy do Danii.
Sam
założyła ręce a piersi i nic nie mówiła. Marszczyła mały nos i czoło, czyli
jeszcze była zła. Frodo długo nie musiał czekać, aż zacznie mówić.
- Czemu on
taki jest? - wybuchła nagle, a mężczyzna w kanarkowej koszulce, przechodzący
obok obejrzał się na nich nerwowo - Wszystko potrafi zepsuć. Przecież chcemy
tego samego, czemu niszczy moje marzenia? Moje… Nasze!
Odwróciła
się do niego tyłem, co oznaczało, że łzy zebrały jej się pod powiekami. Frodo
położył jej dłoń na ramieniu.
- Sam.
Przecież wiesz, że Matthias ma takie same marzenia, chce tego samego co cała
nasza czwórka. Teraz jest zły po tym, co odstawiliśmy. Nie może sobie
podarować, przecież to on, zaraz po tobie najbardziej się z tego cieszył.
Wszyscy jesteśmy źli, ale…
- …ale
tylko ja się nie poddaję - przerwała mu, nawet na niego nie patrząc - Was na to
nie stać. Wolicie się użalać nad sobą. Żeby do czegoś dojść trzeba mocno w to
wierzyć!
Odwróciła
się do niego i spojrzała w oczy. W jej samych zapłonęła nadzieja z pomysłu,
który nagle wpadł jej do głowy.
- Gdyby
dali nam drugą szansę zagralibyśmy o wiele lepiej, wiesz to! Więc może…
- Przestań
kombinować - powiedział głośno Frodo - Nic nie będziemy robić, bo to nic nie
da. Widziałaś jak nastawiony był ten cały Bill? Prawie pękł ze szczęścia, kiedy
skończyliśmy. Założę się, że wcale nie chce tego supportu - kiedy Sam opadły
ramiona i spojrzała w bok, szturchnął ją delikatnie palcem w ramię - Ale
walczymy dalej, tak? Nie poddajemy się, dalej wysyłamy dema. Więc przestań się
już dąsać i chodź na ciacho. Ja stawiam.
Sam
uśmiechnęła się do niego i ruszyli powoli do ulubionej cukierni.
Kiedy
piętnaście minut później otworzyła drzwi do lokalu, w tym samym momencie Gustav
nacisnął guzik ‘Play’ na swojej wieży i usiadł wygodnie w fotelu. Z głośników
zaczęła uderzać mocna perkusja, po chwili dołączyła gitara, a potem wokal. Po
plecach przebiegł mu dreszcz. Przecież to jest niemożliwe… To, co zagrali, a
raczej próbowali zagrać w niczym nie przypominało tego, co właśnie wywołało mu
na rękach gęsią skórkę. Czemu tak to zepsuli? Stres? Zagryzł wargę, myśląc nad
czymś intensywnie. Miał szczerą nadzieję, że te dźwięki i głos Sam nie są
zasługą komputerowej obróbki, bo wyszedłby na idiotę. Wstał szybko, znalazł
telefon i wykręcił numer. Kiedy usłyszał standardowe ‘Czego dusza pragnie?’
wypalił od razu:
- Tom, bądź
u mnie za 20 minut. Koniecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz