A niech to szlag trafi!
Sprawy przybrały naprawdę zły
obrót. Nikt z nas nie pisał się na takie akcje! W ogóle jeszcze ciężko mi to
ogarnąć, Adrien dopiero co sobie poszedł. Jak on mógł to przede mną ukrywać?!
Dla mojego dobra?! Jasne!
I
czemu ludzie tacy są? Co ja im zrobiłam?! Piszą, że mnie nienawidzą, żebym
zdechła, nie zbliżała się do Billa ani Toma… Ja nawet nigdy o tym nie
pomyślałam! Nigdy! Tom jest dla mnie jak drugi brat, drugi Adrien. Świetnie się
dogadujemy i dobrze razem bawimy, bo mamy takie samo poczucie humoru i w ogóle
jest fajny. A Bill… To jeszcze bardziej dziwne. Bill to Bill, jest niemiły,
napuszony i arogancki. I mnie nie lubi.
Nawet gdybym ja coś… chociaż nie mówię, że tak! Ale gdybym jednak… To on
mnie nie lubi i koniec. Poza tym, Fabian… To znaczy, nie przeszkadza mi, wręcz
przeciwnie! Jest przy mnie, ze mną, czy jak to tam nazwać. Ciekawe jak
zareaguje, jak mu powiem…
Ktoś
idzie.
Rety,
ale to długo trwało.
Przysłali
nie tego człowieka, co trzeba – jeżeli chcieli mnie jakoś wesprzeć lub
pocieszyć to David był chyba ostatnią osobą, która powinna tu przyjść. Jest
zbyt rzeczowy i taki… bezuczuciowy. Wyłożył mi wszystko tak sucho i poprawnie,
że wcale mi się humor nie poprawił, a nawet wręcz przeciwnie. Teraz to już w
ogóle się załamałam, bo wzmocnią mi ochronę. Sam Barney podobno nie wystarczy,
ale ja wiem swoje. Jak będą chciały mnie dorwać to i tak się to stanie. Koniec,
kropka.
Najważniejsze
to nie dać się zwariować, nie? Nie każdy jest moim wrogiem, ale z drugiej
strony przyjacielem też nie… Spoko, jakoś przez to przejdę. O dziwo, nie boję
się o siebie. Umiem się bić, więc nie są dla mnie zagrożeniem, ale to strasznie
smutne i dołujące, że tak myślą. Dla mnie to takie dziwne i niepojęte, że można
kogoś nienawidzić, nie znając go W OGÓLE. Chociaż one pewnie to robią „z
miłości”. Kiedyś też byłam tak „zakochana” w kimś, z kim nie mogłam być. Nie
mogłam, bo po pierwsze – Adrien, a po drugie, ta osoba już kogoś miała. Nie
lubiłam tej dziewczyny, ale NIGDY nie życzyłam jej śmierci. Było mi smutno, to
oczywiste, ale NIGDY nie myślałam o niej takich rzeczy, jakie te fanki Tokio
Hotel piszą do mnie.
Trochę
mnie załamuje fakt, że na samym starcie już mam przechlapane u niektórych. A w
zasadzie nic nie zrobiłam, nie? Uhh, wpędza mnie to w kiepski nastrój, a bardzo
nie lubię się tak czuć – jakby ktoś wypompował ze mnie całą energię i chęć do
czegokolwiek. Mam coś takiego w sobie, że albo mogę mieć bardzo dobry humor
albo bardzo zły. Nie ma nic pomiędzy i to jest do bani. Teraz czuję to drugie i
jest… Och, jest okropnie jak już dawno nie było. Takie podcinanie skrzydeł przy
nauce latania jest zwyczajnie niesprawiedliwe. Ledwie zdążyliśmy się wzbić, a
już coś ciągnie nas w dół.
Nie mogę
o tym ciągle myśleć, bo popadnę w depresję. Zmiana tematu.
Nasza
pierwsza sesja z Fabianem! Wyszła genialnie! Chociaż długo trwała, bo aż trzy
godziny, ale warto było, by zobaczyć efekty. Swoją drogą to już dawno nie
wstałam o tak wczesnej porze… Ale może od początku.
Fabian
kazał nam wstać o trzeciej nad ranem. To było nieludzkie, przyznaję. Kiedy tylko
wyszłam spod prysznica doznałam szoku, bo w pokoju już czekały fryzjerka i
makijażystka. Bez zbędnych wstępów posadziły mnie na fotelu w samej bieliźnie i
wzięły się do pracy. Trochę bolało jak wyciągały mi włosy na szczotce albo
regulowały brwi, ale nawet nie pisnęłam. I były takie miłe, same mnie
zagadywały! Bardzo fajne babki, naprawdę.
Kiedy
skończyły to WOW! Włosy były fajnie podniesione i natapirowane, a makijaż… W
końcu miałam taką super prostą kreskę eyelinerem, jaką zawsze chciałam umieć
sobie zrobić! W momencie, kiedy ekscytowałam się tą kreską wparował Fabian. A ja
prawie nago! Na szczęście dziewczyny szybko go wypędziły, chociaż wcale nie
chciał wychodzić. I właśnie wtedy zauważyłam, że to bliźniaczki. Wprawdzie inaczej
ubrane, obcięte i umalowane, ale wzrost i twarze te same. Powiedziały mi, że
zawsze chciały mieć młodszą siostrę, żeby móc na niej eksperymentować z
makijażem i fryzurami, ale trafił im się brat. Jednak to nie przeszkodziło im w
malowaniu go i wpinaniu spinek we włosy. Biedaczek.
Na szczęście
mogłam się sama ubrać. Strasznie nie lubię, jak ktoś mówi, co mam założyć. Uważam,
że mam dobry gust, więc akurat o tym mogę zdecydować sama. W każdym razie jak już
zebraliśmy się na dole w hallu hotelu Fabian powiedział, że ślicznie wyglądam,
a ja oczywiście się zaczerwieniłam. Nie cierpię tego, naprawdę.
Nikt
nam nie powiedział, gdzie jedziemy, a było taaaaak zimno! Aż ręce mi
skostniały. W busie, żeby się obudzić śpiewaliśmy sobie ‘Paradise City” i, o dziwo!,
Matthias wyciągał najwyższe tony. I tak śmiesznie udawał, że gra na gitarze, ha
ha ha… Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że stoimy przed najwyższym
budynkiem w Tokio. Byłam dosyć zdziwiona, czemu musieliśmy wchodzić po cichu,
skoro Fabian wszystko załatwił. Potem dopiero okazało się, że wejście na dach
jest zabronione, więc pewnie dał komuś łapówkę. Sama nie wiem, czy mi się to
podoba.
Tam to
dopiero było zimno! Nawet w kurtce szczękałam zębami, a Fabian kazał mi ją
zdjąć! Jakiś chłopak pomagał mu ustawiać lampy, a ja trzęsłam się z zimna. Aż Frodo
musiał mnie przytulić. Był taki cieplutki…
Gdy wszystko
było gotowe akurat zaczynało świtać. Potem się dowiedziałam, że Fabianowi
dokładnie o to chodziło. Kazał nam wejść na jakiś podest i podskakiwać chyba z
milion razy. I tylko krzyczał i krzyczał. „Wyżej! Jeszcze raz! Sam, nie rób
takiej miny! Nie wymachuj tak nogą/ręką/głową! Sam, uśmiech numer dziesięć!” A
skąd ja mam niby wiedzieć, jaki to jest uśmiech numer dziesięć?! Fabian był
okropny, niemiły i głośny. Jeżeli zawsze się tak zachowuje na sesjach to
tragedia. Chyba muszę z nim o tym porozmawiać, nie dam tak na nas krzyczeć. Tak
to on może sobie rozkazywać cieciowi na budowie.
Ale mimo
wszystko zdjęcia wyszły genialne. Fabian tak ustawił aparat, że wszystko
wygląda, jakbyśmy wisieli w powietrzu, za nami wschód i panorama miasta. Widok zapierał
dech w piersiach, chociaż Adrien nie podzielał naszego zachwytu, bo ma lęk
wysokości. Cóż.
Kiedy
wszystko się skończyło Fabian znowu był kochany i słodki, przytulał mnie i
szliśmy za rękę. Nie wiem czemu, ale Adrien dziwnie się na niego patrzył. Zapytałam
go potem o to, ale tylko mi coś niewyraźnie odburknął i zmienił temat. Dziwne…
Trochę
poprawił mi się humor, jak to opisałam. To może idąc za ciosem od razu opiszę
anegdotę? Tym razem Adrienowi się dostanie, muahahaha!
A więc…
(aż słyszę swoją panią od niemieckiego: „Tak się nie zaczyna! Jak ty budujesz
zdania, Samanto!” – ale ogólnie jest fajna) Mamy naprawdę wspaniałego psa. Bruder
to owczarek niemiecki i do tego takie duże dziecko. Dziecko, które pożera góry
jedzenia. Rodzice nie wyrabiali z kupowaniem dla niego zwykłego jedzenia, więc
mama wpadła na pomysł, żeby zacząć kupować mu takie mięso dla psa, zawinięte w
folię i makaron (też dla psa, tak dla jasności). To mięso wyglądało trochę jak szynka
robiona na wsi, było ciemniejsze, no i miało inny zapach. Bruder je uwielbiał. A
Adrien wtedy zaczął chodzić na koszykówkę i jak wracał to wprost rzucał się na
obiad, zjadając trzy porcje. To było zaraz po tym, jak zaczął spotykać się z Anke.
Chyba chciał poprawić swoją sylwetkę, ale nie ważne…
Jedzenie
dla Brudera znikało błyskawicznie i pewnego dnia mama zapomniała dokupić tego
mięsa. Akurat siedziałam w kuchni i pisałam wypracowanie, kiedy przyszedł Adrien.
Otworzył lodówkę i zapytał, gdzie jest ta dobra szynka, którą ostatnio mama
zaczęła kupować. Myślałyśmy, że nie wyrobimy ze śmiechu! Okazało się, że to Adrien
zjadał to mięso, nawet robił sobie z tym kanapki do szkoły! FUUUU! Jego mina
była bezcenna, a potem wymiotował przez godzinę. Ha ha ha! Matthias i Frodo od
razu zorientowali się, że coś jest nie tak z tym mięsem w jego kanapkach, ale
czekali aż sam się zorientuje. Nie dawali mu spokoju potem przez trzy miesiące.
A teraz, jak daję jeść Cleo, to pytamy, czy Adrien nie ma ochoty spróbować, bo
to może też mu posmakuje. Jesteśmy okropni, wiem.
Dojeżdżamy
do hotelu, już mnie wołają. Będę teraz obserwować Billa. Nie mogę napisać, dlaczego
(a nuż naprawdę kiedyś sprzedam ten pamiętnik?), to tajemnica. Zresztą,
obiecałam Tomowi, że nikomu nie powiem. W każdym razie muszę go mieć na oku,
ale tak, żeby się nie zorientował. Spokojna głowa, jestem mistrzem kamuflażu.
Nigdy się nie zorientuje.
I muszę napisać do Jas znowu. Nie
odpisuje mi już tydzień, może coś się stało?
Dobra,
dobra.
Cześć.
P.S.
Po tym co było pod hotelem już wiem, że się nie poddam. Nie dam się zastraszyć.
Mogą sobie pomarzyć. Teraz jest mój czas i jeżeli się z tym nie zgadzają –
trudno! To ich sprawa. Jeżeli chcę mogę wszystko, wiem to.
You can be the greatest, you can be the best
You can be the King Kong banging on your chest
You can beat the world, you can beat the war
You can talk to Gad, go banging on His door
You can throw your hands up
You can beat the clock
You can move a mountain
You can break rocks
You can be a master
Don’t wait for luck
Dedicate yourself and you gonna find yourself
Standing in the Hall of Fame
And the world’s gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world’s gonna know your name
And you’ll be on the walls of the Hall of Fame *
You can beat the clock
You can move a mountain
You can break rocks
You can be a master
Don’t wait for luck
Dedicate yourself and you gonna find yourself
Standing in the Hall of Fame
And the world’s gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world’s gonna know your name
And you’ll be on the walls of the Hall of Fame *
_____
*The Script ft. Will.I.Am - Hall of Fame