Tysiące
wlepionych w nią par oczu, miliony uderzeń serca i głucha cisza – oto co ją
przywitało podczas ich pierwszego koncertu. Mikrofon jej nie działał, Adrien
coś majstrował przy gitarze, a ekipa biegała w popłochu za kulisami. Dla Sam
czas zatrzymał się w miejscu, ledwie mogła oddychać, bo panika dławiła ją w
gardle. Oczami wielkimi jak spodki od filiżanek badała reakcję widowni, a lekko
spocone dłonie wciąż ściskały mikrofon. Fani, po wyjściu z pierwszego szoku
zaczynali się niecierpliwić, buczeć i gwizdać. Nie spodziewała się tego po
sobie, ale właśnie to ją zdeterminowało i gdy poczuła lekkie wibracje mikrofonu
oraz usłyszała wstęp Adriena bez najmniejszego zająknięcia zaczęła śpiewać.
Nie
uważała siebie za osobę słabą, bo przecież nie była! A jednak nie sądziła, że
znajdzie w sobie tyle siły, by mężnie stawić czoło uprzedzonej z marszu
widowni. Czuła się coraz pewniej kiedy tylko jej głos stawał się wyraźniejszy i
tłumiący sprzeciw fanów.
Głębokim
ukłonem i nieznacznym machnięciem ręki podziękowała i nie oglądając się za siebie zbiegła ze
sceny. Wszyscy czworo wpadli za kulisy i od razu zrobiło się głośno.
- Co
to miało być? - krzyknął Matthias, porywając butelkę z wodą.
- Ale
odjazd!
Ten
prawie zakrztusił się i plując naokoło spojrzał na Sam, mrużąc oczy. To samo
uczynili Adrien i Frodo.
- Co?
Odjazd? - powtórzył Matthias, wycierając usta wierzchem dłoni - Oszalałaś,
prawda?
Ona
pokręciła energicznie głową, zabierając mu butelkę. Wytarła dłonią otwór, na co
zacmokał Frodo.
- Tak,
wiem - uprzedziła go, przewracając oczami - Tak zostawiam więcej bakterii niż
Matthias swoimi ustami. Ale wolę swoje bakterie niż jego. Chociaż może jego
bakterie są czystsze od niego i tak nie śmierdzą…
Zaśmiała
się głośno i pisnęła, uciekając przed szarżującym Matthiasem. Przeskoczyła
przez kanapę, schowała się za nią, a kiedy on dopadł jej oparcia Sam
wyprostowała się błyskawicznie i oblała go wodą. Wyrzut był na tyle silny, że
prawie połowa zawartości butelki wylądowała na głowie Matthiasa, a Sam aż
przewróciła się ze śmiechu. Adrien złapał się Frodo, żeby nie upaść i obaj
ryknęli śmiechem na cały głos. To jeszcze bardziej wyprowadziło z równowagi
mokrego Matthiasa i niewiele myśląc złapał nową butelkę, przeskoczył przez
kanapę i siadając okrakiem na Sam wylał jej wszystko na twarz. Z wariackim
śmiechem i obłędem w oczach targał jej mokre włosy, a z jego własnych skapywały
krople wprost na twarz Rudej. Całą podłogę zapaskudzili wodą, bo zaczęli się
ganiać i oblewać. W efekcie po chwili nawet ściany nosiły znamiona tej bitwy, a
wychodzący z pomieszczenia obok Bill poślizgnął się i prawie zaliczyłby
szpagat. Georg i Tom złapali go pod ramiona, choć oni też ledwo utrzymali
równowagę. Czarny stanął pewnie na nogach i wybuchnął.
- CO
TO MA ZNACZYĆ?!
Popatrzył
wokół siebie i jego wzrok padł na kompletni mokrych członków Killing Pleasure.
Adrien trzymał rękę Sam, by ta nie wylała na niego wody z drugiej strony
odpychając Frodo, a Matthias, wykorzystując moment ich dekoncentracji wylał
wszystko, co miał w butelce na głowę Sam. Ona wrzasnęła, odwróciła się i
chlusnęła mu wodą w twarz. Makijaż, który zrobiła jej Nathalie spłynął po
zarumienionych policzkach, włosy miała mokre i poplątane, a gdyby nie ich kolor
mogłaby uchodzić za postać z popularnego horroru. David przecisnął się przez
zamurowanych chłopców z Tokio Hotel i również prawie wylądował na podłodze. W
ostatniej chwili złapał się Gustava, a kiedy jego wzrok padł na Killing
Pleasure wyrwało mu się wyjątkowo paskudne przekleństwo.
- Co
tu się dzieje? - zapytał głosem na pograniczu furii i kompletnego rozbawienia.
- On
zaczął pierwszy! - krzyknęła Sam, pokazując palcem na Matthiasa.
- Ja?!
A kto powiedział, że śmierdzę?!
Sam
prychnęła.
- Bo
taka jest prawda! - powiedziała głośno, patrząc na niego, a potem spojrzała na
Josta - Musiałam się bronić, bo chciał mnie zabić!
- I
zrobiłbym to. Poza tym, teraz to już nie ważne, bo i tak przegrałaś! Jestem od
ciebie sprytniejszy, pogódź się z tym.
Zaśmiał
się szyderczo, a Adrienowi i Frodo wyrwało się parsknięcie. Spiorunował ich
spojrzeniem.
- No,
jasne - prychnęła Ruda - Już nawet ten leniwiec z Epoki Lodowcowej wykazywał
więcej sprytu niż ty…
Matthias
już podnosił ręce, żeby ją złapać kiedy rozległ się władczy głos Davida.
- SPOKÓJ.
Wszyscy
na niego spojrzeli. Jego twarz była
spokojna, można by nawet rzec, że pogodna gdyby nie pulsująca niebezpiecznie
żyła na skroni.
- Po
koncercie ma nie być tu nawet jednej kropelki wody. Nie obchodzi mnie jak to
zrobicie.
Przeprowadził
Tokio Hotel do przejścia za scenę, a kiedy drzwi zamknęły się za nimi Frodo
westchnął.
- No
i co teraz, mądrale? Jak waszym zdaniem doprowadzimy ten pokój do porządku?
- Matthiasa
się zapytaj - burknęła Sam - To jego wina.
- Moja?!
Adrien
uciszył ich gestem ręki.
- Nie
ma się co kłócić, czyja to wina. Teraz musimy posprzątać i zrobimy to razem.
Spojrzał
na Frodo, szukając w nim pomocy. Ten westchnął głęboko.
- No
dobra, inteligenty. Znajdziemy jakiś składzik i to sprzątniemy. Do boju.
W
tym samym momencie Bill złapał Davida za ramię i syknął mu do ucha, starając
się przekrzyczeć tłum.
- I
co, nadal uważasz, że są świetni? Przecież to banda bachorów! Niewychowanych
bachorów, które w końcu wpędzą nas w kłopoty.
- Spokojnie,
panuję nad sytuacją - odpowiedział mniej pewnym głosem niż zamierzał, na co
Czarny obdarzył go spojrzeniem pełnym politowania i wszedł na scenę.
Pół
godziny później Sam klęczała przy kanapie i suszyła ją suszarką od Nathalie,
Matthias z Adrienem zmywali podłogę, a Frodo wycierał mokre stoliki. Drzwi
otworzyły się i do pokoju wszedł Barney.
- Słyszałem
o tym, co… Wow - aż przystanął i zaśmiał się - Mocny początek, ale i tak nie
przebijecie tamtych.
- A
co oni zrobili? - zapytała Sam, strumień gorącego powietrza kierując na oparcie
mebla.
Barney
znów się zaśmiał.
- Mnie
wtedy jeszcze nie było, ale opowiadali mi, że zdemolowali cały pokój w hotelu.
Prasa to wywęszyła i od tamtej pory musieli być grzeczni, choć nie zawsze im to
wychodziło…
Zamilkł
raptownie, jakby powiedział za dużo. W pomieszczeniu zapadła cisza i słychać
było tylko szuranie mopa po panelach.
Po
chwili Barney odchrząknął.
- Pomógłbym
wam, ale tylko na chwilę mogę tu być. Podczas koncertu jest wzmożona czujność i
nie wolno nam opuszczać stanowisk. Gdyby David się dowiedział…
Pokręcił
szybko głową i wyszedł.
Po
upływie kolejnych 30 minut wszystko
wróciło do normy i nie było nawet śladu wodnej wojny. Matthias, Frodo i Adrien
rzucili się na sofę zmęczeni, a Sam podeszła do drzwi. Przytknęła do nich ucho.
- Sam,
co robisz? - zapytał Adrien, patrząc na nią z ukosa.
- Słyszycie?
Ale strasznie głośno krzyczą… Ciekawa jestem… Może…
Zerknęła
na nich przelotnie i wyszła. Wszyscy trzej się zerwali. Zobaczyli jak znika na
jakiś schodach i popędzili za nią. Kiedy w końcu Frodo udało się złapać jej
ramię wstrzymali oddechy. Byli na zamkniętym sektorze z boku sceny i patrzyli
na szalejący tłum. Sam westchnęła oczarowana.
- Kiedyś
będą tak szaleć na nasz widok, zobaczycie…
Jednak
żadne z nich nie sądziło, że to może się sprawdzić, nawet w niedalekiej
przyszłości.
Bill
rozsiadł się wygodnie w fotelu przy oknie, w jednej ręce trzymając nowy Vouge,
a w drugiej kubek z ulubioną zieloną herbatą. Oddechem odgonił parę znad napoju
i ostrożnie umoczył usta w lekko cierpkiej herbacie. Mlasnął z zadowoleniem i
zaczął przewracać strony gazety. Jednak nie zdążył nawet dojść do piątej strony
kiedy na jego czasopiśmie wylądował komiks z przygodami jakiegoś wojownika z
kosmosu. Czarny powoli podniósł poirytowane spojrzenie na Sam, która postawiła
na stoliku swój kubek ze Sponge Bobem i przewracając stronę upiła łyk kakao.
- Mogę
wiedzieć, co ty robisz?
- Jak
to co? Chcę przeczytać nowe przygody Kapitana Jowisza. To jest super! Chcesz
poczytać?
Bill
zrobił zdegustowaną minę i lekceważąco odtrącił gazetę.
- Pozwolisz,
że nie skorzystam - odparł lodowato - Bo widzisz, wiewióro, ja właśnie zacząłem
czytać poważny magazyn o modzie, a ty mi się tu pakujesz ze swoim kapitanem i kakaem
w dziwnym kubku. Zaburzasz mi równowagę, pojmujesz?
Sam
popatrzyła na niego i się skwasiła.
- Rany,
ale ty jesteś ważniak. I strasznie nudny. Weź się trochę rozluźnij, bo
dostaniesz zatwardzenia.
Zamknęła
komiks, wzięła kubek w rękę i usiadła obok Georga. Bill spiorunował ją
spojrzeniem.
- Co
tam masz? - zainteresował się Georg, odkładając telefon na bok.
- „Niezwykłe
przygody Kapitana Jowisza”. Muszę nadrobić, bo stanęłam na numerze jak uwięzili
go międzygalaktyczni piraci i chcieli rzucić na pożarcie gigantycznej
ośmiornicy z kłami…
Georg
zrobił wielkie oczy.
- Coś
ty, nie czytałaś tego? To było extra! Uwolnił się miotaczem ultrafioletowym i
rozwalił im ich statek kosmiczny. Ale potem wpadł w sieć Doktora Evila
Złowrogiego i…
- O
nie! - pisnęła Sam, zakrywając usta dłońmi.
Georg
żywo pokręcił głową.
- No!
Ale potem…
Cała
reszta przyglądała się ich ożywionej rozmowie, po czym zaczęli chichotać.
- Trafił
swój na swego - skwitował Bill, wracając do lektury Vouge’a.
- I
bardzo dobrze - powiedział Tom, ściskając joystick - Przynajmniej nie będzie
mnie zamęczał tymi bzdurami…
Matthias,
Adrien i Frodo pokiwali głowami ze zrozumieniem. Po czym wszyscy wybuchli śmiechem,
bo Sam i Georg zaczęli jednocześnie mówić Międzygalaktyczną Przysięgę Służby
Dobru i Pięknu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz