21 listopada 2012

14


            Tysiące wlepionych w nią par oczu, miliony uderzeń serca i głucha cisza – oto co ją przywitało podczas ich pierwszego koncertu. Mikrofon jej nie działał, Adrien coś majstrował przy gitarze, a ekipa biegała w popłochu za kulisami. Dla Sam czas zatrzymał się w miejscu, ledwie mogła oddychać, bo panika dławiła ją w gardle. Oczami wielkimi jak spodki od filiżanek badała reakcję widowni, a lekko spocone dłonie wciąż ściskały mikrofon. Fani, po wyjściu z pierwszego szoku zaczynali się niecierpliwić, buczeć i gwizdać. Nie spodziewała się tego po sobie, ale właśnie to ją zdeterminowało i gdy poczuła lekkie wibracje mikrofonu oraz usłyszała wstęp Adriena bez najmniejszego zająknięcia zaczęła śpiewać.
Nie uważała siebie za osobę słabą, bo przecież nie była! A jednak nie sądziła, że znajdzie w sobie tyle siły, by mężnie stawić czoło uprzedzonej z marszu widowni. Czuła się coraz pewniej kiedy tylko jej głos stawał się wyraźniejszy i tłumiący sprzeciw fanów.
Głębokim ukłonem i nieznacznym machnięciem ręki podziękowała  i nie oglądając się za siebie zbiegła ze sceny. Wszyscy czworo wpadli za kulisy i od razu zrobiło się głośno.
- Co to miało być? - krzyknął Matthias, porywając butelkę z wodą.
- Ale odjazd!
Ten prawie zakrztusił się i plując naokoło spojrzał na Sam, mrużąc oczy. To samo uczynili Adrien i Frodo.
- Co? Odjazd? - powtórzył Matthias, wycierając usta wierzchem dłoni - Oszalałaś, prawda?
Ona pokręciła energicznie głową, zabierając mu butelkę. Wytarła dłonią otwór, na co zacmokał Frodo.
- Tak, wiem - uprzedziła go, przewracając oczami - Tak zostawiam więcej bakterii niż Matthias swoimi ustami. Ale wolę swoje bakterie niż jego. Chociaż może jego bakterie są czystsze od niego i tak nie śmierdzą…
Zaśmiała się głośno i pisnęła, uciekając przed szarżującym Matthiasem. Przeskoczyła przez kanapę, schowała się za nią, a kiedy on dopadł jej oparcia Sam wyprostowała się błyskawicznie i oblała go wodą. Wyrzut był na tyle silny, że prawie połowa zawartości butelki wylądowała na głowie Matthiasa, a Sam aż przewróciła się ze śmiechu. Adrien złapał się Frodo, żeby nie upaść i obaj ryknęli śmiechem na cały głos. To jeszcze bardziej wyprowadziło z równowagi mokrego Matthiasa i niewiele myśląc złapał nową butelkę, przeskoczył przez kanapę i siadając okrakiem na Sam wylał jej wszystko na twarz. Z wariackim śmiechem i obłędem w oczach targał jej mokre włosy, a z jego własnych skapywały krople wprost na twarz Rudej. Całą podłogę zapaskudzili wodą, bo zaczęli się ganiać i oblewać. W efekcie po chwili nawet ściany nosiły znamiona tej bitwy, a wychodzący z pomieszczenia obok Bill poślizgnął się i prawie zaliczyłby szpagat. Georg i Tom złapali go pod ramiona, choć oni też ledwo utrzymali równowagę. Czarny stanął pewnie na nogach i wybuchnął.
- CO TO MA ZNACZYĆ?!
Popatrzył wokół siebie i jego wzrok padł na kompletni mokrych członków Killing Pleasure. Adrien trzymał rękę Sam, by ta nie wylała na niego wody z drugiej strony odpychając Frodo, a Matthias, wykorzystując moment ich dekoncentracji wylał wszystko, co miał w butelce na głowę Sam. Ona wrzasnęła, odwróciła się i chlusnęła mu wodą w twarz. Makijaż, który zrobiła jej Nathalie spłynął po zarumienionych policzkach, włosy miała mokre i poplątane, a gdyby nie ich kolor mogłaby uchodzić za postać z popularnego horroru. David przecisnął się przez zamurowanych chłopców z Tokio Hotel i również prawie wylądował na podłodze. W ostatniej chwili złapał się Gustava, a kiedy jego wzrok padł na Killing Pleasure wyrwało mu się wyjątkowo paskudne przekleństwo.
- Co tu się dzieje? - zapytał głosem na pograniczu furii i kompletnego rozbawienia.
- On zaczął pierwszy! - krzyknęła Sam, pokazując palcem na Matthiasa.
- Ja?! A kto powiedział, że śmierdzę?!
Sam prychnęła.
- Bo taka jest prawda! - powiedziała głośno, patrząc na niego, a potem spojrzała na Josta - Musiałam się bronić, bo chciał mnie zabić!
- I zrobiłbym to. Poza tym, teraz to już nie ważne, bo i tak przegrałaś! Jestem od ciebie sprytniejszy, pogódź się z tym.
Zaśmiał się szyderczo, a Adrienowi i Frodo wyrwało się parsknięcie. Spiorunował ich spojrzeniem.
- No, jasne - prychnęła Ruda - Już nawet ten leniwiec z Epoki Lodowcowej wykazywał więcej sprytu niż ty…
Matthias już podnosił ręce, żeby ją złapać kiedy rozległ się władczy głos Davida.
- SPOKÓJ.
Wszyscy na niego spojrzeli. Jego twarz  była spokojna, można by nawet rzec, że pogodna gdyby nie pulsująca niebezpiecznie żyła na skroni.
- Po koncercie ma nie być tu nawet jednej kropelki wody. Nie obchodzi mnie jak to zrobicie.
Przeprowadził Tokio Hotel do przejścia za scenę, a kiedy drzwi zamknęły się za nimi Frodo westchnął.
- No i co teraz, mądrale? Jak waszym zdaniem doprowadzimy ten pokój do porządku?
- Matthiasa się zapytaj - burknęła Sam - To jego wina.
- Moja?!
Adrien uciszył ich gestem ręki.
- Nie ma się co kłócić, czyja to wina. Teraz musimy posprzątać i zrobimy to razem.
Spojrzał na Frodo, szukając w nim pomocy. Ten westchnął głęboko.
- No dobra, inteligenty. Znajdziemy jakiś składzik i to sprzątniemy. Do boju.
W tym samym momencie Bill złapał Davida za ramię i syknął mu do ucha, starając się przekrzyczeć tłum.
- I co, nadal uważasz, że są świetni? Przecież to banda bachorów! Niewychowanych bachorów, które w końcu wpędzą nas w kłopoty.
- Spokojnie, panuję nad sytuacją - odpowiedział mniej pewnym głosem niż zamierzał, na co Czarny obdarzył go spojrzeniem pełnym politowania i wszedł na scenę.
Pół godziny później Sam klęczała przy kanapie i suszyła ją suszarką od Nathalie, Matthias z Adrienem zmywali podłogę, a Frodo wycierał mokre stoliki. Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Barney.
- Słyszałem o tym, co… Wow - aż przystanął i zaśmiał się - Mocny początek, ale i tak nie przebijecie tamtych.
- A co oni zrobili? - zapytała Sam, strumień gorącego powietrza kierując na oparcie mebla.
Barney znów się zaśmiał.
- Mnie wtedy jeszcze nie było, ale opowiadali mi, że zdemolowali cały pokój w hotelu. Prasa to wywęszyła i od tamtej pory musieli być grzeczni, choć nie zawsze im to wychodziło…
Zamilkł raptownie, jakby powiedział za dużo. W pomieszczeniu zapadła cisza i słychać było tylko szuranie mopa po panelach.
Po chwili Barney odchrząknął.
- Pomógłbym wam, ale tylko na chwilę mogę tu być. Podczas koncertu jest wzmożona czujność i nie wolno nam opuszczać stanowisk. Gdyby David się dowiedział…
Pokręcił szybko głową i wyszedł.
Po upływie kolejnych 30 minut  wszystko wróciło do normy i nie było nawet śladu wodnej wojny. Matthias, Frodo i Adrien rzucili się na sofę zmęczeni, a Sam podeszła do drzwi. Przytknęła do nich ucho.
- Sam, co robisz? - zapytał Adrien, patrząc na nią z ukosa.
- Słyszycie? Ale strasznie głośno krzyczą… Ciekawa jestem… Może…
Zerknęła na nich przelotnie i wyszła. Wszyscy trzej się zerwali. Zobaczyli jak znika na jakiś schodach i popędzili za nią. Kiedy w końcu Frodo udało się złapać jej ramię wstrzymali oddechy. Byli na zamkniętym sektorze z boku sceny i patrzyli na szalejący tłum. Sam westchnęła oczarowana.
- Kiedyś będą tak szaleć na nasz widok, zobaczycie…
Jednak żadne z nich nie sądziło, że to może się sprawdzić, nawet w niedalekiej przyszłości.
Bill rozsiadł się wygodnie w fotelu przy oknie, w jednej ręce trzymając nowy Vouge, a w drugiej kubek z ulubioną zieloną herbatą. Oddechem odgonił parę znad napoju i ostrożnie umoczył usta w lekko cierpkiej herbacie. Mlasnął z zadowoleniem i zaczął przewracać strony gazety. Jednak nie zdążył nawet dojść do piątej strony kiedy na jego czasopiśmie wylądował komiks z przygodami jakiegoś wojownika z kosmosu. Czarny powoli podniósł poirytowane spojrzenie na Sam, która postawiła na stoliku swój kubek ze Sponge Bobem i przewracając stronę upiła łyk kakao.
- Mogę wiedzieć, co ty robisz?
- Jak to co? Chcę przeczytać nowe przygody Kapitana Jowisza. To jest super! Chcesz poczytać?
Bill zrobił zdegustowaną minę i lekceważąco odtrącił gazetę.
- Pozwolisz, że nie skorzystam - odparł lodowato - Bo widzisz, wiewióro, ja właśnie zacząłem czytać poważny magazyn o modzie, a ty mi się tu pakujesz ze swoim kapitanem i kakaem w dziwnym kubku. Zaburzasz mi równowagę, pojmujesz?
Sam popatrzyła na niego i się skwasiła.
- Rany, ale ty jesteś ważniak. I strasznie nudny. Weź się trochę rozluźnij, bo dostaniesz zatwardzenia.
Zamknęła komiks, wzięła kubek w rękę i usiadła obok Georga. Bill spiorunował ją spojrzeniem.
- Co tam masz? - zainteresował się Georg, odkładając telefon na bok.
- „Niezwykłe przygody Kapitana Jowisza”. Muszę nadrobić, bo stanęłam na numerze jak uwięzili go międzygalaktyczni piraci i chcieli rzucić na pożarcie gigantycznej ośmiornicy z kłami…
Georg zrobił wielkie oczy.
- Coś ty, nie czytałaś tego? To było extra! Uwolnił się miotaczem ultrafioletowym i rozwalił im ich statek kosmiczny. Ale potem wpadł w sieć Doktora Evila Złowrogiego i…
- O nie! - pisnęła Sam, zakrywając usta dłońmi.
Georg żywo pokręcił głową.
- No! Ale potem…
Cała reszta przyglądała się ich ożywionej rozmowie, po czym zaczęli chichotać.
- Trafił swój na swego - skwitował Bill, wracając do lektury Vouge’a.
- I bardzo dobrze - powiedział Tom, ściskając joystick - Przynajmniej nie będzie mnie zamęczał tymi bzdurami…
Matthias, Adrien i Frodo pokiwali głowami ze zrozumieniem. Po czym wszyscy wybuchli śmiechem, bo Sam i Georg zaczęli jednocześnie mówić Międzygalaktyczną Przysięgę Służby Dobru i Pięknu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz