No i kto teraz jest mistrzem? No kto?! Oczywiście, że
Sam Fischner! Wiedziałam, po prostu to wiedziałam! No, może nie wiedziałam, ale
czułam. I od teraz już zawsze POZYTYWNE MYŚLENIE!
Ojej, z tych emocji
zapomniałam napisać ‘Drogi pamiętniku’ czy ‘Kochany pamiętniku’… Chyba nie robi
różnicy jak napiszę to tutaj? Bo przecież liczy się sam fakt napisania, tak?
Sama nie wiem, dawno tu nie zaglądałam. Aż przejrzę strony do tyłu… Faktycznie,
pisze się na początku. Ale to tylko raz! Bo te emocje są takie silne!
Kurczę,
oddzwonili! Jednak oddzwonili! Żaden z chłopaków nie miał racji, tylko ja w to
wierzyłam! To może od początku:
Jak mama
wróciła z pracy to oczywiście nic jej nie powiedzieliśmy. Mogła wietrzyć jakiś
podstęp, bo pomogliśmy jej rozpakować zakupy i przy obiedzie też. Oboje byliśmy
wyczuleni na dźwięk dzwonka, ale Adrien jeszcze nad sobą panował. Ja
podskakiwałam jak tylko ktoś otwierał lub zamykał jakiekolwiek drzwi. Kiedy
minęły dwie godziny uznaliśmy, że już nikt dzisiaj nie przyjdzie, więc trochę
się rozluźniliśmy. I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi! Fuck.
Chciałam
uciec na górę, ale Adrien złapał mnie za łokieć i w efekcie odwróciłam się na
pięcie.
- Przyjmiemy
to na klatę… - szepnął mi do ucha, a serce podeszło mi do gardła.
Nawet nie
chodziło o to, że się bałam. Bo to nie prawda. W każdym razie nie o siebie,
tylko o mamę. Czy oni nie mogliby dać sobie spokoju? To chyba oczywiste, że jak
raz ją sprałam to nie zrobię tego drugi raz, prawda? Nie tykam dwa razy tego
samego gówna, chyba, że samo się o to prosi. A zazwyczaj nie, potem już tylko
się mnie boją. Fantastycznie, ale ja nie leję każdego kto mi się nawinie.
Trzeba sobie zasłużyć, nie wchodzę w bagno bez powodu. Czy to naprawdę nie jest
oczywiste?
Wracając do
sprawy, to kiedy zobaczyłam Annę i jej matkę to myślałam, że to bliźniaczki.
Serio, identyko! Włosy tak samo obcięte, podobne ubrania i obie pomarańczowe na
twarzach od fluidu. Urocze.
Nie mogłam
słuchać, jak mama pytała się, o co chodzi, a ona brutalnie szczerze powiedziała
jej wszystko. Oddałabym wszystko, żeby tylko tego nie słuchała! A jak się potem
na mnie obejrzała i miała ten zawiedziony wzrok to przysięgam! Z trudem
powstrzymałam się, żeby nie zakopać się własnoręcznie głęboko pod ziemię. Żeby
nie musiała mnie więcej widzieć i obrywać gorzej niż moje ofiary. Było mi tak
strasznie, tak okropnie wstyd przed nią.
I to nie
był koniec. Mama zaprosiła je obie do dużego pokoju. Zaproponowała nawet
herbaty, ale odmówiły oschle. I bardzo dobrze, pff. W każdym razie dopiero się zaczęło. Nie będę
opisywać przebiegu rozmowy, ale to było straszne. Adrien cały czas trzymał mnie
za rękę i dobrze, bo chyba bym się popłakała. A one gotowe by były pomyśleć, że
żałuję. Niedoczekanie!
Kiedy już obie
poszły mama powiedziała tylko, że znowu ją zawiodłam i nie wie, co ma jeszcze
zrobić, żeby to zmienić. Chciałam ją przytulić i przeprosić, ale wyszła. Czułam
się okropnie…
Ona
naprawdę sama się o to prosiła! Cały dzień za mną chodziła i powtarzała, że
role w musicalu przydzielał ktoś zupełnie bez gustu, bo kto dałby wystąpić
komuś, kto ma głos jak mysz podczas orgazmu. I rechotała z psiapsiółeczkami.
Tylko szkoda, że jak ją wywlekłam za włosy za szkołę to wszystkie gdzieś
wyparowały. Przyjaźń do grobowej deski, pokrójmy się za bluzkę z przeceny i
zgnojmy tą, która ma taką samą. Ambitne, prawda? Też tak myślę.
I teraz
będzie najlepsze! Bo właśnie wtedy, kiedy siedziałam u Adriena na łóżku i ze
złości rwałam chusteczki zadzwonił jego telefon. On się kąpał, bo miała przyjść
Anke, jego dziewczyna, więc bez wahania odebrałam. Mógł się trochę wkurzyć, bo
nigdy tego nie lubi, ale gdybym nie odebrała ta szansa znowu przeszłaby nam
koło nosa! A wiem, że nie często dostaje się drugą szansę, to co dopiero mówić
o trzeciej? W życiu!
Bardzo miło
mi się rozmawiało z tym Tomem Kaulitzem, widać nie jest aż tak napuszony jak
Bill. Był lekko zdziwiony czemu odebrałam ja skoro numer ma do Adriena, ale
powiedziałam mu, że ważniejsza jestem ja niż mój brat i niech mówi mi. Na
początku trochę się motał i plątał, ale chyba ktoś go poganiał, bo w końcu po 5
minutach gderania o dupie Maryny powiedział, o co chodzi. A potem to już nie
dałam mu dojść do słowa, krzyczałam i dziękowałam, w międzyczasie skacząc po
łóżku. To było tak, jakby ktoś wstrzyknął mi płynne szczęście w żyły, a to
błyskawicznie rozeszło się po całym ciele! Tą radość czułam w każdej komórce, w
moim mózgu pulsowało (‘Udało się! Udało się! Udało się!’) i czułam, że za
chwilę mnie rozniesie po prostu! Adrien wyskoczył z łazienki, opasany tylko
ręcznikiem, cały mokry i wystraszony, bo krzyczałam tak jakby nastąpił koniec
świata. O dziwo, rodzice nie przybiegli, ale to lepiej. Są już uodpornieni na
moje wybuchy radości z byle błahostki. Oddałam mu telefon i zaczęłam tańczyć na
środku pokoju, wymachiwać rękami i śpiewać. Adrien musiał zakryć mi usta ręka,
bo pewnie nie słyszał. Jeszcze powiedział, że jak się nie zamknę to wszystko
odwoła. Nie zrobiłby tego! Nie zrobił, prawda? Oj, bo ja nie mogłam się
powstrzymać po prostu! To takie wspaniałe, że jednak się udało! Dobrze pamiętam
jak długo Adrien odkładał na gitarę, ile musieliśmy się naprosić mamy Matthiasa
na udzielenie nam dwa razy w tygodniu garażu do prób! Nie mogliśmy grać w
szkole na apelach, bo ‘to zbyt agresywna muzyka’ – ale to, że nasza dyrektorka
jest propagatorką moherowych beretów na pewno nie ma z tym nic wspólnego, skąd!
Na różne festyny zawsze ktoś był pierwszy i nie było dla nas czasu ani miejsca.
Co było dziwne, bo czasem nawet zgłaszaliśmy się pół roku przed, ale Frodo
powiedział, że to wszystko jest ustawione i kto da więcej kasy organizatorowi
ten wystąpi. To okropne! Bo tu nie liczą się pieniądze tylko muzyka! Przecież
moglibyśmy grać nawet za darmo, żeby tylko mieć przed kim! Do tej pory tylko od
czasu do czasu w okolicznym klubie i to też w większości na publiczność
składała się nasza rodzina i znajomi. A teraz? Będziemy grać na największej
trasie najpopularniejszego zespołu w Niemczech! Trasa obejmuje cały świat!
Nawet Japonię i USA! I ci wszyscy ludzie nas zobaczą, usłyszą! Czuję się jakbym
była pijana, szczęściem! Ręka mi się trzęsie, dlatego tak brzydko piszę…
Och, chyba
muszę już kończyć. Adrien drugi raz już mnie popędza, mamy jechać do nich do
studia jeszcze raz. I podobno ten Bill nic nie wie! Hahaha, będzie miał lekkie
zdziwko jak nas tam zobaczy! Zaśmieję mu się w twarz, buc jeden. Tylko czemu on
ma takie fantastyczne włosy? Uhh, to okropne…
I teraz
uroczyście przyrzekam, że wezmę ten pamiętnik ze sobą i będę tu pisać częściej.
Będę przelewać tutaj wszystko, co się dzieje, dla potomności. A potem sprzedam
to na e-bay’u jak już będziemy sławni! Zbiję na tym fortunę, haha!
No, i
jeszcze czeka nas rozmowa z rodzicami na ten temat. To nie będzie nic miłego i
na pewno nie przekonamy ich od razu. Trzymaj kciuki!
Yyy… Teraz
mam napisać całuski? Buziaczki? I właśnie poprosiłam zeszyt o trzymanie
kciuków? Przecież nie ma nawet rąk! Już kompletnie mi odbiło!
Do
napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz