21 listopada 2012

16


                Okładka świsnęła w powietrzu, zamykając zeszyt i Sam wstała pospiesznie, słysząc po raz kolejny swoje imię. Jednak nie zdążyła zrobić kroku kiedy przystanęła i zastanowiła się chwilę.
- Lepiej nie ryzykować - mruknęła do siebie i włożyła zeszyt do plecaka - Szczota może mieć bardzo lepkie łapska…
Pierwszy raz od bardzo dawna przykłada się do pamiętnika i kosmiczną głupotą byłoby zostawienie go na wierzchu. Ostatecznie w takiej sytuacji każdy mógłby przeczytać, co jest w środku, a tego nie chciała.
Zdążyła zasunąć suwak plecaka kiedy drzwi za jej plecami otworzyły się i stanął w nich David.
- Gotowa, Sam? - zapytał, podchodząc bliżej- Czekamy już tylko na ciebie.
- Są już? - utkwiła w nim swoje intensywnie zielone oczy i nawet nie mrugnęła dopóki nie pokiwał głową.
Pisnęła cichutko, podskakując w miejscu i wybiegła za drzwi. Na korytarzu już czekali na nią Adrien, Matthias i Frodo.
- No, ile to można nosek pudrować? - zapytał poirytowany Matthias, wywracając oczami.
Sam pokazał mu język i odrzucając ognistą grzywkę z czoła ruszyła sprężystym krokiem.
- Tobie nawet 5 godzin by nie pomogło, więc się nie wysilasz, prawda? - odgryzła, nawet się nie odwracając.
- Matthias ceni naturalne piękno… - rzucił Frodo, chichocząc.
- …a potem patrzy w lustro i złudzenie pryska - dokończył Adrien i parsknął śmiechem.
Davidowi wyrwał się mały uśmiech, a Matthias odpowiedział z wciąż niezmiennie spokojnym wyrazem twarzy:
- Owszem, ale moje lustro jeszcze wytrzymuje moją twarz. Za to wasze popękały już dawno, a wy nie widząc sensu w kupowaniu nowych idziecie na, jakże mylne w tym przypadku wyczucie.
Sam zarechotała głośno.
- Co się śmiejesz, on mówił też o tobie - powiedział Adrien.
- Wcale, że nie!
- Już spokój - rzekł David kiedy stanęli przed drzwiami - Czas, żebym was trochę poinstruował. Otóż ani słowa o trasie i o waszych prawdziwych relacjach z chłopakami. Nie dajcie się wciągnąć w gierki słowne dziennikarzy, oni potrafią tak zmanipulować, że wyśpiewalibyście wszystko nawet nie wiedząc kiedy…
Adrien prychnął i pokręcił głową.
- Chyba nie masz nas za idiotów, nie? Daj spokój…
- Nie lekceważ ich, nigdy - odparł złowrogo David, szczególny nacisk kładąc na ostatnie słowo, po czym zwrócił się do Rudej - Sam. Nie odpowiadaj sama na wszystkie pytania. Dobrze by było gdybyście wszyscy się udzielali. Słuchajcie uważnie, żeby nie było żadnego „słucham?”, „czy możesz powtórzyć?”.
- A jak będzie się seplenić? - zapytał Matthias.
Sam kiwnęła głową.
- Właśnie, wtedy mamy się domyślać czy powiedział…
- Uwierzcie mi na słowo - powiedział szybko David, przerywając potok słów Rudej - że nie będzie. Oni muszą mieć dobrą dykcję.
Wszyscy pokiwali głowami, chociaż miny wciąż mieli nie do końca przekonane.
- Wywiad będzie dla telewizji, radia czy gazety? - zapytał po chwili ciszy Frodo.
- Dla gazety, spokojnie. Od czegoś trzeba zacząć, od razu nie będziemy was pchać do telewizji, chociaż wiem, że niektórzy z was by bardzo chcieli - odparł David, spoglądając na Sam - To jakaś młodzieżówka. Dobra, koniec pogaduszek. Idźcie tam i rozgromcie ich!
Uśmiechnął się, poklepał ich po plecach i otworzył drzwi. Przekroczyli próg dosyć małego pokoju z surową bielą ścian i umeblowaniem sprowadzonym do koniecznego minimum. W najdalszym kącie od drzwi stał dystrybutor z wodą, przy czym podłużna kieszonka obok świeciła pustkami jeżeli chodzi o kubki. Na środku pomieszczenia umiejscowiona była nie sprawiająca wrażenia wygodnej kanapa z pożółkłym już nieco obiciem i ustawiony do niej pod katem 90 stopni fotel. Szklany stolik i zmarniały fikus stanowiły finalne wykończenie pokoju. Tak, to pomieszczenie spełniało zdecydowane minimum, nic ponad to.
Mogli poczuć się urażeni taką ignorancją ze strony Davida, jednak nie zdążyli nawet pomyśleć o  żywieniu żalu do niego, bo podeszła do nich dziennikarka. Była dosyć wysoka o sympatycznym wyrazie twarzy i profesjonalnym podejściu do sprawy. Miłym, acz dosyć oschłym tonem przedstawiła się i wskazując im kanapę bez zbędnej wymiany zdań postawiła dyktafon na stoliku i zaczęła wywiad.
- Od kiedy jesteście zespołem - bardziej stwierdziła niż zapytała, patrząc na Adriena.
- Cóż… - ten zająknął się, patrząc po przyjaciołach i nerwowo zerkając na dyktafon - Ciężko jest określić oficjalny początek. Z Matthiasem i Frodo chodziłem do jednej klasy od przedszkola także znamy się praktycznie od zawsze. A muzykę zaszczepił w nas konkurs talentów w szkole. Widzieliśmy jak nasi koledzy grają i występują, my też chcieliśmy spróbować.
- Sporo czasu zajęło nam samo odnalezienie swojego instrumentu - dodał Matthias - Metodą prób i błędów przeszliśmy przez saksofon, trąbkę, dzwonki - zaśmiali się na samo wspomnienie zaciętej walki Adriena z tym instrumentem - i kilka innych instrumentów aż trafiliśmy na te właściwe. Początki były tragiczne, wszystkiego uczyliśmy się sami od podstaw, ale jakoś poszło.
- Potem zaczęliśmy się zastanawiać nad wokalem - ciągnął Adrien - Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że my się nie nadajemy i prędzej ludzie wyjdą z uszkodzonym słuchem niż zdobędziemy fanów. Myśleliśmy nawet nad castingiem, ale wtedy Sam, na którejś uroczystości rodzinnej dała popis swojej przeponie. Prawdą jest, że zawsze coś nuciła pod nosem, ale dopiero wtedy usłyszałem ją naprawdę. I po kłopocie.
- Więc nie jesteście zespołem z powołania? - kontynuowała dziennikarka.
Frodo chrząknął, a reszta zaśmiała się cicho, lekko rozluźniając.
- Zależy, co rozumieć pod tym terminem - odparł, pocierając otwartą dłonią grzbiet nosa - Jeżeli chodzi ci o to, że nie graliśmy od kołyski to ok., to prawda. Jednak ta muzyka wciąż w nas była, bo gdyby nie to te występy na konkursie talentów nie zrobiłyby na nas zbyt szczególnego wrażenia. Nie pchnęłyby nas do spróbowania i nie zaszczepiły w nas bezwarunkowej miłości do muzyki. Wszystko sprowadza się do jednego.
- Gdybyśmy nie byli zespołem z powołania nie byłoby nas tutaj - wtrąciła Sam, trafnie wykorzystując moment kiedy w końcu mogła zabrać głos - Nie walczylibyśmy o uwagę, nie tworzyli mimo publiczności, ograniczającej się do rodziny i przyjaciół.
Kiedy skończyła mówić spojrzała na Adriena, który uśmiechnął się i kiwnął głową. Dziennikarka przeszła dalej.
- Jak czujecie się, występując na scenie jednego z najpopularniejszych zespołów na świecie? Jak to jest być suportem tak rozpoznawalnych młodych ludzi?
- To na pewno duże wyróżnienie - powiedział Frodo, a reszta kiwnęła głowami - Jesteśmy bardzo wdzięczni i zaszczyceni.
- To też spora szansa dla nas - dodał Matthias - Ludzie na całym świecie będą mieli okazję nas zobaczyć, usłyszeć. Spory stres, żeby wypaść jak najlepiej.
Zaśmiał się.
- Matthias przed pierwszym koncertem siedział godzinę w łazience, układając włosy - rzuciła Sam - Na lewo, na prawo, do tyłu, do przodu, do góry… Zawsze martwi się o włosy.
- No właśnie - wtrąciła dziennikarka - Wasz pierwszy koncert i małe problemy techniczne. Niezbyt udany początek, prawda?
Wszyscy zgodnie wzruszyli ramionami, patrząc po sobie.
- Pierwsze koty za płoty - zaśmiał się Frodo - Po prostu pech.
- Jasne - parsknęła Sam.
Wszystkie pary oczu zwróciły się na nią, a najbardziej zaciekawione spojrzenie chwilę później wystrzeliło pytaniem.
- Co chcesz przez to powiedzieć? Że to nie był przypadek? - dopytywała się ożywiona nieco dziennikarka.
Zanim ktokolwiek zdążył ją powstrzymać Sam wypaliła:
- Oczywiście, że to nie był przypadek. Oni mi nie wierzą, ale ja wiem swoje. Bo co, przypadkiem wszystkie kable wyskoczyły z wtyczek? Przypadkiem nikt tego nie dopilnował? Nie ma mowy, nie jestem głupia.
Oczy dziennikarki najpierw niebezpiecznie się rozszerzyły, a zaraz potem skurczyły do ledwie widocznych szparek.
- Ktoś działa na waszą niekorzyść? Kogo obstawiasz?
Sam już otwierała usta, ale Adrien mocno trącił ją łokciem i odpowiedział pierwszy.
- Nikogo, to tylko żarty. Sam sobie żartuje, wszyscy są dla nas bardzo mili. Nie moglibyśmy nikogo podejrzewać o coś tak podłego, prawda?
Spiorunował siostrę spojrzeniem i zmusił do kiwnięcia głową. Dziennikarka nie kryła zawodu, jednak nie drążyła już tematu. Mimo to Adrien miał niemiłe wrażenie, że coś z tej wpadki na pewno trafi do artykułu. Są ugotowani.
Po kilku lakonicznych pytaniach podziękowali i pożegnali się. Kiedy tylko zamknęli za sobą drzwi Matthias odezwał się pierwszy.
- To pięknie nas wpakowałaś, wielkie dzięki.
- No co? - zapytała głupio Sam.
Frodo pokręcił głową, a Adrien zacisnął pięści. Od wpadki siostry mało się udzielał, dzielnie walcząc z przypływem złości i chęcią mordu.
- Jak to co? Całkiem zgłupiałaś czy udajesz? Sam, jak mogłaś tak się wystrzelać! Co ja mówię, siebie… Nas! Mimo, że tylko ty masz te chore podejrzenia.
Teraz ona się zdenerwowała.
- Chore podejrzenia?! - zagrzmiała, a kolor jej włosów jakby zapłonął - To wy wszyscy jesteście chorzy jeżeli nie widzicie, że to NIE BYŁ PRZYPADEK! To NIE JEST pech!
- Sam - wtrącił spokojnie Frodo, uprzedzając Adriena, który prawie rzucił się na siostrę - to zdarzyło się raz i można to jeszcze podciągnąć pod przypadek. Jeżeli zdarzy się drugi raz wtedy możemy zacząć coś podejrzewać. A teraz tylko niepotrzebnie strzępimy sobie nerwy i skaczemy do oczu.
Sam tupnęła nogą i założyła ręce na piersi.
- Dobra - fuknęła i spojrzała na niego - Ale zobaczycie, że ja mam rację.
Odwróciła się o szybko odeszła. Frodo odetchnął i spojrzał na przyjaciół.
- Stary - powiedział Matthias z podziwem, klepiąc go po ramieniu - Nie wiem jakim cudem ty potrafisz nad nią zapanować.
Ten wzruszył ramionami i spojrzał na Adriena.
- Trzeba powiedzieć Davidowi, żeby ta harpia po napisaniu artykułu dała mu go do sprawdzenia. Cenzura musi być.
Adrien powoli uspokajał oddech i kiwnął głową.
Wieczorem wszyscy czworo siedzieli w pokoju Matthiasa. Tymczasowy właściciel pomieszczenia i Adrien siedzieli na dywanie naprzeciwko siebie przy stoliku, grając w warcaby. Na kanapie nad nimi siedzieli Sam i Frodo, badawczo śledząc ich pojedynek i od czasu do czasu dorzucając coś od siebie. Ruda miała głowę opartą o ramię Frodo i lekko wtulona w niego powolnymi ruchami drapała go po karku. Matthias położył palec na jednym ze swoich pionków i przesunął go do przodu, a ona zacmokała.
- Nie robiłabym tego na twoim miejscu                - powiedziała zdawkowo - Potem on pójdzie na D4, buchnie ci damkę i będzie miał wolną drogę…
Matthias cofnął pionek i ponownie się zamyślił. Adrien zrobił zawiedzioną minę.
- Możesz mu nie pomagać? - zapytał z wyrzutem - To ja jestem twoim bratem.
- Ale Matthias wolnej myśli.
Frodo się zaśmiał, a Matthias obdarzył ją morderczym spojrzeniem. Kiedy Adrien ponownie zbił trzy białe pionki drzwi do pokoju otworzyły się z rozmachem. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, a Tom i Gustav weszli do środka.
- Szachy - zapytał Tom, siadając obok Sam.
- Gorzej – warcaby - odparł Gustav, kręcąc głową - Wy naprawdę jesteście tacy nudni?
Sam nadęła się ze złości i zmarszczyła brwi.
- Wypraszam sobie – burknęła - Ja wcale…
- To sobie wypraszaj - przerwał jej Tom - Przyszliśmy was ratować z ramion nudy.
Gustav kiwnął głową i zaśmiał się na widok nadąsanej buzi Sam.
- I jesteśmy w samą porę.
Frodo podniósł na niego obojętne spojrzenie.
- Macie nam coś ciekawszego do zaproponowania?
- Owszem - odparł Tom żywiołowo.
Klasnął dłońmi o kolana i wstał.
- Zbierajcie cztery litery i idziemy się trochę zabawić.
Podszedł z Gustavem do drzwi i oglądając się na nich zaśmiał się.
- No, na co czekacie? Robimy małą imprezę w pokoju Georga.
Adrien spojrzał na Frodo, a ten na Sam.
- A Bill?
- Billa biorę na siebie - powiedział leniwie Tom, powoli się przeciągając - Jak się napije jest potulny jak baranek i przepełniony miłością do całego świata - uśmiechnął się półgębkiem, a kiedy oni nie zareagowali ostentacyjnie przewrócił oczami - O rety, ruszcie się, bo zapuścicie korzenie. Chyba musimy się lepiej poznać, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz