8 grudnia 2012

35


            A niech to szlag trafi!
Sprawy przybrały naprawdę zły obrót. Nikt z nas nie pisał się na takie akcje! W ogóle jeszcze ciężko mi to ogarnąć, Adrien dopiero co sobie poszedł. Jak on mógł to przede mną ukrywać?! Dla mojego dobra?! Jasne!
          I czemu ludzie tacy są? Co ja im zrobiłam?! Piszą, że mnie nienawidzą, żebym zdechła, nie zbliżała się do Billa ani Toma… Ja nawet nigdy o tym nie pomyślałam! Nigdy! Tom jest dla mnie jak drugi brat, drugi Adrien. Świetnie się dogadujemy i dobrze razem bawimy, bo mamy takie samo poczucie humoru i w ogóle jest fajny. A Bill… To jeszcze bardziej dziwne. Bill to Bill, jest niemiły, napuszony i arogancki. I mnie nie lubi.  Nawet gdybym ja coś… chociaż nie mówię, że tak! Ale gdybym jednak… To on mnie nie lubi i koniec. Poza tym, Fabian… To znaczy, nie przeszkadza mi, wręcz przeciwnie! Jest przy mnie, ze mną, czy jak to tam nazwać. Ciekawe jak zareaguje, jak mu powiem…
                Ktoś idzie.

                Rety, ale to długo trwało.
              Przysłali nie tego człowieka, co trzeba – jeżeli chcieli mnie jakoś wesprzeć lub pocieszyć to David był chyba ostatnią osobą, która powinna tu przyjść. Jest zbyt rzeczowy i taki… bezuczuciowy. Wyłożył mi wszystko tak sucho i poprawnie, że wcale mi się humor nie poprawił, a nawet wręcz przeciwnie. Teraz to już w ogóle się załamałam, bo wzmocnią mi ochronę. Sam Barney podobno nie wystarczy, ale ja wiem swoje. Jak będą chciały mnie dorwać to i tak się to stanie. Koniec, kropka.
                Najważniejsze to nie dać się zwariować, nie? Nie każdy jest moim wrogiem, ale z drugiej strony przyjacielem też nie… Spoko, jakoś przez to przejdę. O dziwo, nie boję się o siebie. Umiem się bić, więc nie są dla mnie zagrożeniem, ale to strasznie smutne i dołujące, że tak myślą. Dla mnie to takie dziwne i niepojęte, że można kogoś nienawidzić, nie znając go W OGÓLE. Chociaż one pewnie to robią „z miłości”. Kiedyś też byłam tak „zakochana” w kimś, z kim nie mogłam być. Nie mogłam, bo po pierwsze – Adrien, a po drugie, ta osoba już kogoś miała. Nie lubiłam tej dziewczyny, ale NIGDY nie życzyłam jej śmierci. Było mi smutno, to oczywiste, ale NIGDY nie myślałam o niej takich rzeczy, jakie te fanki Tokio Hotel piszą do mnie.
                Trochę mnie załamuje fakt, że na samym starcie już mam przechlapane u niektórych. A w zasadzie nic nie zrobiłam, nie? Uhh, wpędza mnie to w kiepski nastrój, a bardzo nie lubię się tak czuć – jakby ktoś wypompował ze mnie całą energię i chęć do czegokolwiek. Mam coś takiego w sobie, że albo mogę mieć bardzo dobry humor albo bardzo zły. Nie ma nic pomiędzy i to jest do bani. Teraz czuję to drugie i jest… Och, jest okropnie jak już dawno nie było. Takie podcinanie skrzydeł przy nauce latania jest zwyczajnie niesprawiedliwe. Ledwie zdążyliśmy się wzbić, a już coś ciągnie nas w dół.
                Nie mogę o tym ciągle myśleć, bo popadnę w depresję. Zmiana tematu.
                Nasza pierwsza sesja z Fabianem! Wyszła genialnie! Chociaż długo trwała, bo aż trzy godziny, ale warto było, by zobaczyć efekty. Swoją drogą to już dawno nie wstałam o tak wczesnej porze… Ale może od początku.
                Fabian kazał nam wstać o trzeciej nad ranem. To było nieludzkie, przyznaję. Kiedy tylko wyszłam spod prysznica doznałam szoku, bo w pokoju już czekały fryzjerka i makijażystka. Bez zbędnych wstępów posadziły mnie na fotelu w samej bieliźnie i wzięły się do pracy. Trochę bolało jak wyciągały mi włosy na szczotce albo regulowały brwi, ale nawet nie pisnęłam. I były takie miłe, same mnie zagadywały! Bardzo fajne babki, naprawdę.
                Kiedy skończyły to WOW! Włosy były fajnie podniesione i natapirowane, a makijaż… W końcu miałam taką super prostą kreskę eyelinerem, jaką zawsze chciałam umieć sobie zrobić! W momencie, kiedy ekscytowałam się tą kreską wparował Fabian. A ja prawie nago! Na szczęście dziewczyny szybko go wypędziły, chociaż wcale nie chciał wychodzić. I właśnie wtedy zauważyłam, że to bliźniaczki. Wprawdzie inaczej ubrane, obcięte i umalowane, ale wzrost i twarze te same. Powiedziały mi, że zawsze chciały mieć młodszą siostrę, żeby móc na niej eksperymentować z makijażem i fryzurami, ale trafił im się brat. Jednak to nie przeszkodziło im w malowaniu go i wpinaniu spinek we włosy. Biedaczek.
                Na szczęście mogłam się sama ubrać. Strasznie nie lubię, jak ktoś mówi, co mam założyć. Uważam, że mam dobry gust, więc akurat o tym mogę zdecydować sama. W każdym razie jak już zebraliśmy się na dole w hallu hotelu Fabian powiedział, że ślicznie wyglądam, a ja oczywiście się zaczerwieniłam. Nie cierpię tego, naprawdę.
                Nikt nam nie powiedział, gdzie jedziemy, a było taaaaak zimno! Aż ręce mi skostniały. W busie, żeby się obudzić śpiewaliśmy sobie ‘Paradise City” i, o dziwo!, Matthias wyciągał najwyższe tony. I tak śmiesznie udawał, że gra na gitarze, ha ha ha… Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że stoimy przed najwyższym budynkiem w Tokio. Byłam dosyć zdziwiona, czemu musieliśmy wchodzić po cichu, skoro Fabian wszystko załatwił. Potem dopiero okazało się, że wejście na dach jest zabronione, więc pewnie dał komuś łapówkę. Sama nie wiem, czy mi się to podoba.
                Tam to dopiero było zimno! Nawet w kurtce szczękałam zębami, a Fabian kazał mi ją zdjąć! Jakiś chłopak pomagał mu ustawiać lampy, a ja trzęsłam się z zimna. Aż Frodo musiał mnie przytulić. Był taki cieplutki…
                Gdy wszystko było gotowe akurat zaczynało świtać. Potem się dowiedziałam, że Fabianowi dokładnie o to chodziło. Kazał nam wejść na jakiś podest i podskakiwać chyba z milion razy. I tylko krzyczał i krzyczał. „Wyżej! Jeszcze raz! Sam, nie rób takiej miny! Nie wymachuj tak nogą/ręką/głową! Sam, uśmiech numer dziesięć!” A skąd ja mam niby wiedzieć, jaki to jest uśmiech numer dziesięć?! Fabian był okropny, niemiły i głośny. Jeżeli zawsze się tak zachowuje na sesjach to tragedia. Chyba muszę z nim o tym porozmawiać, nie dam tak na nas krzyczeć. Tak to on może sobie rozkazywać cieciowi na budowie.
                Ale mimo wszystko zdjęcia wyszły genialne. Fabian tak ustawił aparat, że wszystko wygląda, jakbyśmy wisieli w powietrzu, za nami wschód i panorama miasta. Widok zapierał dech w piersiach, chociaż Adrien nie podzielał naszego zachwytu, bo ma lęk wysokości. Cóż.
                Kiedy wszystko się skończyło Fabian znowu był kochany i słodki, przytulał mnie i szliśmy za rękę. Nie wiem czemu, ale Adrien dziwnie się na niego patrzył. Zapytałam go potem o to, ale tylko mi coś niewyraźnie odburknął i zmienił temat. Dziwne…
                Trochę poprawił mi się humor, jak to opisałam. To może idąc za ciosem od razu opiszę anegdotę? Tym razem Adrienowi się dostanie, muahahaha!
                A więc… (aż słyszę swoją panią od niemieckiego: „Tak się nie zaczyna! Jak ty budujesz zdania, Samanto!” – ale ogólnie jest fajna) Mamy naprawdę wspaniałego psa. Bruder to owczarek niemiecki i do tego takie duże dziecko. Dziecko, które pożera góry jedzenia. Rodzice nie wyrabiali z kupowaniem dla niego zwykłego jedzenia, więc mama wpadła na pomysł, żeby zacząć kupować mu takie mięso dla psa, zawinięte w folię i makaron (też dla psa, tak dla jasności). To mięso wyglądało trochę jak szynka robiona na wsi, było ciemniejsze, no i miało inny zapach. Bruder je uwielbiał. A Adrien wtedy zaczął chodzić na koszykówkę i jak wracał to wprost rzucał się na obiad, zjadając trzy porcje. To było zaraz po tym, jak zaczął spotykać się z Anke. Chyba chciał poprawić swoją sylwetkę, ale nie ważne…
                Jedzenie dla Brudera znikało błyskawicznie i pewnego dnia mama zapomniała dokupić tego mięsa. Akurat siedziałam w kuchni i pisałam wypracowanie, kiedy przyszedł Adrien. Otworzył lodówkę i zapytał, gdzie jest ta dobra szynka, którą ostatnio mama zaczęła kupować. Myślałyśmy, że nie wyrobimy ze śmiechu! Okazało się, że to Adrien zjadał to mięso, nawet robił sobie z tym kanapki do szkoły! FUUUU! Jego mina była bezcenna, a potem wymiotował przez godzinę. Ha ha ha! Matthias i Frodo od razu zorientowali się, że coś jest nie tak z tym mięsem w jego kanapkach, ale czekali aż sam się zorientuje. Nie dawali mu spokoju potem przez trzy miesiące. A teraz, jak daję jeść Cleo, to pytamy, czy Adrien nie ma ochoty spróbować, bo to może też mu posmakuje. Jesteśmy okropni, wiem.
                Dojeżdżamy do hotelu, już mnie wołają. Będę teraz obserwować Billa. Nie mogę napisać, dlaczego (a nuż naprawdę kiedyś sprzedam ten pamiętnik?), to tajemnica. Zresztą, obiecałam Tomowi, że nikomu nie powiem. W każdym razie muszę go mieć na oku, ale tak, żeby się nie zorientował. Spokojna głowa, jestem mistrzem kamuflażu. Nigdy się nie zorientuje.
I muszę napisać do Jas znowu. Nie odpisuje mi już tydzień, może coś się stało?
                Dobra, dobra.
                Cześć.



                P.S. Po tym co było pod hotelem już wiem, że się nie poddam. Nie dam się zastraszyć. Mogą sobie pomarzyć. Teraz jest mój czas i jeżeli się z tym nie zgadzają – trudno! To ich sprawa. Jeżeli chcę mogę wszystko, wiem to.

You can be the greatest, you can be the best
You can be the King Kong banging on your chest
You can beat the world, you can beat the war
You can talk to Gad, go banging on His door
You can throw your hands up
You can beat the clock
You can move a mountain
You can break rocks
You can be a master
Don’t wait for luck
Dedicate yourself and you gonna find yourself

Standing in the Hall of Fame
And the world’s gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world’s gonna know your name
And you’ll be on the walls of the Hall of Fame *





_____
*The Script ft. Will.I.Am - Hall of Fame