Sam
z impetem skoczyła na schodki do wyjścia z autobusu i zatarła ręce. Do jej uszu
dobiegł szum z zewnątrz, jakieś krzyki i wręcz czuła w powietrzu oczekiwanie,
które jak złośliwy zapach prześlizgiwało się przez szpary w uszczelkach i
otaczało ją swoimi sidłami. Pisnęła pod nosem. A po chwili usłyszała za sobą
prychnięcie i poczuła, jak ktoś ciągnie ją za kaptur bluzy do tyłu.
- Chyba
śnisz - powiedział Bill, a jego usta wykrzywił złośliwy uśmiech - Póki co to JA
tu jestem gwiazdą i JA wychodzę pierwszy. Ale szczerze wątpię, żeby coś się w
tym temacie zmieniło.
Sam
fuknęła na niego, jednak posłusznie stanęła z boku. Patrzyła jak poprawia
ciemne okulary i kaptur na głowie.
- Po
co ci te okulary? Przecież jest NOC - zakpiła, kładąc szczególny nacisk na
ostatnie słowo.
- Jak
będziesz duża to zrozumiesz - odparł lekceważąco.
Zagotowało
się w niej i zacisnęła chude dłonie w pięści.
- Och,
jak to dobrze, że ty jesteś duży - syknęła przez zaciśnięte zęby - I zobaczysz!
Kiedyś ja będę wychodzić pierwsza, a ty za mną!
- Chyba
wątpię - prychnął.
Już
wyciągała pięść w jego stronę, ale poczuła dłoń Adriena, hamującą jej rękę.
- Nie
warto - powiedział cicho.
Ona
popatrzyła mu w oczy, a potem odwróciła się i tupnęła nogą ze złości.
Wiedziała, że Bill nie odpuści, a Adrien nie zawsze jest przy jej boku. Czarny
kiedyś poczuje jak smakuje jej sierpowy.
- To
lecimy! - krzyknął David z końca autobusu i drzwi powoli się otworzyły.
W
uszy Killing Pleasure uderzył zbiorowy wrzask, pisk i daliby sobie ręce uciąć,
że ziemia się zatrzęsła. Sam zesztywniała, widząc nieprzebrany las rąk i głów,
falujący tuż przy wyjściu. Czyjeś silne ręce pojawiły się w środku i łapiąc
Billa za ramiona wciągnęły go prosto w paszczę lwa. To samo stało się z Tomem,
Georgiem i Gustavem. Natomiast Adrien, Sam, Frodo i Matthias stali nieruchomo,
szeroko otwartymi oczami wpatrując się w wyjście.
- Idziemy?
- zapytał cicho Matthias.
- Ty
pierwszy - odparł Frodo i wypchnął go do przodu.
- Chyba
żartujesz!
Matthias
szybko cofnął się do tyłu, jakby macki tłumu miały go lada chwila dosięgnąć, a
reszta przełknęła ślinę. Żadne nie zrobiło choćby jednego kroku w stronę
wyjścia. Za ich plecami pojawił się kierowca.
- Co
jest? Śpicie w autobusie? – zażartował - Odwagi! Jesteście młodzi! A tak
szczerze to nie wiem czy nawet zwrócą na was uwagę. Także do przodu!
Klepnął
ich mocno po ramionach, przez co wykonali po dwa kroki do przodu. Sam w
drzwiach zobaczyła twarz Barney’a, który uśmiechał się do niej przyjaźnie,
chcąc dodać odwagi. Złapała go za wyciągniętą dłoń i zeszła na chodnik.
- Tylko
spokojnie - powiedział jej cicho do ucha.
Zaczęli
przeciskać się przez tłum, jednak wszystkie zgromadzone dziewczyny odwrócone
były tyłem do nich i dopiero te, które odtrącał Barney zwracały na nich uwagę.
W tym momencie po tłumie przeszedł szept i zapadła grobowa cisza. Sam czuła na
sobie wszystkie spojrzenia i starała się żadnego nie odwzajemnić. Miała
przeświadczenie, że gdyby to zrobiła zostałaby pożarta przez tłum zazdrosnych
fanek. Odetchnęli z ulgą dopiero za drzwiami hotelu.
- Świetnie
sobie poradziłaś - rzekł Barney, puszczając jej rękę i odchodząc na bok.
- Jasne
- zakpił Bill, biorąc do ręki kartę do swojego pokoju - Masz już pełne gacie?
- Szkoda,
że u ciebie tam tak ubogo - odszczeknęła Ruda, zabierając swoją kartę.
David
obejrzał się na nią, oparty bokiem o kontuar i parsknął śmiechem, a za nim
zaśmiała się reszta. Nawet Sakiemu, stojącemu obok Czarnego wyrwał się mały
uśmiech.
- Śmieszy
cię to?! - warknął Bill, widząc jego reakcję i odszedł do windy.
Ochroniarz
podążył za nim jak cień, po kryjomu pokazując Sam uniesiony do góry kciuk.
Remis.
Gdy
wysiedli z windy i zaczęli iść po korytarzu Sam nuciła pod nosem. Zostali
poprzydzielani do pokojów i kiedy otworzyła drzwi do swojego wyrwało jej się
ciche westchnienie. O czymś podobnym do tej pory mogła tylko marzyć, choć i do
takich marzeń nigdy się nie posuwała! Powierzchnia pokoju była wielkości połowy
jej domu, a wystrój tak przytulny i ciepły, że przez chwilę zaparło jej dech w
piersi. Duże łóżko kusiło świeżą pościelą i anielską miękkością, a Sam
przedstawiło się jako znakomita powierzchnia do skakania. Niewiele myśląc i w
biegu zdejmując trampki wskoczyła na pościel i zaczęła odbijać się od
perfekcyjnie elastycznych sprężyn materaca.
- To
jest świetne! - krzyknęła, a jej włosy wirowały w powietrzu.
Do
pokoju weszli Adrien, Frodo i Matthias, a po chwili Adrien już próbował
ściągnąć siostrę na podłogę.
- Sam!
- krzyknął, starając się dosięgnąć jej nogi - Nie zachowuj się jak dzikuska!
Złaź natychmiast!
- Ale
co w tym złego, że chcę wypróbować to cudowne łoże? - zapytała, okręcając się w
powietrzu.
- To
nie jest twoje, więc szanuj to! - zdenerwował się i zwalił ją na dywan.
Huknęła
o podłogę, boleśnie zbijając sobie pośladek i jęknęła głośno. Zmierzyła brata
wściekłym wzrokiem i pokazała mu środkowy palec.
- Teraz
jest moje, więc spadaj - fuknęła, podnosząc się na nogi - A tak w ogóle to
wyjazd, to mój pokój! Idź sobie.
Adrien
pokręcił głową, odwrócił się i podszedł do drzwi. Tuż za progiem przystanął i
obejrzał się na nią wzrokiem pełnym politowania, którego wręcz nie znosiła.
- Kiedy
ty dorośniesz?
Zatrzęsła
się i krzyknęła za nim:
- Żebyś
ty był jeszcze taki dorosły, mleczarzu!
Wcale
nie chciała tego powiedzieć, jednak wyrwało jej się. Zezłościła się jeszcze
bardziej, i tak całą winę zwalając na Adriena, bo to przecież on jej dokuczył
pierwszy! Zakładając ręce na piersi usiadła na łóżku tyłem do reszty. Po chwili
poczuła, że Matthias siada obok.
- A
tam, nie przejmuj się - powiedział, klepiąc ją po ramieniu - Adrien to
sztywniak. Ja też będę skakał po swoim, chcesz ze mną?
Wzruszyła
ramionami, zdejmując plecak i czapkę.
- Nie
mam ochoty - mruknęła, rzucając wszystko w kąt.
Siedzieli
chwilę w milczeniu, wpatrując się w jeden punkt aż w końcu Matthias podniósł
się i z głębokim westchnieniem wyszedł na korytarz. Sam po chwili poczuła
ogarniające ją zmęczenie i ziewnęła przeciągle.
- Oho,
idzie Piaskowy Dziadek - zażartował Frodo, który wciąż był w pokoju - Wsuwaj
się pod kołdrę i kolorowych snów.
Obejrzała
się na niego i kiedy mrugnął do niej, uśmiechnęła się lekko. Drzwi zamknęły się
miękko, a ona z cichym pacnięciem opadła plecami na pościel.
Wydawało
jej się, że na chwilę zamknęła oczy, a zaraz do pokoju wpadł David w kompletnym
stroju i z kubkiem kawy na wynos w ręku.
- Wstajemy,
wstajemy! Szkoda takiego dnia! - powiedział głośno, odsłaniając zasłonki w
oknach - Szybki prysznic, śniadanie i lecimy na soundcheck!
Kiedy
zaczęła wygrzebywać się z pościeli kiwnął głową zadowolony i jeszcze zatrzymał
się przy drzwiach.
- I
żebym nie musiał na ciebie czekać - pogroził jej palcem i zniknął.
Jęknęła
i zakryła głowę kołdrą.
Kiedy
razem z Frodo weszli do jadalni hotelowej Tokio Hotel już zbierało się z
miejsc. A Adriena i Matthiasa jeszcze nawet nie było. Bill minął ich bez słowa,
nawet nie zaszczycając spojrzeniem, za to Tom zatrzymał się i włożył ręce w
kieszenie.
- Musicie
nabrać szybszych ruchów - powiedział. - Takie guzdrolenie nie ma racji bytu na
trasie. Bo w taki sposób codziennie będziecie na głodzie.
- Zaraz,
- przerwał mu Frodo - to nie możemy nawet zjeść?
Tom
pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Grafik,
grafik, grafik! - zaskrzeczał, udając głos Davida i minął ich.
Sam
i Frodo wymienili szybkie spojrzenia i podchodząc do stołu złapali kilka
tostów, zabierając również dla Adriena i Matthiasa. A kiedy ci dostali je w
hallu unieśli wysoko brwi.
- Czemu
tak? - zapytał Matthias, machając
tostem.
- Grafik,
grafik, grafik! - pisnęła Sam.
Adrien
oparł czoło o zimną szybę w autobusie i zakrył głośno burczący brzuch. Sam
chrupała swojego tosta naprzeciwko niego, patrząc przez okno. Kiedy kolejna
fala buntu pustego żołądka jej brata dotarła do jej uszu podała mu resztę
kromki.
- Masz,
bo umrzesz.
Uśmiechnęła
się do niego szeroko, podrygując w miejscu. Złość na brata już dawno jej
przeszła, a widząc go niewyspanego, głodnego i zestresowanego poczuła, że kocha
go jeszcze bardziej niż wcześniej. Dlatego zaraz usiadła obok niego i obejmując
go w pasie cmoknęła w policzek.
- Denerwujesz
się? - zapytała cicho.
- Coś
ty - zaprzeczył szybko.
- Ja
też się boję… Ale będzie dobrze!
Adrien
poczochrał jej włosy, a na siedzeniu, które przed chwilą zajmowała Sam usiadł
Gustav. Uśmiechnął się do nich i zatarł ręce.
- Co
tam, macie cykora?
Sam
i Adrien spojrzeli po sobie i pokręcili głowami.
- Jasne
- zaśmiał się perkusista, pukając się palcem w czoło - Tyle lat już jesteśmy na
scenie, a tego nie da się pozbyć. JA ciągle się denerwuję, a wy? Nie
ściemniajcie.
Zapatrzył
się w okno, poprawiając okulary na nosie.
- Inna
sprawa, że po mnie tego nie widać - dodał po chwili i zmarszczył brwi - Ale
wiecie, krążą legendy, że pokerową twarz mam od urodzenia.
- Bo
tak jest - powiedział Georg, stając obok - Maskę zdejmujesz tylko… - zastanowił
się chwilę - nie, ty wcale jej nie zdejmujesz. Gdybyś to zrobił byłbyś jak w
tym filmie „Bez twarzy”!
Zaśmiali
się, a Gustav zmierzył przyjaciela wzrokiem.
- Za
to po tobie widać wszystko, więc idź do kibla, bo gó.wno przez ciebie
przemawia.
Sam
i Adrien ryknęli śmiechem, a Georg złapał się za brzuch.
- Skąd
wiesz?
Cały
autobus wypełnił ich śmiech, a machina powoli się zatrzymywała. Adrien puknął
Sam w ramię i pokazał za okno. Przy wejściu na halę stały tłumy dziewczyn, a
kiedy tylko zobaczyły autobus zaczęły za nim biec i piszczeć. Ruda oparła obie
dłonie na szybie i wpatrywała się w tych ludzi jak zaczarowana.
- Zobacz,
ile już teraz ich jest… - szepnęła - A koncert dopiero za kilka godzin! I jest
tak zimno, czemu one tu stoją i marzną?
- Bo
chcą - usłyszała za sobą głos Toma i odkręciła do niego głowę - Żeby być tuż
przy scenie potrafią stać pod halą nawet kilka dni i to bez przerwy! - Sam
powtórzyła to za nim bezgłośnie, otwierając szeroko usta i ponownie spojrzała
na zewnątrz - Poza tym, wydaje mi się, że one świetnie się tu bawią w swoim
towarzystwie. No wiecie, tylu ludzi, którzy też mają fioła na naszym punkcie.
Ruda
cicho westchnęła.
- Chciałabym,
żeby kiedyś wariowały na nasz widok - powiedziała, a autokar zjechał na
podziemny parking.
Po
obejrzeniu hali od razu zaczęli sprawdzać dźwięk. W czasie kiedy oni stroili
gitary i mikrofony chłopaki z Tokio Hotel udzielali wywiadu dla polskiej stacji
muzycznej. Potem zaplanowane mieli jeszcze spotkanie z dwiema gazetami
młodzieżowymi i rozmowę ze sponsorem koncertu w kraju. Sam, przechadzając się
po scenie zastanawiała się kiedy oni zrobią soundcheck i przygotują się do
koncertu. Przy trzeciej piosence podszedł do nich David.
- Słuchaj
Sam, nie dawaj tyle z siebie na próbie. Zostaw to wszystko na wieczór -
powiedział spokojnie - Zastanawiałem się czy na następnym koncercie i wam nie
załatwić jakiegoś krótkiego wywiadu. Chcielibyście?
Kiedy
wyrazili głośną aprobatę zaśmiał się.
- Okej,
to pomyślimy.
Poklepał
Matthiasa po ramieniu i zszedł ze sceny.
- Słyszeliście
to?! - krzyknęła Sam - Będziemy udzielać wywiadu! Najprawdziwszego wywiadu, nie
do szkolnej gazetki!
Z
zupełnie nową energią zaczęli grać kolejny kawałek.
Wskazówki
zegara wskazywały dokładnie 33 minuty do rozpoczęcia koncertu i ich
zdenerwowanie sięgało zenitu. Sam siedziała przed lusterkiem, próbując na różne
sposoby ułożyć grzywkę, jednak ta stawiała zacięty opór. Poczuła dziką chęć
sięgnięcia po nożyczki i obcięcia jej przy samej skórze kiedy za jej plecami
pojawiła się niska blondynka, odbijając swoją filigranową budowę w lusterku.
- Cześć
- powiedziała, opierając dłonie na krześle - Jestem Nathalie. Ja maluję, czeszę
i ubieram zespół przed każdym medialnym wystąpieniem. David powiedział, żebym i
was trochę pomazała. Pomóc ci?
Wszystko
powiedziała dosyć szybko, a na koniec uśmiechnęła się. Sam pogładziła grzywkę.
- W
sumie to sobie radzę… - mruknęła.
- W
sumie to tu przydałoby się trochę pianki - odparła i sięgnęła do torby,
stojącej na stoliku przy lustrze.
Wyciągnęła
piankę do układania włosów i mając ją już na palcach kilkoma sprawnymi ruchami
ułożyła niesforne kosmyki Sam. Podłączyła prostownicę, leżącą obok i po chwili
przeciągała nią po rudych włosach. Odwróciła ją na krześle, kucnęła przed nią i
zmrużyła oczy.
- Przypudrujemy
trochę nosek- mruknęła i otworzyła małe okrągłe pudełko - a potem podkreślimy
te wspaniałe oczy.
Gdy
po dziesięciu minutach Sam znów spojrzała na swoje odbicie aż pisnęła.
- Często
się malujesz? - zapytała Nathalie, sprzątając swoje pomoce.
- Prawie
wcale - odpowiedziała Ruda, delikatnie gładząc proste włosy.
Zeskoczyła
z krzesła i rzuciła się na szyję blondynce.
-
Dziękuję!
- To
moja praca - parsknęła Nathalie i odsunęła ją zdecydowanie od siebie - I bez
takich czułości, skarbie.
Zamknęła
torbę i poszła poprawić makijaż Billa.
David
wziął Sam pod rękę i razem z resztą poprowadził w dół po schodach. Wyszli za
kulisy sceny, a kiedy Adrien, Matthias i Frodo odeszli na swoje miejsca ona
została sama z Jostem.
- Już
czas - krzyknął jej do ucha, próbując przebić się przez wszechobecny szum i
wrzask - Powodzenia.
Klepnął
ją po ramieniu i odszedł, a ona z nogami jak z ołowiu wspięła się na scenę.
Było ciemno, ale wiedziała gdzie iść. Złapała statyw na mikrofon, spojrzała w
bok na Adriena i kiwnęła głową. Światła się zmieniły, wrzask wzmógł, a on
uderzył w struny.
Jednak
nic się nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz