21 listopada 2012

12


               Na zmrożoną jesiennym przymrozkiem ziemię wkradły się pierwsze promienie słońca, nie grzejące już tak mocno, jednak wciąż lekko ocieplające powietrze po zimnej i ciemniej nocy. Jeden z promyków padł na małą twarz, obsypaną na nosie i policzkach złocistymi po lecie piegami, a soczyście zielone oczy zmrużyły się delikatnie, rażone światłem. Sam mocniej naciągnęła czapkę na uszy i poprawiła plecak, rozglądając się na boki. Lada chwila powinny pojawić się dwa autokary, które od tej pory przez pół roku będą ich domem. Jednak wciąż nie było Jas, która przecież obiecała przyjść się pożegnać!
Kątem oka dostrzegła błysk i odwróciła głowę. Już z daleka można było zobaczyć dwa potężne autobusy, w których srebrnym lakierze igrały promienie słońca. Zatrzymały się miękko przed schludnie wyglądającym podwórkiem, a osoby stojące na podjeździe cofnęły się o krok. Matthias trącił Frodo, podbródkiem wskazując na pojazd, a przyjaciel tylko kiwnął głową. Drzwi powoli się otworzyły i zobaczyli uśmiechniętą twarz Davida Josta.
- Dzień dobry - przywitał się, zeskakując na chodnik i zacierając ręce w skórzanych rękawiczkach - Zimno, prawda? To może nie traćmy czasu tylko szybko się zapakujmy i w drogę…
- Nie - powiedziała twardo Sam, marszcząc brwi - Jeszcze Jas przyjdzie się pożegnać i dopiero potem możemy jechać.
David westchnął.
- Obsługa spakuje wasze bagaże i musimy jechać. Całą drogę mamy zaplanowaną co do minuty i… - odwinął rękaw bluzy i spojrzał na zegarek na ręku - dokładnie za dziesięć minut musimy już ruszać. Jeżeli nie pojawi się do tej pory to przykro mi.
Wzruszył ramionami i podszedł do rodziców Sam i Adriena, mamy Matthiasa oraz starszego brata Frodo. Ruda tupnęła nogą.
- Jas zaraz będzie.
Jednak upłynęło dziesięć minut, bagaże zostały spakowane do bagażnika autokaru i trzeba było ruszać.
- Jeszcze chwilę - prosiła Sam - Ona zaraz będzie.
- Rozwalasz cały grafik - mruknął David, nerwowo przesuwając dłonią po włosach - Jakby miała być to już by…
I w tym momencie usłyszeli krzyk i zgodnie odwrócili głowy w stronę, skąd pochodził. Jasmine wybiegła zza rogu ulicy, a jej długie czarne włosy powiewały za nią jak flaga. Sam pisnęła i rzuciła się w jej stronę, by po chwili paść w ramiona przyjaciółki.
- Już myślałam, że cię nie będzie…
- Oszalałaś? - powiedziała Jas, patrząc jej w oczy - I miałabym ci nie powiedzieć, że masz do mnie pisać CODZIENNIE i wrócić cała do domu? Albo żebyś zaczarowała czas i żebym już ściskała cię na powitanie…?
Ruda mocno ją przytuliła.
- Zleci, ani się obejrzysz…
- Wiem - odparła ze śmiechem Jas, jednak jej oczy zaszkliły się i pociągnęła nosem - A wy w tym czasie zawojujecie świat! Ja ci to mówię!
Obie zachichotały i Sam ją puściła. Jasmine pstryknęła palcami w powietrzu.
- Mam coś dla ciebie.
Z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki w kratkę wyciągnęła coś, co potem zacisnęła w pięści i wyciągnęła dłoń przed siebie. Chwyciła rękę Sam, na którą zaraz opadł łańcuszek z zawieszką z połową serduszka.
- Pamiętaj, - powiedziała Jas - że połowa twojego serca zawsze jest tutaj, ze mną, twoimi rodzicami i w garażu mamy Matthiasa. I nawet jeżeli potem będziesz już gwiazdą my będziemy tu, gdzie druga połowa twojego serca. Pamiętaj o tym.
Sam popatrzyła na nią i uśmiechnęła się szeroko.
Po wyjątkowo mokrym pożegnaniu z rodzicami i ostatnim uścisku z Jas Sam wskoczyła do autobusu, a za nią reszta zespołu. W środku było cicho, nie licząc muzyki, która grała w tle, zapewne z radia u kierowcy. Jednak nie to przykuło ich uwagę, a dosyć przestronne i nowocześnie wyposażone wnętrze, spełniające współczesne standardy. Wielki ekran telewizyjny, zawieszony na ścianie razem ze stojakiem na około 30 gier na PSP3 i tyle samo filmów DVD, skórzane obicia mebli i czarne rolety w oknach. Sam bała się czegokolwiek dotknąć, dlatego ostrożnie przechodziła wzdłuż autobusu aż doszła do schodów na piętro.
- Tam macie łóżka - powiedział David, który wszedł za nimi do środka, a teraz ich mijał by dostać się do kierowcy - Chłopcy śpią na górze, bo nie są zwykli wstawać tak rano.
Zaśmiał się, a wzrok Sam, Adriena i Frodo skierował się na Matthiasa, który miał wyraźnie zaczerwienione oczy.
- Coś o tym wiesz, Matthias - zarechotał Adrien, a Ruda już wchodziła po schodach.
- Ej, czekaj! - odezwał się Frodo, łapiąc ją za plecak - Nie słyszałaś, że śpią?
Sam odwróciła się i założyła ręce na biodrach. Ostentacyjnie poprawiła ramię plecaka i mocnym dmuchnięciem odgarnęła grzywkę z czoła.
- A co mnie to obchodzi, że śpią? Ja chcę wybrać sobie łóżko, a to nie w porządku, że oni zrobili to pierwsi.
I zanim zdążyli cokolwiek zrobić czy powiedzieć ona była już na górze. Stanęła na ostatnim schodku i spojrzała w obie strony korytarza, ciągnącego się prawie na całej długości autobusu. Czerwone zasłonki w łóżkach były zasłonięte i dało się słyszeć ciche pochrapywanie. Sam wymacała kontakt na ścianie i brutalnie zapaliła światło, po czym zaczęła odsłaniać zasłonki.
- Wstawać - powiedziała głośno, kiedy snop światła padł na twarz błogo śpiącego Georga - Dzień dobry, dzień dobry!
Kiedy już była pewna, że wszyscy nie śpią zdjęła czapkę z głowy i rozsunęła suwak kurtki.
- Nie ma tak - zaczęła, patrząc jak Tom przeciera oczy i zdejmuje nogi z łóżka - My też mamy prawo wybrać sobie łóżka, więc najpierw się podzielimy, a dopiero potem możecie grzać tyłki pod kołdrą.
Bill wyplątał się z koca, przetarł dłonią zaspane oczy i odgarnął poczochrane włosy z twarzy.
- Co ty tu robisz? - wychrypiał, z trudem rozlepiając powieki - Przecież mieliście jechać w drugim autobusie…
- Tniemy koszty, Bill - odpowiedział David, stając obok Sam - Zdajemy sobie sprawę z tego, że możecie nie być zadowoleni, ale pokładamy też dużą nadzieję w tym, że się nie pozabijacie.
Uśmiechnął się przyjaźnie, poklepał Sam po ramieniu i zniknął na schodach.
- Szczoto, wyłaź z tego łóżka w końcu - Ruda popatrzyła na niego z politowaniem, po czym podniosła głowę i zwróciła się do reszty zaspanych i niekoniecznie kontaktujących - Z racji tego, że jesteśmy waszymi gośćmi my wybieramy pierwsi.
Bill stanął na nogach, podpierając się dłonią paneli nad łóżkiem i poprawił spodnie dresowe.
                - Więc proszę    - machnął ręką.
Sam uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na Matthiasa, Adriena i Frodo.
- A u nas zaczynamy od najmłodszych - powiedziała, zacierając ręce.
Oni popatrzyli po sobie, a Adrien parsknął.
- A niby czemu nie najstarsi? - zapytał Matthias, gromiąc ją spojrzeniem - Ty jesteś najmłodsza i specjalnie to zrobiłaś!
Sam wydęła policzki.
- Jestem też DZIEWCZYNĄ. Tak czy siak ja wybieram pierwsza.
Odwróciła się na pięcie, przecinając powietrze włosami i rozejrzała się. Jej wzrok padł na łóżko za Billem i tam się skierowała. Usiadła na materacu i pogładziła go dłonią, machając nogami w powietrzu. Po czym spojrzała na Czarnego i zmarszczyła brwi.
- Ale ty nie chrapiesz?
Ten prychnął i nie odpowiedział, nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Nie musiał nawet odchodzić od łóżka, bo Matthias, Adrien i Frodo wybrali resztę wolnych miejsc.
- Potrzebny był ten cyrk - powiedział, ponownie zakopując się w pościeli.
Sam zacisnęła mocno usta, aż zrobiła się z nich cienka biała linia i już je otwierała, żeby coś odpowiedzieć, jednak napotykając spojrzenie brata powstrzymała się. Podciągnęła nogi, siadając po turecku, zdjęła plecak i odetchnęła. Chłopcy z Tokio Hotel zgodnie zasłonili zasłonki, a Killing Pleasure zabrało się do dekorowania swoich przestrzeni sypialnych. Taśmą dwustronną od Sam Frodo przykleił plakat Green Day’a i papierową ramkę ze zdjęciem rodziny na ściance. Podał ją Adrienowi, który nad głową przykleił zdjęcie swoje i Anke, a obok fotografię rodziców. Matthias już wyciągał z torby trzy opasłe tomy i kładł je obok poduszki. Natomiast Sam kiedy dostała taśmę z powrotem poprzyklejała przygotowane wcześniej zdjęcia rodziców, swoje z Jas, swojej klasy, Brudera i ich całej czwórki podczas próby. Na ostatnim Sam wisiała na plecach Adriena, śmiejąc się podczas gdy ten próbował ją zrzucić, pochylając się do przodu. Obok Matthias pokazywał środkowy palec i wytrzeszczył oczy, przez co przypominał wariata, a w tle Frodo stał za perkusją z rękami wyciągniętymi nad głową, krzyżując w powietrzu pałeczki. Wąskie usta Sam mimowolnie wygięły się w uśmiechu, kiedy patrzyła na to zdjęcie.
Kurtkę rzuciła w nogi łóżka i z plecaka wyciągnęła kanapki.
- Chcecie kanapkę?
Nagle zasłonka przy łóżku Billa poruszyła się i wyjrzała zza niej jego głowa.
- Nie, nie chcemy – warknął - Chcemy spać.
- A czy ja tobie proponuję pyszne kanapki mojej mamy? - odparła, wyciągając rękę do Matthiasa - Nie. Więc po co otwierasz usta?
Czarny mruknął coś pod nosem i zniknął.
Późnym popołudniem wszyscy zgromadzili się wokół stołu na dole, gdzie kończyli grać w karty. Sam pomagał Adrien, Matthias i Frodo współpracowali ze sobą, Bill z Tomem również połączyli siły tylko Georg był sam, bo Gustav rozmawiał przez telefon. Przez co czuł się poszkodowany.
- Masz, połóż tą - szepnął Adrien, trzymając siostrę na kolanach i pokazując jej palcem odpowiednią kartę.
Dzięki pomocy brata póki co to ona radziła sobie najlepiej. Georg podrapał się w głowę, bo teraz był jego ruch.
- No dawaj, stary - ponaglił go Tom, z Billem stojącym mu nad głową.
- Chwileczkę. Uszanuj to, że gram w to trzeci raz w życiu i to bez niczyjej pomocy! Muszę pomyśleć…
Czekali dobre pięć minut, aż w końcu Bill się odezwał.
- Nie chcę nic mówić, ale Georg uruchomiłeś już myślenie czy wciąż nad tym pracujesz?
Wszyscy się zaśmiali.
- Myślę, że Tom bez twojego jęczenia nad uchem poradziłby sobie lepiej - odgryzł się, wykładając kartę.
Bill zrobił minę do niego w tym samym czasie kiedy Tom położył swoją. Wzrok Sam i Adriena skierował się na Frodo, który już wyciągał rękę.
- Nie, czekaj! - powiedział Matthias - Nie tą… Weź tą.
- Tak, posłucham ciebie i znowu będzie kit. Tym razem kładziemy moją - odparł spokojnie Frodo.
Matthias zrobił obrażoną minę kiedy karta wylądowała na stole. Sam i Adrien spojrzeli na siebie i zaśmiali się. Ruda rzuciła to, co miała na blat i wyciągnęła ręce wysoko do góry.
- Wygraliśmyyyyyy! - krzyknęła, a Adrien zaczął nucić melodię „We Are The Champions”.
Matthias uderzył pięścią w ścianę autobusu.
- I widzisz? Było słuchać mnie!
Frodo tylko coś mruknął i zebrał wszystkie karty.
Kiedy Sam i Adrien razem śpiewali swój hymn zwycięstwa autobus się zatrzymał, a na korytarzu pojawił się David.
- Witajcie w Polsce - powiedział z uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz