Okładka świsnęła w powietrzu, zamykając zeszyt i Sam
wstała pospiesznie, słysząc po raz kolejny swoje imię. Jednak nie zdążyła
zrobić kroku kiedy przystanęła i zastanowiła się chwilę.
- Lepiej
nie ryzykować - mruknęła do siebie i włożyła zeszyt do plecaka - Szczota może
mieć bardzo lepkie łapska…
Pierwszy
raz od bardzo dawna przykłada się do pamiętnika i kosmiczną głupotą byłoby
zostawienie go na wierzchu. Ostatecznie w takiej sytuacji każdy mógłby
przeczytać, co jest w środku, a tego nie chciała.
Zdążyła zasunąć
suwak plecaka kiedy drzwi za jej plecami otworzyły się i stanął w nich David.
- Gotowa,
Sam? - zapytał, podchodząc bliżej- Czekamy już tylko na ciebie.
- Są już? -
utkwiła w nim swoje intensywnie zielone oczy i nawet nie mrugnęła dopóki nie
pokiwał głową.
Pisnęła
cichutko, podskakując w miejscu i wybiegła za drzwi. Na korytarzu już czekali
na nią Adrien, Matthias i Frodo.
- No, ile
to można nosek pudrować? - zapytał poirytowany Matthias, wywracając oczami.
Sam pokazał
mu język i odrzucając ognistą grzywkę z czoła ruszyła sprężystym krokiem.
- Tobie
nawet 5 godzin by nie pomogło, więc się nie wysilasz, prawda? - odgryzła, nawet
się nie odwracając.
- Matthias
ceni naturalne piękno… - rzucił Frodo, chichocząc.
- …a potem
patrzy w lustro i złudzenie pryska - dokończył Adrien i parsknął śmiechem.
Davidowi
wyrwał się mały uśmiech, a Matthias odpowiedział z wciąż niezmiennie spokojnym
wyrazem twarzy:
- Owszem,
ale moje lustro jeszcze wytrzymuje moją twarz. Za to wasze popękały już dawno,
a wy nie widząc sensu w kupowaniu nowych idziecie na, jakże mylne w tym
przypadku wyczucie.
Sam
zarechotała głośno.
- Co się
śmiejesz, on mówił też o tobie - powiedział Adrien.
- Wcale, że
nie!
- Już
spokój - rzekł David kiedy stanęli przed drzwiami - Czas, żebym was trochę
poinstruował. Otóż ani słowa o trasie i o waszych prawdziwych relacjach z
chłopakami. Nie dajcie się wciągnąć w gierki słowne dziennikarzy, oni potrafią
tak zmanipulować, że wyśpiewalibyście wszystko nawet nie wiedząc kiedy…
Adrien
prychnął i pokręcił głową.
- Chyba nie
masz nas za idiotów, nie? Daj spokój…
- Nie
lekceważ ich, nigdy - odparł złowrogo David, szczególny nacisk kładąc na
ostatnie słowo, po czym zwrócił się do Rudej - Sam. Nie odpowiadaj sama na
wszystkie pytania. Dobrze by było gdybyście wszyscy się udzielali. Słuchajcie uważnie,
żeby nie było żadnego „słucham?”, „czy możesz powtórzyć?”.
- A jak
będzie się seplenić? - zapytał Matthias.
Sam kiwnęła
głową.
- Właśnie,
wtedy mamy się domyślać czy powiedział…
- Uwierzcie
mi na słowo - powiedział szybko David, przerywając potok słów Rudej - że nie
będzie. Oni muszą mieć dobrą dykcję.
Wszyscy
pokiwali głowami, chociaż miny wciąż mieli nie do końca przekonane.
- Wywiad
będzie dla telewizji, radia czy gazety? - zapytał po chwili ciszy Frodo.
- Dla
gazety, spokojnie. Od czegoś trzeba zacząć, od razu nie będziemy was pchać do
telewizji, chociaż wiem, że niektórzy z was by bardzo chcieli - odparł David,
spoglądając na Sam - To jakaś młodzieżówka. Dobra, koniec pogaduszek. Idźcie
tam i rozgromcie ich!
Uśmiechnął
się, poklepał ich po plecach i otworzył drzwi. Przekroczyli próg dosyć małego
pokoju z surową bielą ścian i umeblowaniem sprowadzonym do koniecznego minimum.
W najdalszym kącie od drzwi stał dystrybutor z wodą, przy czym podłużna
kieszonka obok świeciła pustkami jeżeli chodzi o kubki. Na środku pomieszczenia
umiejscowiona była nie sprawiająca wrażenia wygodnej kanapa z pożółkłym już
nieco obiciem i ustawiony do niej pod katem 90 stopni fotel. Szklany stolik i
zmarniały fikus stanowiły finalne wykończenie pokoju. Tak, to pomieszczenie
spełniało zdecydowane minimum, nic ponad to.
Mogli
poczuć się urażeni taką ignorancją ze strony Davida, jednak nie zdążyli nawet
pomyśleć o żywieniu żalu do niego, bo
podeszła do nich dziennikarka. Była dosyć wysoka o sympatycznym wyrazie twarzy
i profesjonalnym podejściu do sprawy. Miłym, acz dosyć oschłym tonem
przedstawiła się i wskazując im kanapę bez zbędnej wymiany zdań postawiła
dyktafon na stoliku i zaczęła wywiad.
- Od kiedy
jesteście zespołem - bardziej stwierdziła niż zapytała, patrząc na Adriena.
- Cóż… -
ten zająknął się, patrząc po przyjaciołach i nerwowo zerkając na dyktafon -
Ciężko jest określić oficjalny początek. Z Matthiasem i Frodo chodziłem do
jednej klasy od przedszkola także znamy się praktycznie od zawsze. A muzykę
zaszczepił w nas konkurs talentów w szkole. Widzieliśmy jak nasi koledzy grają
i występują, my też chcieliśmy spróbować.
- Sporo
czasu zajęło nam samo odnalezienie swojego instrumentu - dodał Matthias -
Metodą prób i błędów przeszliśmy przez saksofon, trąbkę, dzwonki - zaśmiali się
na samo wspomnienie zaciętej walki Adriena z tym instrumentem - i kilka innych
instrumentów aż trafiliśmy na te właściwe. Początki były tragiczne, wszystkiego
uczyliśmy się sami od podstaw, ale jakoś poszło.
- Potem
zaczęliśmy się zastanawiać nad wokalem - ciągnął Adrien - Wszyscy zgodnie
stwierdziliśmy, że my się nie nadajemy i prędzej ludzie wyjdą z uszkodzonym
słuchem niż zdobędziemy fanów. Myśleliśmy nawet nad castingiem, ale wtedy Sam,
na którejś uroczystości rodzinnej dała popis swojej przeponie. Prawdą jest, że
zawsze coś nuciła pod nosem, ale dopiero wtedy usłyszałem ją naprawdę. I po
kłopocie.
- Więc nie
jesteście zespołem z powołania? - kontynuowała dziennikarka.
Frodo
chrząknął, a reszta zaśmiała się cicho, lekko rozluźniając.
- Zależy,
co rozumieć pod tym terminem - odparł, pocierając otwartą dłonią grzbiet nosa -
Jeżeli chodzi ci o to, że nie graliśmy od kołyski to ok., to prawda. Jednak ta
muzyka wciąż w nas była, bo gdyby nie to te występy na konkursie talentów nie
zrobiłyby na nas zbyt szczególnego wrażenia. Nie pchnęłyby nas do spróbowania i
nie zaszczepiły w nas bezwarunkowej miłości do muzyki. Wszystko sprowadza się
do jednego.
- Gdybyśmy
nie byli zespołem z powołania nie byłoby nas tutaj - wtrąciła Sam, trafnie
wykorzystując moment kiedy w końcu mogła zabrać głos - Nie walczylibyśmy o
uwagę, nie tworzyli mimo publiczności, ograniczającej się do rodziny i
przyjaciół.
Kiedy
skończyła mówić spojrzała na Adriena, który uśmiechnął się i kiwnął głową.
Dziennikarka przeszła dalej.
- Jak
czujecie się, występując na scenie jednego z najpopularniejszych zespołów na
świecie? Jak to jest być suportem tak rozpoznawalnych młodych ludzi?
- To na
pewno duże wyróżnienie - powiedział Frodo, a reszta kiwnęła głowami - Jesteśmy
bardzo wdzięczni i zaszczyceni.
- To też
spora szansa dla nas - dodał Matthias - Ludzie na całym świecie będą mieli
okazję nas zobaczyć, usłyszeć. Spory stres, żeby wypaść jak najlepiej.
Zaśmiał
się.
- Matthias
przed pierwszym koncertem siedział godzinę w łazience, układając włosy -
rzuciła Sam - Na lewo, na prawo, do tyłu, do przodu, do góry… Zawsze martwi się
o włosy.
- No
właśnie - wtrąciła dziennikarka - Wasz pierwszy koncert i małe problemy
techniczne. Niezbyt udany początek, prawda?
Wszyscy
zgodnie wzruszyli ramionami, patrząc po sobie.
- Pierwsze
koty za płoty - zaśmiał się Frodo - Po prostu pech.
- Jasne -
parsknęła Sam.
Wszystkie
pary oczu zwróciły się na nią, a najbardziej zaciekawione spojrzenie chwilę
później wystrzeliło pytaniem.
- Co chcesz
przez to powiedzieć? Że to nie był przypadek? - dopytywała się ożywiona nieco
dziennikarka.
Zanim
ktokolwiek zdążył ją powstrzymać Sam wypaliła:
- Oczywiście,
że to nie był przypadek. Oni mi nie wierzą, ale ja wiem swoje. Bo co,
przypadkiem wszystkie kable wyskoczyły z wtyczek? Przypadkiem nikt tego nie
dopilnował? Nie ma mowy, nie jestem głupia.
Oczy
dziennikarki najpierw niebezpiecznie się rozszerzyły, a zaraz potem skurczyły
do ledwie widocznych szparek.
- Ktoś
działa na waszą niekorzyść? Kogo obstawiasz?
Sam już
otwierała usta, ale Adrien mocno trącił ją łokciem i odpowiedział pierwszy.
- Nikogo,
to tylko żarty. Sam sobie żartuje, wszyscy są dla nas bardzo mili. Nie
moglibyśmy nikogo podejrzewać o coś tak podłego, prawda?
Spiorunował
siostrę spojrzeniem i zmusił do kiwnięcia głową. Dziennikarka nie kryła zawodu,
jednak nie drążyła już tematu. Mimo to Adrien miał niemiłe wrażenie, że coś z
tej wpadki na pewno trafi do artykułu. Są ugotowani.
Po kilku
lakonicznych pytaniach podziękowali i pożegnali się. Kiedy tylko zamknęli za
sobą drzwi Matthias odezwał się pierwszy.
- To
pięknie nas wpakowałaś, wielkie dzięki.
- No co? -
zapytała głupio Sam.
Frodo
pokręcił głową, a Adrien zacisnął pięści. Od wpadki siostry mało się udzielał,
dzielnie walcząc z przypływem złości i chęcią mordu.
- Jak to co?
Całkiem zgłupiałaś czy udajesz? Sam, jak mogłaś tak się wystrzelać! Co ja
mówię, siebie… Nas! Mimo, że tylko ty masz te chore podejrzenia.
Teraz ona
się zdenerwowała.
- Chore
podejrzenia?! - zagrzmiała, a kolor jej włosów jakby zapłonął - To wy wszyscy jesteście
chorzy jeżeli nie widzicie, że to NIE BYŁ PRZYPADEK! To NIE JEST pech!
- Sam -
wtrącił spokojnie Frodo, uprzedzając Adriena, który prawie rzucił się na
siostrę - to zdarzyło się raz i można to jeszcze podciągnąć pod przypadek.
Jeżeli zdarzy się drugi raz wtedy możemy zacząć coś podejrzewać. A teraz tylko
niepotrzebnie strzępimy sobie nerwy i skaczemy do oczu.
Sam tupnęła
nogą i założyła ręce na piersi.
- Dobra -
fuknęła i spojrzała na niego - Ale zobaczycie, że ja mam rację.
Odwróciła
się o szybko odeszła. Frodo odetchnął i spojrzał na przyjaciół.
- Stary -
powiedział Matthias z podziwem, klepiąc go po ramieniu - Nie wiem jakim cudem
ty potrafisz nad nią zapanować.
Ten
wzruszył ramionami i spojrzał na Adriena.
- Trzeba
powiedzieć Davidowi, żeby ta harpia po napisaniu artykułu dała mu go do
sprawdzenia. Cenzura musi być.
Adrien
powoli uspokajał oddech i kiwnął głową.
Wieczorem
wszyscy czworo siedzieli w pokoju Matthiasa. Tymczasowy właściciel
pomieszczenia i Adrien siedzieli na dywanie naprzeciwko siebie przy stoliku,
grając w warcaby. Na kanapie nad nimi siedzieli Sam i Frodo, badawczo śledząc
ich pojedynek i od czasu do czasu dorzucając coś od siebie. Ruda miała głowę
opartą o ramię Frodo i lekko wtulona w niego powolnymi ruchami drapała go po
karku. Matthias położył palec na jednym ze swoich pionków i przesunął go do
przodu, a ona zacmokała.
- Nie
robiłabym tego na twoim miejscu -
powiedziała zdawkowo - Potem on pójdzie na D4, buchnie ci damkę i będzie miał
wolną drogę…
Matthias
cofnął pionek i ponownie się zamyślił. Adrien zrobił zawiedzioną minę.
- Możesz mu
nie pomagać? - zapytał z wyrzutem - To ja jestem twoim bratem.
- Ale
Matthias wolnej myśli.
Frodo się
zaśmiał, a Matthias obdarzył ją morderczym spojrzeniem. Kiedy Adrien ponownie
zbił trzy białe pionki drzwi do pokoju otworzyły się z rozmachem. Wszyscy
spojrzeli w tamtą stronę, a Tom i Gustav weszli do środka.
- Szachy -
zapytał Tom, siadając obok Sam.
- Gorzej –
warcaby - odparł Gustav, kręcąc głową - Wy naprawdę jesteście tacy nudni?
Sam nadęła
się ze złości i zmarszczyła brwi.
- Wypraszam
sobie – burknęła - Ja wcale…
- To sobie
wypraszaj - przerwał jej Tom - Przyszliśmy was ratować z ramion nudy.
Gustav
kiwnął głową i zaśmiał się na widok nadąsanej buzi Sam.
- I
jesteśmy w samą porę.
Frodo
podniósł na niego obojętne spojrzenie.
- Macie nam
coś ciekawszego do zaproponowania?
- Owszem -
odparł Tom żywiołowo.
Klasnął
dłońmi o kolana i wstał.
- Zbierajcie
cztery litery i idziemy się trochę zabawić.
Podszedł z
Gustavem do drzwi i oglądając się na nich zaśmiał się.
- No, na co
czekacie? Robimy małą imprezę w pokoju Georga.
Adrien
spojrzał na Frodo, a ten na Sam.
- A Bill?
- Billa
biorę na siebie - powiedział leniwie Tom, powoli się przeciągając - Jak się
napije jest potulny jak baranek i przepełniony miłością do całego świata -
uśmiechnął się półgębkiem, a kiedy oni nie zareagowali ostentacyjnie przewrócił
oczami - O rety, ruszcie się, bo zapuścicie korzenie. Chyba musimy się lepiej
poznać, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz