Na zmrożoną jesiennym przymrozkiem ziemię wkradły się
pierwsze promienie słońca, nie grzejące już tak mocno, jednak wciąż lekko
ocieplające powietrze po zimnej i ciemniej nocy. Jeden z promyków padł na małą
twarz, obsypaną na nosie i policzkach złocistymi po lecie piegami, a soczyście
zielone oczy zmrużyły się delikatnie, rażone światłem. Sam mocniej naciągnęła
czapkę na uszy i poprawiła plecak, rozglądając się na boki. Lada chwila powinny
pojawić się dwa autokary, które od tej pory przez pół roku będą ich domem.
Jednak wciąż nie było Jas, która przecież obiecała przyjść się pożegnać!
Kątem oka
dostrzegła błysk i odwróciła głowę. Już z daleka można było zobaczyć dwa
potężne autobusy, w których srebrnym lakierze igrały promienie słońca.
Zatrzymały się miękko przed schludnie wyglądającym podwórkiem, a osoby stojące
na podjeździe cofnęły się o krok. Matthias trącił Frodo, podbródkiem wskazując
na pojazd, a przyjaciel tylko kiwnął głową. Drzwi powoli się otworzyły i
zobaczyli uśmiechniętą twarz Davida Josta.
- Dzień
dobry - przywitał się, zeskakując na chodnik i zacierając ręce w skórzanych
rękawiczkach - Zimno, prawda? To może nie traćmy czasu tylko szybko się
zapakujmy i w drogę…
- Nie -
powiedziała twardo Sam, marszcząc brwi - Jeszcze Jas przyjdzie się pożegnać i dopiero
potem możemy jechać.
David
westchnął.
- Obsługa
spakuje wasze bagaże i musimy jechać. Całą drogę mamy zaplanowaną co do minuty
i… - odwinął rękaw bluzy i spojrzał na zegarek na ręku - dokładnie za dziesięć
minut musimy już ruszać. Jeżeli nie pojawi się do tej pory to przykro mi.
Wzruszył
ramionami i podszedł do rodziców Sam i Adriena, mamy Matthiasa oraz starszego
brata Frodo. Ruda tupnęła nogą.
- Jas zaraz
będzie.
Jednak
upłynęło dziesięć minut, bagaże zostały spakowane do bagażnika autokaru i
trzeba było ruszać.
- Jeszcze
chwilę - prosiła Sam - Ona zaraz będzie.
- Rozwalasz
cały grafik - mruknął David, nerwowo przesuwając dłonią po włosach - Jakby
miała być to już by…
I w tym
momencie usłyszeli krzyk i zgodnie odwrócili głowy w stronę, skąd pochodził. Jasmine
wybiegła zza rogu ulicy, a jej długie czarne włosy powiewały za nią jak flaga.
Sam pisnęła i rzuciła się w jej stronę, by po chwili paść w ramiona
przyjaciółki.
- Już
myślałam, że cię nie będzie…
- Oszalałaś?
- powiedziała Jas, patrząc jej w oczy - I miałabym ci nie powiedzieć, że masz
do mnie pisać CODZIENNIE i wrócić cała do domu? Albo żebyś zaczarowała czas i
żebym już ściskała cię na powitanie…?
Ruda mocno
ją przytuliła.
- Zleci,
ani się obejrzysz…
- Wiem -
odparła ze śmiechem Jas, jednak jej oczy zaszkliły się i pociągnęła nosem - A
wy w tym czasie zawojujecie świat! Ja ci to mówię!
Obie
zachichotały i Sam ją puściła. Jasmine pstryknęła palcami w powietrzu.
- Mam coś
dla ciebie.
Z
wewnętrznej kieszeni swojej kurtki w kratkę wyciągnęła coś, co potem zacisnęła
w pięści i wyciągnęła dłoń przed siebie. Chwyciła rękę Sam, na którą zaraz
opadł łańcuszek z zawieszką z połową serduszka.
- Pamiętaj,
- powiedziała Jas - że połowa twojego serca zawsze jest tutaj, ze mną, twoimi
rodzicami i w garażu mamy Matthiasa. I nawet jeżeli potem będziesz już gwiazdą
my będziemy tu, gdzie druga połowa twojego serca. Pamiętaj o tym.
Sam
popatrzyła na nią i uśmiechnęła się szeroko.
Po
wyjątkowo mokrym pożegnaniu z rodzicami i ostatnim uścisku z Jas Sam wskoczyła
do autobusu, a za nią reszta zespołu. W środku było cicho, nie licząc muzyki,
która grała w tle, zapewne z radia u kierowcy. Jednak nie to przykuło ich
uwagę, a dosyć przestronne i nowocześnie wyposażone wnętrze, spełniające
współczesne standardy. Wielki ekran telewizyjny, zawieszony na ścianie razem ze
stojakiem na około 30 gier na PSP3 i tyle samo filmów DVD, skórzane obicia
mebli i czarne rolety w oknach. Sam bała się czegokolwiek dotknąć, dlatego
ostrożnie przechodziła wzdłuż autobusu aż doszła do schodów na piętro.
- Tam macie
łóżka - powiedział David, który wszedł za nimi do środka, a teraz ich mijał by
dostać się do kierowcy - Chłopcy śpią na górze, bo nie są zwykli wstawać tak
rano.
Zaśmiał
się, a wzrok Sam, Adriena i Frodo skierował się na Matthiasa, który miał wyraźnie
zaczerwienione oczy.
- Coś o tym
wiesz, Matthias - zarechotał Adrien, a Ruda już wchodziła po schodach.
- Ej,
czekaj! - odezwał się Frodo, łapiąc ją za plecak - Nie słyszałaś, że śpią?
Sam
odwróciła się i założyła ręce na biodrach. Ostentacyjnie poprawiła ramię
plecaka i mocnym dmuchnięciem odgarnęła grzywkę z czoła.
- A co mnie
to obchodzi, że śpią? Ja chcę wybrać sobie łóżko, a to nie w porządku, że oni
zrobili to pierwsi.
I zanim
zdążyli cokolwiek zrobić czy powiedzieć ona była już na górze. Stanęła na ostatnim
schodku i spojrzała w obie strony korytarza, ciągnącego się prawie na całej
długości autobusu. Czerwone zasłonki w łóżkach były zasłonięte i dało się
słyszeć ciche pochrapywanie. Sam wymacała kontakt na ścianie i brutalnie
zapaliła światło, po czym zaczęła odsłaniać zasłonki.
- Wstawać -
powiedziała głośno, kiedy snop światła padł na twarz błogo śpiącego Georga -
Dzień dobry, dzień dobry!
Kiedy już
była pewna, że wszyscy nie śpią zdjęła czapkę z głowy i rozsunęła suwak kurtki.
- Nie ma
tak - zaczęła, patrząc jak Tom przeciera oczy i zdejmuje nogi z łóżka - My też
mamy prawo wybrać sobie łóżka, więc najpierw się podzielimy, a dopiero potem
możecie grzać tyłki pod kołdrą.
Bill
wyplątał się z koca, przetarł dłonią zaspane oczy i odgarnął poczochrane włosy
z twarzy.
- Co ty tu
robisz? - wychrypiał, z trudem rozlepiając powieki - Przecież mieliście jechać
w drugim autobusie…
- Tniemy
koszty, Bill - odpowiedział David, stając obok Sam - Zdajemy sobie sprawę z
tego, że możecie nie być zadowoleni, ale pokładamy też dużą nadzieję w tym, że
się nie pozabijacie.
Uśmiechnął
się przyjaźnie, poklepał Sam po ramieniu i zniknął na schodach.
- Szczoto,
wyłaź z tego łóżka w końcu - Ruda popatrzyła na niego z politowaniem, po czym
podniosła głowę i zwróciła się do reszty zaspanych i niekoniecznie
kontaktujących - Z racji tego, że jesteśmy waszymi gośćmi my wybieramy pierwsi.
Bill stanął
na nogach, podpierając się dłonią paneli nad łóżkiem i poprawił spodnie
dresowe.
-
Więc proszę - machnął ręką.
Sam
uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na Matthiasa, Adriena i Frodo.
- A u nas
zaczynamy od najmłodszych - powiedziała, zacierając ręce.
Oni
popatrzyli po sobie, a Adrien parsknął.
- A niby
czemu nie najstarsi? - zapytał Matthias, gromiąc ją spojrzeniem - Ty jesteś
najmłodsza i specjalnie to zrobiłaś!
Sam wydęła
policzki.
- Jestem
też DZIEWCZYNĄ. Tak czy siak ja wybieram pierwsza.
Odwróciła
się na pięcie, przecinając powietrze włosami i rozejrzała się. Jej wzrok padł
na łóżko za Billem i tam się skierowała. Usiadła na materacu i pogładziła go
dłonią, machając nogami w powietrzu. Po czym spojrzała na Czarnego i
zmarszczyła brwi.
- Ale ty
nie chrapiesz?
Ten
prychnął i nie odpowiedział, nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Nie musiał
nawet odchodzić od łóżka, bo Matthias, Adrien i Frodo wybrali resztę wolnych
miejsc.
- Potrzebny
był ten cyrk - powiedział, ponownie zakopując się w pościeli.
Sam
zacisnęła mocno usta, aż zrobiła się z nich cienka biała linia i już je
otwierała, żeby coś odpowiedzieć, jednak napotykając spojrzenie brata
powstrzymała się. Podciągnęła nogi, siadając po turecku, zdjęła plecak i
odetchnęła. Chłopcy z Tokio Hotel zgodnie zasłonili zasłonki, a Killing
Pleasure zabrało się do dekorowania swoich przestrzeni sypialnych. Taśmą
dwustronną od Sam Frodo przykleił plakat Green Day’a i papierową ramkę ze
zdjęciem rodziny na ściance. Podał ją Adrienowi, który nad głową przykleił
zdjęcie swoje i Anke, a obok fotografię rodziców. Matthias już wyciągał z torby
trzy opasłe tomy i kładł je obok poduszki. Natomiast Sam kiedy dostała taśmę z
powrotem poprzyklejała przygotowane wcześniej zdjęcia rodziców, swoje z Jas,
swojej klasy, Brudera i ich całej czwórki podczas próby. Na ostatnim Sam
wisiała na plecach Adriena, śmiejąc się podczas gdy ten próbował ją zrzucić,
pochylając się do przodu. Obok Matthias pokazywał środkowy palec i wytrzeszczył
oczy, przez co przypominał wariata, a w tle Frodo stał za perkusją z rękami
wyciągniętymi nad głową, krzyżując w powietrzu pałeczki. Wąskie usta Sam
mimowolnie wygięły się w uśmiechu, kiedy patrzyła na to zdjęcie.
Kurtkę
rzuciła w nogi łóżka i z plecaka wyciągnęła kanapki.
- Chcecie
kanapkę?
Nagle
zasłonka przy łóżku Billa poruszyła się i wyjrzała zza niej jego głowa.
- Nie, nie
chcemy – warknął - Chcemy spać.
- A czy ja
tobie proponuję pyszne kanapki mojej mamy? - odparła, wyciągając rękę do
Matthiasa - Nie. Więc po co otwierasz usta?
Czarny
mruknął coś pod nosem i zniknął.
Późnym
popołudniem wszyscy zgromadzili się wokół stołu na dole, gdzie kończyli grać w
karty. Sam pomagał Adrien, Matthias i Frodo współpracowali ze sobą, Bill z
Tomem również połączyli siły tylko Georg był sam, bo Gustav rozmawiał przez
telefon. Przez co czuł się poszkodowany.
- Masz,
połóż tą - szepnął Adrien, trzymając siostrę na kolanach i pokazując jej palcem
odpowiednią kartę.
Dzięki
pomocy brata póki co to ona radziła sobie najlepiej. Georg podrapał się w
głowę, bo teraz był jego ruch.
- No dawaj,
stary - ponaglił go Tom, z Billem stojącym mu nad głową.
- Chwileczkę.
Uszanuj to, że gram w to trzeci raz w życiu i to bez niczyjej pomocy! Muszę
pomyśleć…
Czekali
dobre pięć minut, aż w końcu Bill się odezwał.
- Nie chcę
nic mówić, ale Georg uruchomiłeś już myślenie czy wciąż nad tym pracujesz?
Wszyscy się
zaśmiali.
- Myślę, że
Tom bez twojego jęczenia nad uchem poradziłby sobie lepiej - odgryzł się,
wykładając kartę.
Bill zrobił
minę do niego w tym samym czasie kiedy Tom położył swoją. Wzrok Sam i Adriena
skierował się na Frodo, który już wyciągał rękę.
- Nie,
czekaj! - powiedział Matthias - Nie tą… Weź tą.
- Tak,
posłucham ciebie i znowu będzie kit. Tym razem kładziemy moją - odparł
spokojnie Frodo.
Matthias
zrobił obrażoną minę kiedy karta wylądowała na stole. Sam i Adrien spojrzeli na
siebie i zaśmiali się. Ruda rzuciła to, co miała na blat i wyciągnęła ręce
wysoko do góry.
- Wygraliśmyyyyyy!
- krzyknęła, a Adrien zaczął nucić melodię „We Are The Champions”.
Matthias uderzył pięścią w
ścianę autobusu.
- I
widzisz? Było słuchać mnie!
Frodo tylko
coś mruknął i zebrał wszystkie karty.
Kiedy Sam i
Adrien razem śpiewali swój hymn zwycięstwa autobus się zatrzymał, a na
korytarzu pojawił się David.
- Witajcie
w Polsce - powiedział z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz