21 listopada 2012

13


            Sam z impetem skoczyła na schodki do wyjścia z autobusu i zatarła ręce. Do jej uszu dobiegł szum z zewnątrz, jakieś krzyki i wręcz czuła w powietrzu oczekiwanie, które jak złośliwy zapach prześlizgiwało się przez szpary w uszczelkach i otaczało ją swoimi sidłami. Pisnęła pod nosem. A po chwili usłyszała za sobą prychnięcie i poczuła, jak ktoś ciągnie ją za kaptur bluzy do tyłu.
- Chyba śnisz - powiedział Bill, a jego usta wykrzywił złośliwy uśmiech - Póki co to JA tu jestem gwiazdą i JA wychodzę pierwszy. Ale szczerze wątpię, żeby coś się w tym temacie zmieniło.
Sam fuknęła na niego, jednak posłusznie stanęła z boku. Patrzyła jak poprawia ciemne okulary i kaptur na głowie.
- Po co ci te okulary? Przecież jest NOC - zakpiła, kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo.
- Jak będziesz duża to zrozumiesz - odparł lekceważąco.
Zagotowało się w niej i zacisnęła chude dłonie w pięści.
- Och, jak to dobrze, że ty jesteś duży - syknęła przez zaciśnięte zęby - I zobaczysz! Kiedyś ja będę wychodzić pierwsza, a ty za mną!
- Chyba wątpię - prychnął.
Już wyciągała pięść w jego stronę, ale poczuła dłoń Adriena, hamującą jej rękę.
- Nie warto - powiedział cicho.
Ona popatrzyła mu w oczy, a potem odwróciła się i tupnęła nogą ze złości. Wiedziała, że Bill nie odpuści, a Adrien nie zawsze jest przy jej boku. Czarny kiedyś poczuje jak smakuje jej sierpowy.
- To lecimy! - krzyknął David z końca autobusu i drzwi powoli się otworzyły.
W uszy Killing Pleasure uderzył zbiorowy wrzask, pisk i daliby sobie ręce uciąć, że ziemia się zatrzęsła. Sam zesztywniała, widząc nieprzebrany las rąk i głów, falujący tuż przy wyjściu. Czyjeś silne ręce pojawiły się w środku i łapiąc Billa za ramiona wciągnęły go prosto w paszczę lwa. To samo stało się z Tomem, Georgiem i Gustavem. Natomiast Adrien, Sam, Frodo i Matthias stali nieruchomo, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w wyjście.
- Idziemy? - zapytał cicho Matthias.
- Ty pierwszy - odparł Frodo i wypchnął go do przodu.
- Chyba żartujesz!
Matthias szybko cofnął się do tyłu, jakby macki tłumu miały go lada chwila dosięgnąć, a reszta przełknęła ślinę. Żadne nie zrobiło choćby jednego kroku w stronę wyjścia. Za ich plecami pojawił się kierowca.
- Co jest? Śpicie w autobusie? – zażartował - Odwagi! Jesteście młodzi! A tak szczerze to nie wiem czy nawet zwrócą na was uwagę. Także do przodu!
Klepnął ich mocno po ramionach, przez co wykonali po dwa kroki do przodu. Sam w drzwiach zobaczyła twarz Barney’a, który uśmiechał się do niej przyjaźnie, chcąc dodać odwagi. Złapała go za wyciągniętą dłoń i zeszła na chodnik.
- Tylko spokojnie - powiedział jej cicho do ucha.
Zaczęli przeciskać się przez tłum, jednak wszystkie zgromadzone dziewczyny odwrócone były tyłem do nich i dopiero te, które odtrącał Barney zwracały na nich uwagę. W tym momencie po tłumie przeszedł szept i zapadła grobowa cisza. Sam czuła na sobie wszystkie spojrzenia i starała się żadnego nie odwzajemnić. Miała przeświadczenie, że gdyby to zrobiła zostałaby pożarta przez tłum zazdrosnych fanek. Odetchnęli z ulgą dopiero za drzwiami hotelu.
- Świetnie sobie poradziłaś - rzekł Barney, puszczając jej rękę i odchodząc na bok.
- Jasne - zakpił Bill, biorąc do ręki kartę do swojego pokoju - Masz już pełne gacie?
- Szkoda, że u ciebie tam tak ubogo - odszczeknęła Ruda, zabierając swoją kartę.
David obejrzał się na nią, oparty bokiem o kontuar i parsknął śmiechem, a za nim zaśmiała się reszta. Nawet Sakiemu, stojącemu obok Czarnego wyrwał się mały uśmiech.
- Śmieszy cię to?! - warknął Bill, widząc jego reakcję i odszedł do windy.
Ochroniarz podążył za nim jak cień, po kryjomu pokazując Sam uniesiony do góry kciuk. Remis.
Gdy wysiedli z windy i zaczęli iść po korytarzu Sam nuciła pod nosem. Zostali poprzydzielani do pokojów i kiedy otworzyła drzwi do swojego wyrwało jej się ciche westchnienie. O czymś podobnym do tej pory mogła tylko marzyć, choć i do takich marzeń nigdy się nie posuwała! Powierzchnia pokoju była wielkości połowy jej domu, a wystrój tak przytulny i ciepły, że przez chwilę zaparło jej dech w piersi. Duże łóżko kusiło świeżą pościelą i anielską miękkością, a Sam przedstawiło się jako znakomita powierzchnia do skakania. Niewiele myśląc i w biegu zdejmując trampki wskoczyła na pościel i zaczęła odbijać się od perfekcyjnie elastycznych sprężyn materaca.
- To jest świetne! - krzyknęła, a jej włosy wirowały w powietrzu.
Do pokoju weszli Adrien, Frodo i Matthias, a po chwili Adrien już próbował ściągnąć siostrę na podłogę.
- Sam! - krzyknął, starając się dosięgnąć jej nogi - Nie zachowuj się jak dzikuska! Złaź natychmiast!
- Ale co w tym złego, że chcę wypróbować to cudowne łoże? - zapytała, okręcając się w powietrzu.
- To nie jest twoje, więc szanuj to! - zdenerwował się i zwalił ją na dywan.
Huknęła o podłogę, boleśnie zbijając sobie pośladek i jęknęła głośno. Zmierzyła brata wściekłym wzrokiem i pokazała mu środkowy palec.
- Teraz jest moje, więc spadaj - fuknęła, podnosząc się na nogi - A tak w ogóle to wyjazd, to mój pokój! Idź sobie.
Adrien pokręcił głową, odwrócił się i podszedł do drzwi. Tuż za progiem przystanął i obejrzał się na nią wzrokiem pełnym politowania, którego wręcz nie znosiła.
- Kiedy ty dorośniesz?
Zatrzęsła się i krzyknęła za nim:
- Żebyś ty był jeszcze taki dorosły, mleczarzu!
Wcale nie chciała tego powiedzieć, jednak wyrwało jej się. Zezłościła się jeszcze bardziej, i tak całą winę zwalając na Adriena, bo to przecież on jej dokuczył pierwszy! Zakładając ręce na piersi usiadła na łóżku tyłem do reszty. Po chwili poczuła, że Matthias siada obok.
- A tam, nie przejmuj się - powiedział, klepiąc ją po ramieniu - Adrien to sztywniak. Ja też będę skakał po swoim, chcesz ze mną?
Wzruszyła ramionami, zdejmując plecak i czapkę.
- Nie mam ochoty - mruknęła, rzucając wszystko w kąt.
Siedzieli chwilę w milczeniu, wpatrując się w jeden punkt aż w końcu Matthias podniósł się i z głębokim westchnieniem wyszedł na korytarz. Sam po chwili poczuła ogarniające ją zmęczenie i ziewnęła przeciągle.
- Oho, idzie Piaskowy Dziadek - zażartował Frodo, który wciąż był w pokoju - Wsuwaj się pod kołdrę i kolorowych snów.
Obejrzała się na niego i kiedy mrugnął do niej, uśmiechnęła się lekko. Drzwi zamknęły się miękko, a ona z cichym pacnięciem opadła plecami na pościel.
Wydawało jej się, że na chwilę zamknęła oczy, a zaraz do pokoju wpadł David w kompletnym stroju i z kubkiem kawy na wynos w ręku.
- Wstajemy, wstajemy! Szkoda takiego dnia! - powiedział głośno, odsłaniając zasłonki w oknach - Szybki prysznic, śniadanie i lecimy na soundcheck!
Kiedy zaczęła wygrzebywać się z pościeli kiwnął głową zadowolony i jeszcze zatrzymał się przy drzwiach.
- I żebym nie musiał na ciebie czekać - pogroził jej palcem i zniknął.
Jęknęła i zakryła głowę kołdrą.
Kiedy razem z Frodo weszli do jadalni hotelowej Tokio Hotel już zbierało się z miejsc. A Adriena i Matthiasa jeszcze nawet nie było. Bill minął ich bez słowa, nawet nie zaszczycając spojrzeniem, za to Tom zatrzymał się i włożył ręce w kieszenie.
- Musicie nabrać szybszych ruchów - powiedział. - Takie guzdrolenie nie ma racji bytu na trasie. Bo w taki sposób codziennie będziecie na głodzie.
- Zaraz, - przerwał mu Frodo - to nie możemy nawet zjeść?
Tom pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Grafik, grafik, grafik! - zaskrzeczał, udając głos Davida i minął ich.
Sam i Frodo wymienili szybkie spojrzenia i podchodząc do stołu złapali kilka tostów, zabierając również dla Adriena i Matthiasa. A kiedy ci dostali je w hallu unieśli wysoko brwi.
- Czemu tak?   - zapytał Matthias, machając tostem.
- Grafik, grafik, grafik! - pisnęła Sam.

Adrien oparł czoło o zimną szybę w autobusie i zakrył głośno burczący brzuch. Sam chrupała swojego tosta naprzeciwko niego, patrząc przez okno. Kiedy kolejna fala buntu pustego żołądka jej brata dotarła do jej uszu podała mu resztę kromki.
- Masz, bo umrzesz.
Uśmiechnęła się do niego szeroko, podrygując w miejscu. Złość na brata już dawno jej przeszła, a widząc go niewyspanego, głodnego i zestresowanego poczuła, że kocha go jeszcze bardziej niż wcześniej. Dlatego zaraz usiadła obok niego i obejmując go w pasie cmoknęła w policzek.
- Denerwujesz się? - zapytała cicho.
- Coś ty - zaprzeczył szybko.
- Ja też się boję… Ale będzie dobrze!
Adrien poczochrał jej włosy, a na siedzeniu, które przed chwilą zajmowała Sam usiadł Gustav. Uśmiechnął się do nich i zatarł ręce.
- Co tam, macie cykora?
Sam i Adrien spojrzeli po sobie i pokręcili głowami.
- Jasne - zaśmiał się perkusista, pukając się palcem w czoło - Tyle lat już jesteśmy na scenie, a tego nie da się pozbyć. JA ciągle się denerwuję, a wy? Nie ściemniajcie.
Zapatrzył się w okno, poprawiając okulary na nosie.
- Inna sprawa, że po mnie tego nie widać - dodał po chwili i zmarszczył brwi - Ale wiecie, krążą legendy, że pokerową twarz mam od urodzenia.
- Bo tak jest - powiedział Georg, stając obok - Maskę zdejmujesz tylko… - zastanowił się chwilę - nie, ty wcale jej nie zdejmujesz. Gdybyś to zrobił byłbyś jak w tym filmie „Bez twarzy”!
Zaśmiali się, a Gustav zmierzył przyjaciela wzrokiem.
- Za to po tobie widać wszystko, więc idź do kibla, bo gó.wno przez ciebie przemawia.
Sam i Adrien ryknęli śmiechem, a Georg złapał się za brzuch.
- Skąd wiesz?
Cały autobus wypełnił ich śmiech, a machina powoli się zatrzymywała. Adrien puknął Sam w ramię i pokazał za okno. Przy wejściu na halę stały tłumy dziewczyn, a kiedy tylko zobaczyły autobus zaczęły za nim biec i piszczeć. Ruda oparła obie dłonie na szybie i wpatrywała się w tych ludzi jak zaczarowana.
- Zobacz, ile już teraz ich jest… - szepnęła - A koncert dopiero za kilka godzin! I jest tak zimno, czemu one tu stoją i marzną?
- Bo chcą - usłyszała za sobą głos Toma i odkręciła do niego głowę - Żeby być tuż przy scenie potrafią stać pod halą nawet kilka dni i to bez przerwy! - Sam powtórzyła to za nim bezgłośnie, otwierając szeroko usta i ponownie spojrzała na zewnątrz - Poza tym, wydaje mi się, że one świetnie się tu bawią w swoim towarzystwie. No wiecie, tylu ludzi, którzy też mają fioła na naszym punkcie.
Ruda cicho westchnęła.
- Chciałabym, żeby kiedyś wariowały na nasz widok - powiedziała, a autokar zjechał na podziemny parking.
Po obejrzeniu hali od razu zaczęli sprawdzać dźwięk. W czasie kiedy oni stroili gitary i mikrofony chłopaki z Tokio Hotel udzielali wywiadu dla polskiej stacji muzycznej. Potem zaplanowane mieli jeszcze spotkanie z dwiema gazetami młodzieżowymi i rozmowę ze sponsorem koncertu w kraju. Sam, przechadzając się po scenie zastanawiała się kiedy oni zrobią soundcheck i przygotują się do koncertu. Przy trzeciej piosence podszedł do nich David.
- Słuchaj Sam, nie dawaj tyle z siebie na próbie. Zostaw to wszystko na wieczór - powiedział spokojnie - Zastanawiałem się czy na następnym koncercie i wam nie załatwić jakiegoś krótkiego wywiadu. Chcielibyście?
Kiedy wyrazili głośną aprobatę zaśmiał się.
- Okej, to pomyślimy.
Poklepał Matthiasa po ramieniu i zszedł ze sceny.
- Słyszeliście to?! - krzyknęła Sam - Będziemy udzielać wywiadu! Najprawdziwszego wywiadu, nie do szkolnej gazetki!
Z zupełnie nową energią zaczęli grać kolejny kawałek.
Wskazówki zegara wskazywały dokładnie 33 minuty do rozpoczęcia koncertu i ich zdenerwowanie sięgało zenitu. Sam siedziała przed lusterkiem, próbując na różne sposoby ułożyć grzywkę, jednak ta stawiała zacięty opór. Poczuła dziką chęć sięgnięcia po nożyczki i obcięcia jej przy samej skórze kiedy za jej plecami pojawiła się niska blondynka, odbijając swoją filigranową budowę w lusterku.
- Cześć - powiedziała, opierając dłonie na krześle - Jestem Nathalie. Ja maluję, czeszę i ubieram zespół przed każdym medialnym wystąpieniem. David powiedział, żebym i was trochę pomazała. Pomóc ci?
Wszystko powiedziała dosyć szybko, a na koniec uśmiechnęła się. Sam pogładziła grzywkę.
- W sumie to sobie radzę… - mruknęła.
- W sumie to tu przydałoby się trochę pianki - odparła i sięgnęła do torby, stojącej na stoliku przy lustrze.
Wyciągnęła piankę do układania włosów i mając ją już na palcach kilkoma sprawnymi ruchami ułożyła niesforne kosmyki Sam. Podłączyła prostownicę, leżącą obok i po chwili przeciągała nią po rudych włosach. Odwróciła ją na krześle, kucnęła przed nią i zmrużyła oczy.
- Przypudrujemy trochę nosek- mruknęła i otworzyła małe okrągłe pudełko - a potem podkreślimy te wspaniałe oczy.
Gdy po dziesięciu minutach Sam znów spojrzała na swoje odbicie aż pisnęła.
- Często się malujesz? - zapytała Nathalie, sprzątając swoje pomoce.
- Prawie wcale - odpowiedziała Ruda, delikatnie gładząc proste włosy.
Zeskoczyła z krzesła i rzuciła się na szyję blondynce.
            - Dziękuję!
- To moja praca - parsknęła Nathalie i odsunęła ją zdecydowanie od siebie - I bez takich czułości, skarbie.
Zamknęła torbę i poszła poprawić makijaż Billa.
David wziął Sam pod rękę i razem z resztą poprowadził w dół po schodach. Wyszli za kulisy sceny, a kiedy Adrien, Matthias i Frodo odeszli na swoje miejsca ona została sama z Jostem.
- Już czas - krzyknął jej do ucha, próbując przebić się przez wszechobecny szum i wrzask - Powodzenia.
Klepnął ją po ramieniu i odszedł, a ona z nogami jak z ołowiu wspięła się na scenę. Było ciemno, ale wiedziała gdzie iść. Złapała statyw na mikrofon, spojrzała w bok na Adriena i kiwnęła głową. Światła się zmieniły, wrzask wzmógł, a on uderzył w struny.
Jednak nic się nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz