-
Myślę, że ta wersja byłaby lepsza, słuchaj – Georg zaczął poruszać struny w
swoim basie, a Tom pokiwał głową z uznaniem. – Lepiej, nie?
- W
każdym razie lepiej niż wcześniej – odparł i upił łyk napoju energetycznego.
Bill
podniósł plecy z kanapy, na której prawie leżał i postukał ołówkiem w bloczek
kartek przed sobą.
-
Skończyłem, posłuchajcie.
Gdy
czytał słowa nowej piosenki z taki zapałem, jakiego nie było w nim już dawno,
reszta zespołu prawie wstrzymała oddechy. Kiedy skończył zapadła cisza, pełna
napięcia i oczekiwania. Jako pierwszy zabrał głos Gustav.
- A
koniec nie jest zbyt… dramatyczny?
-
Dramatyczny? – zapytał z niedowierzaniem Bill.
Z
każdej cechy, którą mógłby przypisać tej piosence nie wybrałby tej, którą
właśnie rzucił Gustav. W każdym razie nie w pierwszej kolejności. Powstrzymał
się jednak od kąśliwego komentarza.
-
Zakończenie i ogólnie całe ‘Spring Nicht’ jest dość dramatyczne. A ‘Vergessene
Kinder’? ‘Totgeliebt’ w pewien sposób też. A ja chciałbym, żeby nowa płyta była
totalnym powrotem do korzeni.
- W
takim razie nagrajmy coś w stylu ‘Wo sind Eure Hande’ – rzucił Georg, stawiając
swój bas na podłodze i opierając go o kanapę. – Albo ‘Lieb die Sekunde’.
Bill
rozłożył ręce.
-
Proszę bardzo! – uśmiechnął się. – Jestem w 100% za. Mam mnóstwo pomysłów,
urywki tekstów w teczce z dokumentami, przeróżne melodie w głowie. Z waszym
wsparciem uda nam się. Chcę to zrobić dla naszych fanów – dodał po chwili już
ciszej. – Zbytnio ich zaniedbaliśmy, sam zaczynam się zastanawiać, co za szajs
my gramy. Może i jest w tym jakiś nasz kawałek, ale zdecydowanie za mały. A to
dzięki nim jesteśmy teraz na szczycie. Fanom zawdzięczamy praktycznie cztery
piąte naszych nagród. Są niepokonani, więc my też bądźmy.
Georg,
Tom i Gustav słuchali go uważnie, a gdy skończył zgodnie pokiwali głowami.
Czuli, że wychodzą na prostą, a z takim psychicznym wsparciem od frontmana byli
przekonani, że ciemne czasy Tokio Hotel odchodzą w zapomnienie.
Przez
następne półtorej godziny robili to, co kiedyś: szarpali na gitarach próbki
piosenek, układali słowa, sprzeczali się i kłócili, jednak nie były to takie
kłótnie, jak przed powstaniem ich najnowszej płyty. Wtedy w złości wyrzucali
sobie nie tylko brak słuchu czy poczucia rytmu, wtedy leciała „twarda
amunicja”, przez którą potrafili ze sobą nie rozmawiać przez miesiąc, a w
między czasie wyjść na scenę i zgrać koncert.
-
Idę po termos z kawą do kuchni – powiedział nagle Bill po dwóch godzinach.
Z
trudem podniósł się z podłogi, na której spędził ostatnie czterdzieści minut w
jednej pozycji. Jęknął cicho, rozprostowując nogi.
-
Weź też gofry – powiedział Gustav, który leżał na kanapie i grał na telefonie.
- I
sok porzeczkowy – dodał Georg.
- I
cukieeeeerki – ziewnął Tom, przeciągając się leniwie.
Bill
zaśmiał się.
- Spieprzajcie,
darmozjady.
Kiedy
nie było go już w pokoju, Tom rozsiadł się wygodnie na fotelu.
-
Ale go pogoniło, co? – zapytał Georg, przerywając senną ciszę.
-
Owszem i trochę to podejrzane – mruknął gitarzysta z zamkniętymi oczami. – Ale
jestem zbyt zmęczony i zadowolony takim obrotem sprawy, by zacząć coś
podejrzewać. Ty też nie węsz, bo nam się bajka skończy.
Znów
nastała cisza, a Tom zaczął pochrapywać. Nagle Gustav odłożył telefon i
spojrzał w sufit.
-
Myślicie, że to obecność Killing Pleasure nas uzdrowiła?
Żaden
się nie odezwał, jednak odpowiedź była oczywista, mimo że nie chcieli jej
wypowiedzieć na głos.
-
Przestań pieprzyć jak buddyjski mnich – parsknął Georg, ale myślał tak samo,
jak pozostali.
Nawet
pukanie do drzwi pokoju nie było w stanie wyrwać ich z sennego letargu. Gustav
podniósł się powoli i pociągając nosem poszedł otworzyć. Łuna światła z
korytarza, które wpadło do ciemnego pokoju, poraziła w oczy Toma i Georga,
przez co jęknęli głośno.
- O
nie… - powiedział Gustav i kichnął głośno. – Czy ty musisz wszędzie z nią
łazić?!
Cofnął
się szybko do okna, które otworzył gwałtownie. Sam zrobiła naburmuszoną minę i
poprawiła kotkę, która wbijała pazurki w jej ramię.
-
Cleo jeszcze się boi, zwłaszcza, że wciąż zmieniamy miejsce.
-
Cleo? Już inne imię? – zażartował Georg i rozłożył się na zwolnionej przez
Gustava kanapie.
-
Właśnie – przytaknął Tom. – A co z Emi, Jessie, Luną – wyliczał na palcach –
Kocią, Mią i, moje ulubione, Guziczek?
Razem
z Georgiem zaczął głośno się śmiać, a i Sam wyrwało się parsknięcie.
- No
serio, jak można chcieć nazwać kota Guziczek? – ryknął gitarzysta.
Ruda
wzruszyła ramionami, sadowiąc się na kanapie i zwalając nogi Georga na ziemię,
by mieć miejsce.
-
Żebyś się przypadkiem nie posikał z tego całego szczęścia – sarknęła, a Cleo
zeskoczyła na jej kolana, a potem na podłogę. – Przyszłam cię prosić o
przysługę.
-
Nooo, a kotka załatwić się na wykładzinie w pokoju Billa.
Gustav
jęknął głośno i zamknął się w łazience. Sam rzuciła się do kotki.
-
Nie, Cleo! Siusiamy do kuwety! Ile razy mam ci to powtarzać? Zresztą, dopiero
co cię z niej wyjęłam, wydajesz się robić to złośliwie… Ojejku…
-
Nie stresuj się, Bill przecież uwielbia koty – powiedział basista, dusząc się
ze śmiechu.
-
Jakąż to masz do mnie sprawę? – zapytał Tom, biorąc kotkę na kolana i drapiąc
ją za uszami.
-
Chciałabym…
W
tym samym momencie do pokoju wszedł Bill, przez co nawet nie zdążyła zacząć.
-
Następnym razem któryś z was idzie po żarcie, nie jestem waszym murzynem.
W
jednej ręce miał talerz z goframi, posypanymi cukrem pudrem, w drugiej termos z
kawą i torebkę z cukierkami, a pod pachą sok porzeczkowy. Georg podniósł się i
zabrał od niego wszystkie rzeczy, rozkładając na drewnianym stoliku przed nimi
i ugryzł jednego gofra.
Sam
zerwała się na nogi z kanapy, a kotka zeskoczyła z kolan Toma i wdrapała się na
ramię dziewczyny. Doskonale wyczuwała wrogość Czarnego i gdy tylko był w
pobliżu, natychmiast chowała się za Rudą.
-
Wyluzuj… - mruknął Tom.
- Co
ona tu robi? – zapytał cicho chłopak, wskazując podbródkiem kotkę.
-
Jest ze mną – odparowała twardo Sam.
-
Ach tak? To proszę was obie o wyjście, bo podobnie jak mój pies nie toleruję
kotów, a on zwariuje jak ją poczuje tu w pokoju.
- Twój
pies to nie jest mój problem – odburknęła, przyjmując bojowniczą postawę. – Mógłbyś
w końcu przestać zgrywać paniusię. A poza tym, mam sprawę do Toma.
Bill
wzruszył ramionami.
- A
co mnie to boli? Ten kot ma stąd zniknąć. Koniec tematu.
Tom
westchnął i niechętnie się podniósł.
-
Chodźmy na korytarz zanim ten jęczydupa dostanie skrętu odbytu z powodu małego
kota.
Oglądając
się z niesmakiem na brata położył rękę na ramieniu Sam i wyprowadził ją z
pokoju. Poczuł, że jest spięta, a zauważył, że od kilku dni w obecności Billa
zachowywała się dziwnie. Nie potrafił tego sprecyzować, po prostu nie była
sobą.
- Co
jest? – zapytał, gdy już dokładnie zamknął za sobą drzwi. – O co chodzi?
-
Mogę pożyczyć twojego laptopa? – wypaliła szybko, jakby bała się, że za chwilę
zabraknie jej odwagi, by o cokolwiek zapytać; od razu zaczęła się tłumaczyć –
Wiem, że Frodo ma laptopa, ale przykleili się do niego z Adrienem i od dwóch
godzin grają w jakieś Call of Beauty, czy coś takiego…
-
Call of Duty – poprawił ją spokojnie chłopak, uśmiechając się lekko.
Sam
pstryknęła palcami.
-
Właśnie. Nie chcą nawet słyszeć, że muszę coś sprawdzić, tylko ciągle strzelają
i się zabijają, wrzeszcząc jakby ich mordowali. Może nie jest to sprawa bardzo
pilna, ale męczy mnie to już kilka dni i jak zaraz tego nie sprawdzę to
osiwieję i tyle będzie po moim świetnym kolorze – wszystko powiedziała na
jednym wydechu, na koniec zaczerpując głośno powietrza; spojrzała na Toma z
dołu. – Więc mogłabym go pożyczyć na piętnaście minut?
On
zaśmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu.
-
Słowo daję, miałaś taką minę, że spodziewałem się prośby o oddanie nerki albo
coś w tym rodzaju. Trochę mnie nastraszyłaś – pogroził jej palcem. – Pożyczę na
tyle, ile będziesz potrzebowała pod dwoma warunkami. Po pierwsze, pod żadnym
pozorem nie będziesz zaglądać do folderu „xxx” na pulpicie…
-
Dlaczego? – zapytała szybko, zakładając ręce na biodrach i mrużąc jedno oko. –
Masz tam rzeczy +18?
-
Coś w tym rodzaju – odparł wymijająco, posyłając jej groźne spojrzenie, na co
zaśmiała się głośno. – A po drugie, dasz mi to cudo, – sięgnął po Cleo, wciąż
siedzącą na jej ramieniu. – żebym mógł powkurzać mojego przygłupiego brata.
Sam
kiwnęła głową, patrząc z uśmiechem jak Tom przytula kotkę, która zaczęła się
wyrywać. Nie lubiła przesadnych czułości, póki co interesowało ją tylko
drapanie i jedzenie.
- W
porządku, ale nie daj jej skrzywdzić. To furiat, nie wiadomo, co może mu
odwalić.
-
Spokojna twoja rozczochrana, w mojej obecności kobiet się nie bije.
Uśmiechnął
się do niej i schował kotkę pod bluzę, po czym ostrożnie zapiął suwak.
-
Załatwione. Mój komputer jest u Davida, swój znowu popsuł, a tylko ja byłem na
tyle odważny, by mu pożyczyć. Jak coś to odnieś do niego.
Mrugnął
do niej i powoli wszedł do pokoju.
-
Mam dla ciebie niespodziankę, braciszku…
Sam
zaśmiała się, drzwi kliknęły cicho, a ona wzięła głęboki wdech. Nie można było
stwierdzić, że jest zadowolona z takiego obrotu sprawy, ale mus to mus.
Najogólniej rzecz ujmując Jost był na nią zły. Bardzo zły. Kiedy dowiedział się
o Cleo, wpadł w szał. Bill mówił prawdę, koty nie należały do jego ulubionych
zwierząt. Po dziesięciu minutach wrzeszczenia na nią i Fabiana stwierdził, że
nie ma ochoty na nich patrzeć i mają mu zejść z oczu. Cleo została, ale kosztem
niewidzialności Sam – od tamtej pory z każdą organizacyjną sprawą Killing
Pleasure, David zgłaszał się do Adriena. Nie winiła menadżera o tę złość, choć
zaczynało jej to ciążyć. A ten moment był idealny, by coś zrobić z tą „kwaśną”
sytuacją.
Zza
drzwi, przy których wciąż stała usłyszała krzyk Billa i uśmiechnęła się
półgębkiem. Cokolwiek ukrywał wciąż pozostawał dupkiem. Nie było takiej siły,
która by sprawiła, żeby Sam go polubiła.
Nie
zdążyła ujść kilku kroków, gdy ze swojego pokoju wyszedł Fabian. Mimowolnie się
uśmiechnęła. Jego z kolei lubiła z każdym dniem coraz bardziej.
Chłopak
ją zobaczył i również się wyszczerzył.
-
Hej, Płomyczku – powiedział, podchodząc bliżej. – Co słychać?
-
Właśnie idę do Davida po laptopa. Pójdziesz ze mną?
Kiwnął
głową i ruszyli korytarzem ramię w ramię. Po chwili Sam poczuła jak Fabian
łapie ją za dłoń i zaczerwieniła się. Od jakiegoś czasu tak się zachowywał, a
ona nie miała nic przeciwko temu.
W
ciszy doszli do drzwi pokoju numer 137. Dziewczyna zapukała i nerwowo
przygryzła wargę, jednak nikt nie odpowiedział. Przyłożyła ucho do drzwi.
-
Słychać telewizor… Może jest w łazience?
Fabian
wzruszył ramionami. Przekręcił gałkę.
Pokój
oświetlała tylko samotna lampka na biurku pod oknem. Odgłos telewizora dobiegał
z pokoju po prawej, do którego były uchylone drzwi. Laptop leżał na łóżku w
rogu. Sam szybko podeszła i zamknęła komputer, a gdy już odwracała się do
wyjścia, drzwi do łazienki naprzeciwko się otworzyły i stanął w nich Max.
Dostrzegając Sam uśmiechnął się zawadiacko i oparł o futrynę. Zlustrował ją
wzrokiem od góry do dołu i zacmokał.
-
Znowu się spotykamy, dziecinko – powiedział, zgasił światło w łazience i powoli
wszedł do pokoju. – Tym razem sama do mnie przyszłaś… Mój magnetyzm działa.
Mrugnął
do niej, a ona prychnęła w odpowiedzi.
-
Nie przyszłam do ciebie, tylko do Davida. Nie pochlebiaj sobie, poprzednie
siedem razy to ty wpadałeś na mnie, bo za mną łazisz.
-
Być może – rzekł wymijająco i stanął naprzeciwko niej. – Ale coś mnie do ciebie
ciągnie, może jesteśmy sobie przeznaczeni?
Fabian,
który wciąż stał w drzwiach, chrząknął głośno. Max obejrzał się na niego i
napotkał lodowate spojrzenie, które z pewnością zamroziłoby samo piekło.
-
Przyszłaś z gorylem, co? – wskazał kciukiem na chłopaka i wzruszył ramionami. –
Więc tym razem powstrzymam się od rzucenia na ciebie, dziecinko.
-
Chodźmy już, Sam – powiedział trochę za głośno Fabian, nagląc Rudą wzrokiem.
Max
nie odrywał od niej oczu, gdy go mijała i wciąż się uśmiechał, chociaż ona nie
odwzajemniała jego zainteresowania. Fabian trzasnął drzwiami.
Szli
w milczeniu, a Sam nerwowo ściskała laptopa w ramionach przed sobą.
- On
naprawdę za mną łazi, to psychol… - mruknęła.
Czuła
palącą potrzebę wytłumaczenia się, zapewnienia, że absolutnie nic ją nie łączy
z Maxem. Nie śmiała spojrzeć na Fabiana, a gdy stanęli przed jej pokojem,
uparcie patrzyła w ścianę za jego plecami. On bez słowa otworzył drzwi i
wykonał zapraszający gest. Sam weszła powoli, a chłopak wyjął jej laptopa z rąk
i położył na biurku. Za podbródek podniósł jej twarz.
-
Nie jestem na ciebie zły – powiedział miękko. – I wcale nie dziwię się, że jest
tobą zainteresowany. Jesteś naprawdę piękną i wyjątkową dziewczyną.
-
Serio? – zapytała z niedowierzaniem.
Słysząc
tak duże zdziwienie w jej głosie westchnął i pogładził ją po policzku.
- Serio
serio. Masz w sobie ogień, który mnie fascynuje od dnia, kiedy zobaczyłem cię
po raz pierwszy. Pamiętasz, jak mi powiedziałaś „ Sorry Fabian”? Zrobiłaś to z
taką pewnością siebie, mimo że to Jost jest osobą decyzyjną w każdej sprawie
Killing Pleasure. A ty tak po prostu się postawiłaś i koniec. Jesteś
fascynująca! Dlatego nie mogę znieść jak pożera cię wzrokiem.
Przesunął
palcami po jej twarzy w dół i pogładził usta. Poczuł, że zesztywniała, policzki
jej zapłonęły, ale nie odwróciła wzroku. On też zrobił się trochę nerwowy, bo
chciał wyłożyć jej wszystko, dokładnie to, co czuje. Nie było to łatwe, ale już
wcześniej doszedł do wniosku, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Dlatego
też odetchnął głęboko i zebrał się na odwagę.
-
Zakochałem się w tobie, Sam.
Jęknęła
cicho, a kąciki jej ust drgnęły. Uznał to za zielone światło, więc złapał ją w
pasie i przyciągnął do siebie. Pochylił się i najpierw nosem delikatnie trącił
jej nosek, miękko ocierając je o siebie. Dopiero po chwili zatopił się w jej ustach,
a w głowie mu eksplodowało. Była tak cudownie miękka i ciepła, usta jej drżały,
a dłońmi przesunęła w górę po jego ramionach. W miarę jak pogłębiał pocałunek
coraz mocniej przyciskał ją do siebie, a palce zaciskały się na jej ciele.
Buchnął w nim ogień, nad którym nie miał żadnej kontroli i zaczął cicho
pojękiwać. Całował ją coraz zachłanniej, a gdy palce jednej z jej dłoni wplotły
się w jego włosy, a drugiej wsunęły na kark, nie wytrzymał.
-
Och… - wyrwało mu się, podniósł ją i położył na łóżku.
Myśli
Sam kotłowały się w głowie, świat wirował, a ona razem z nim. Ledwie
zarejestrowała swoje plecy na kołdrze, a łapczywie zaczerpnęła powietrza, gdy
Fabian zaczął całować ją po szyi. Przytulała go do siebie, po raz pierwszy
czując coś takiego. Wszystkie uczucia tak mocno uderzyły jej do głowy, że nie
zwróciła uwagi jak dłoń Fabiana wsunęła się pod jej bluzkę i jednym sprawnym
ruchem rozpięła stanik. Dopiero gdy zaczęła sunąć do jej biustu, Sam gwałtownie
otworzyła oczy i załapała nadgarstek chłopaka.
- Nie,
nie… Fabian… - powiedziała i usiadła, a on, nie spodziewając się tego, opadł na
pościel.
Szybko
wstała i zapięła biustonosz. Starała się uporządkować w głowie to, co właśnie
się stało, ale nie była w stanie. Tak wiele różnych myśli napływało, że się pogubiła.
-
Ch-chyba powinieneś już iść.
„Co
się ze mną dzieje?!” krzyknęła na siebie w myślach. Od kiedy to jąka się, nie
jest pewna i stała się taka… kluchowata?
Fabian
momentalnie otrzeźwiał. Panika objęła mu serce stalową ręką i podniósł się na
nogi. Złapał Sam za ramiona.
-
Przepraszam, ja nie chciałem ci zrobić krzywdy! Proszę, uwierz mi… Po prostu
przestałem myśleć, to wszystko się we mnie skumulowało. Nawet nie wiesz, od jak
dawna tego pragnąłem! Nie chciałem cię skrzywdzić, nigdy bym nie pozwolił, by
cokolwiek ci się stało, Płomyczku! Przepraszam cię, przepraszam…
Dopiero
po chwili Sam na niego spojrzała. Z lekkim trudem zdobyła się na uśmiech, bo
nie była pewna czy jest jej do śmiechu. Jednak mimo tych myśli położyła mu dłoń
na policzku, a on wtulił w nią twarz i pocałował.
-
Okej, nie gniewam się.
Znów
się uśmiechnęła, tym razem szerzej i Fabian przytulił ją mocno. Ujął jej twarz
w dłonie i czule pocałował.
-
Teraz jesteś już moja – szepnął.
Sam
pokiwała głową, choć nie była pewna, czy to dobry znak.
Jost
stał przed drzwiami pokoju Adriena już od trzech minut, i mimo że słyszał głosy
ze środka, nikt mu nie otworzył. Przekręcił gałkę i wszedł do środka.
Adrien
i Frodo siedzieli ściśnięci na jednym krześle przy stole, wpatrując się w laptopa.
David pokręcił głową, bo nawet nie zauważyli, że wszedł, choć głośno zatrzasnął
drzwi. Mogliby ukraść im nawet bieliznę, którą mają na sobie, a nie zwróciliby
na to uwagi, pomyślał poirytowany. Bez ostrzeżenia podszedł i zamknął im
komputer przed nosem. Od razu podniosły się krzyki.
- Ej
no!
-
Stary, co to było?!
-
Cisza – powiedział krótko i głośno, używając tonu, którym panował nawet nad
Billem; poskutkowało. – Mamy ważniejsze rzeczy do omówienia niż wasza durna
gra.
Położył
przed nimi żółtą teczkę, którą miał pod pachą.
- Co
to jest? – zapytał Adrien wciąż agresywnie, a Frodo nawet na nią nie spojrzał.
-
Nic dobrego – odparł Jost, przystawiając sobie krzesło i westchnął ciężko. – To
są wszystkie listy z pogróżkami dla Sam, które odebraliśmy do tej pory.
-
Co?!
Adrien
zerwał się na równe nogi.
-
Jak to możliwe? Przecież do tej pory przynosiłeś nam same dobre listy, to co…
David
uniósł dłoń, a chłopak zamilkł.
-
Wszystko zbieraliśmy i odkładaliśmy na bok. Teraz jednak rozmiary tej kupki zaczęły
nas niepokoić, więc uznaliśmy, że najwyższy czas wam to pokazać. Myślę, że Sam
też powinna się w końcu o tym dowiedzieć.
Adrien
zaczął chodzić po pokoju, drapiąc się po głowie. Frodo otworzył teczkę i
przeglądał listy.
- Bo
więcej nie zaśpiewasz, ptaszku… Ktoś może uciąć ci włosy razem z głową… Aparat
ci nie pomoże, bo i tak stracisz wszystkie ząbki… - chłopak spojrzał na Davida,
Adrien aż przystanął z wyrazem głębokiego szoku na twarzy, a głos Frodo
doskonale to oddawał. – Takie groźby są karalne, z tym trzeba iść na policję.
- O
tym samym pomyślałem, bo to już przekracza wszelkie granice. Trzeba coś z tym
zrobić.
Frodo
zaczął oglądać koperty, powoli je obracając.
-
Nie ma stempli pocztowych – zauważył. – Ani adresu nadawcy. Można się było tego
spodziewać, ale w takim razie jak one do was dotarły?
-
Państwo Fischer przekazują nam te listy, które lądują w ich skrzynce i są
skierowane do was. Jednak nie znają ich treści, bardzo szanują waszą prywatność
– Jost odetchnął i spojrzał prosto w oczy Adriena. – Powiesz jej ty czy ja?
- Ja
– odparł od razu. – Lepiej, żeby usłyszała to ode mnie, może uda mi się ją
jakoś uspokoić i przygotować.
David
pokiwał głową, a chłopcy zabrali się do czytania reszty listów, choć na samą
myśl włosy jeżyły im się na głowach.
Sam
nerwowo obejrzała się na śpiącego na łóżku Fabiana i włączyła laptopa.
Wiedziała, że nie może tu zostać do rana, jak jednego razu, ale tak cudownie
było wtulać się w ramiona chłopaka…
Jej
chłopaka. To brzmiało dziwnie, ale miło. Uśmiechnęła się pod nosem.
System
się uruchomił i na pulpicie zaczęły wyskakiwać ikonki. Sam sięgnęła po modem,
by podłączyć się do sieci i parsknęła na widok tapety.
-
Typowy facet – mruknęła, kątem oka zerkając na ubraną tylko w skąpy strój
kąpielowy zgrabną brunetkę, która posyłała jej uwodzicielskie spojrzenie.
Jeszcze
chwila i mogła podłączyć się do sieci. Najpierw odruchowo włączyła Facebook’a i
pocztę. Pospiesznie sprawdziła powiadomienia i włączyła wiadomości. Było ich
sześć. Większość ludzi gratulowała jej sukcesu i zapewniała, że od samego
początku trzymała za nich kciuki. No jasne, pomyślała. Gdyby wszyscy, którzy
teraz składali takie deklaracje zaszczycali swoją obecnością ich pierwsze
koncerty, frekwencja wahałaby się koło setki. A tak było ich zaledwie dziesięć
osób.
Wśród
wiadomości dostała również spam, by polubić jedną stronę, jednak zignorowała
to. Zupełnie nie interesowały ją strony typu „Dupy, Twarze, Tatuaże” albo „Idź
być ładnym gdzieś indziej”. Dziecinada.
Na
poczcie też nie znalazła nic nowego, dlatego włączyła wyszukiwarkę i wpisała
hasło „Adipex”. Strony na temat tego leku przeplatały się z ofertami sprzedaży
bądź kupna po niskiej cenie. Przewijała w dół, pobieżnie czytając krótkie
teksty pod klikanym odnośnikiem. Wtedy wyskoczył jej link, kierujący na witrynę
medyczną. Stwierdziła, że to może być najbardziej wiarygodne źródło informacji,
więc kliknęła i zaczęła czytać.
„Adipex jest lekiem, który ma powodować
zmniejszenie łaknienia. Przez to spożywamy znacznie mniej i korzystamy z
zapasów odłożonych w postaci tłuszczu. Tabletka jest skomponowana w taki
sposób, aby substancje powstrzymujące głód uwalniane były powoli. Proces ten, w
zależności od organizmu, może trwać od siedmiu do dziesięciu godzin. Adipex
należy stosować tylko pod czujnym okiem lekarza po wcześniejszym zbadaniu się i
nie należy go zażywać na własną rękę. Nie każdy organizm toleruje substancje
zawarte w tym specyfiku, który lekarze przepisują w stanach skrajnej otyłości. Najsilniejszymi
efektami zażycia Adipexu jest silne pobudzenie psychomotoryczne, przyspieszona
akcja serca i szybki oddech, brak łaknienia, rozszerzone źrenice, podwyższone
ciśnienie krwi, bladość skóry, gonitwa myśli, silna euforia, podniecenie
seksualne, światłowstręt, suchość w ustach, rozdygotanie lub zmniejszona
odporność na ból. Część z tych objawów przypomina zachowanie jak po zażyciu
amfetaminy. Zażywanie Adipexu częściej niż raz dziennie, jak również zażywanie
go bez przerwy przez okres dłuższy niż dwa miesiące, jest surowo zabronione,
ponieważ czyni on nieodwracalne zmiany w organizmie.”
Sam
oparła się o fotel i wypuściła głośno powietrze z ust. No tak! Teraz już wie,
skąd kojarzyła jej się ta nazwa. Na jedną z lekcji biologii mieli przygotować
referat na dowolny temat, byleby mieścił się w dziedzinie biologii. Jedna z
koleżanek przygotowała pracę o powszechnych wśród młodzieży środkach
odchudzających. Adipex był jednym z wielu specyfików, skrupulatnie opisanych
przez dziewczynę.
Właśnie
wtedy wszystko stało się dla niej jasne i była w stanie wytłumaczyć większość
dziwnych zachowań Billa. On jest od tego uzależniony i dałaby sobie rękę uciąć,
że bierze to ponad pół roku. Co powiedziała tamta stażystka, gdy Sam ją
przestraszyła? „Pan Bill też tak czasem robi, tylko on nie przeprasza”.
Oczywiście.
Gdy
usłyszała pukanie do drzwi szybko zamknęła laptopa i ze strachem spojrzała na
Fabiana, który nawet się nie poruszył. Adipex natychmiast wyparował jej z
głowy. Znając jej szczęście to Adrien, to na pewno on. W pierwszy odruchu
chciała przykryć Fabiana kocem, jak przysłania się potłuczoną rzecz, ale prawie
palnęła się w głowę. Zamiast tego rzuciła się na łóżko i zaczęła go szarpać za
ramię.
-Obudź
się! – szeptała gorączkowo, a gdy tylko rozlepił powieki szarpnęła go za przód
koszulki do pozycji siedzącej. – Wstawaj! Jak Adrien zobaczy, że znowu śpisz w
moim pokoju to oboje możemy szukać sobie kwatery na wieczny spoczynek. Rusz
się!
Gwałtownie
zepchnęła go z łóżka tak, że łupnął o podłogę. Na ten dźwięk dobiegł ich głos
Adriena zza drzwi.
-
Sam? Wszystko w porządku? Mogę wejść?
-
Nie! – krzyknęła natychmiast, myśląc gorączkowo – Nie, bo… Bo jestem… Nago.
Skończyła
głupio i natychmiast pożałowała tej odpowiedzi. Jak tu wejdzie i zobaczy
Fabiana po tym, co powiedziała to oboje są martwi.
-
Daj spokój, muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć, więc się ubieraj…
I
nie czekając na pozwolenie i odpowiedź przekręcił gałkę w drzwiach i wszedł. Stanął
w progu jak rażony piorunem. Wydawało jej się, że na początku nie może zebrać
tego wszystkiego do kupy i dopiero powoli dochodzi do niego sens zaistniałej
sytuacji. A w każdym razie tego, co sobie wyobraził.
-
Ty… Nago?! Byłaś z nim nago w pokoju?! NAGO??!! Z NIM?!
Wskazał
dłonią na Fabiana, który zaspany i z rozczochranymi włosami wygrzebywał się z
kołdry. Sam zaklęła.
- No
to jestem w kupie.
(Przepraszam, że nie dodałam soundtracku, ale po prostu nie pamiętam, jaki był przed przypadkowym skasowaniem :C)